Trwa ładowanie...

Koronawirus. Gigantyczne kolejki we wrocławskim zoo. "Jak można?"

Ostatnie dane o nowych zakażeniach pokazują niepokojący trend wzrostowy. Tymczasem wielu z nas zachowuje się tak, jakby walka z koronawirusem została wygrana. Tłumnie gromadzimy się bez maseczek w miejscach turystycznych atrakcji.

Koronawirus. Gigantyczne kolejki we wrocławskim zoo. "Jak można?"Źródło: dziejesię
d1onwkp
d1onwkp

Od ponad miesiąca nie było tak wysokiej liczby nowych zakażeń w ciągu jednego dnia. Resort zdrowia podał wczoraj, że koronawirusa wykryto łącznie u kolejnych 584 osób. Tak źle ostatnim razem było od 8 czerwca, kiedy stwierdzono 599 przypadków. Łącznie zakażenie wykryto dotąd u 42 tys. 622 osób, z których 1 664 zmarły.

Liczby niepokoją, ale nie wszystkich. Codziennie widać jak ignorujemy przepisy o dystansie i maseczkach.

"Jak można wpuszczać tyle ludzi w epidemii? Nawet bez epidemii to jest po prostu przegięcie. Nie można dostać się nigdzie, tylu jest ludzi w zoo we Wrocławiu. Załączam zdjęcie kolejki do Afrykarium... Liczy się zysk!" - napisał do naszej redakcji Piotr z Wrocławia. Poruszony czytelnik skontaktował się z redakcją za pośrednictwem naszej platformy #dziejesie.

Jak przekonują nas we wrocławskim zoo, wiele jednak zależy od zachowania odwiedzających i nie zysk jest najważniejszy.

d1onwkp

- Nasza ochrona przypomina o konieczności noszenia masek i dystansie, wszędzie są informacje, ale nie sposób od każdego indywidualnie tego egzekwować. Upominamy, przypominamy. Ograniczamy liczbę odwiedzających również do Afrykarium. Stąd kolejka w oczekiwaniu na wejście - mówi Wirtualnej Polsce Agnieszka Korzeniowska z wrocławskiego ZOO.

Ograniczane są jednak tylko wejścia do pawilonów.

- Na terenie otwartym nie wprowadzamy ograniczeń. Mamy 33 hektary i jeśli odwiedzający dopasowują się zasad, takich samych jak te ogólno obowiązujące, jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczny dystans - mówi Korzeniowska. Wiele zależy jednak od samych ludzi.

Sytuacja w zoo to nic wyjątkowego w ostatnich wakacyjnych dniach. Jedna z głównych atrakcji Karkonoszy również przeżywa prawdziwe oblężenie. Żeby wjechać na szczyt Śnieżki, trzeba odstać swoje w długiej, 2,5-godzinnej kolejce. Jak poinformowała nas jedna z czytelniczek, w gęstym tłumie nikt nie przestrzega zasad obowiązujących w pandemii.

Obejrzyj także: Firmy nie zwalniają, a chcą zatrudniać. Pracownicy czekają na podwyżki. Wraca normalność

Czy słusznie nasi informatorzy czują zaniepokojenie ze względu na takie tłumy i to bez maseczek? Eksperci, z którymi rozmawiamy, radzą, by rzeczywiście nie bagatelizować kwestii spotkań w dużej grupie ludzi.

d1onwkp

- Epidemia jest, była i będzie. Oczywiście, ona jest chwiejna. W okresie wakacyjnym, czyli występowania gorąca i wilgoci, ona rzeczywiście rozwija się wolniej, ale jak widać w Polsce jest odwrotnie. Jest to konsekwencją kilku rzeczy: poluzowywania restrykcji i lekceważenia środków zapobiegawczych – komentuje dla money.pl prof. Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu.

Na co zwraca uwagę, w komunikatach MZ podaje liczbę osób zakażonych, u których pojawiły się jakieś objawy. Tymczasem u 80 proc. osób ta choroba przechodzi bezobjawowo. Dlatego według niego te statystyki są zafałszowane. Te właściwe trzeba by przemnożyć nawet przez 5.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

d1onwkp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1onwkp