wzrosty

Wysokie ceny akcji spółek notowanych na giełdach w Stanach Zjednoczonych są niepokojące. Wzrosty na Wall Street nie odzwierciedlają kondycji amerykańskiej gospodarki, która pozostaje słaba - uważa prof. Joseph Stiglitz, ekonomista, laureat Nagrody Nobla.

Czwartkowa sesja na Wall Street przyniosła wzrosty, a indeks S&P 500 znalazł się w pobliżu swego historycznego szczytu. W centrum uwagi w dalszym ciągu są dane makro i wyniki kwartalne spółek.

Przy wzroście obrotu do 1,2 miliarda złotych WIG (2,3%) zakończył dzień na nowym sześcioletnim szczycie, zaś WIG20 (2,95%) zamknął się o ułamki procent poniżej styczniowych maksimów.

Wtorkowa sesja na Wall Street przyniosła wzrosty głównych indeksów, dzięki czemu S&P 500 i Dow są ponownie na plusach w całym październiku. Dobre nastroje to zasługa lepszych od oczekiwań wyników kwartalnych spółek oraz dobrych danych makro.

Wśród ekspertów, którzy uczestniczyli w debacie "Parkietu" przeważa przekonanie, że hossę na giełdzie inwestorzy zobaczą najwcześniej w I kwartale 2013 r.

Piątkowa sesja na Wall Street przyniosła ok. 1-proc. wzrosty, a S&P 500 i DJI stoją obecnie na najwyższym poziomie od miesiąca. Wśród inwestorów rosną nadzieje, że banki centralne przeprowadzą skoordynowaną akcję poprawy płynności w światowej gospodarce.

Środowa sesja na Wall Street przyniosła największe jednodniowe wzrosty głównych indeksów w 2012 roku. W centrum uwagi rynków znalazło się posiedzenie rady prezesów Europejskiego Banku Centralnego i nadzieje, że banki centralne mogą dalej luzować politykę pieniężną.

Piątkowa sesja na Wall Street przyniosła dalszy ciąg wzrostów i w efekcie ten tydzień okazał się najlepszym od prawie roku. Inwestorzy entuzjastycznie przyjęli najnowszy odczyt wskaźnika aktywności w amerykańskim przemyśle, który był zdecydowanie lepszy od oczekiwań analityków rynku.

Emerytalna reforma zaczyna działać. Od maja do funduszy emerytalnych trafiać będzie znacznie mniej pieniędzy. Zmniejszy się popyt na akcje z ich strony. W tych warunkach trudniej będzie o dobrą koniunkturę na giełdzie.

Wtorkowa sesja na Wall Street przyniosła około 1-proc. spadki głównych indeksów, gdyż inwestorzy nerwowo zareagowali na informacje o wzroście zagrożenia w elektrowni Fukushima w Japonii.

Poniedziałkowa sesja przyniosła znaczne wzrosty na nowojorskich giełdach. Inwestorów nie zniechęcił do zakupów konflikt libijski, natomiast nastroje poprawiły informacje z amerykańskiego rynku fuzji oraz z Japonii, gdzie udało się nieco opanować sytuację w elektrowni Fukushima.

Zdaniem Pawła Burzyńskiego, stratega akcji z DM BZ WBK, globalna korekta na rynkach akcji dobiega końca, a w ciągu najbliższych tygodni powinniśmy zobaczyć odbicie na rynkach akcji.

Zyski większości spółek z indeksu S&P 500 okazały się lepsze od prognoz. Analitycy spodziewają się, że kolejne kwartały przyniosą dalszą poprawę. Jednak inwestorzy są pesymistami, szczególnie jeżeli chodzi o wyniki firm z sektora finansowego.

Obecna sytuacja na rynkach wschodzących przypomina części analityków to, co działo się tam w 2004 r. Wówczas po 11-proc. korekcie indeks MSCI EM odbił się o 37 proc. Są jednak różnice, które mogą zablokować powtórkę tego scenariusza.

Pierwszy w tym roku przetarg obligacji dziesięcioletnich pokazał, że popyt na rządowe papiery jest dalej wysoki. Część dilerów zaczyna się obawiać przegrzania rynku.