Kredyty we frankach. Nowy pomysł rozwiązania problemu frankowiczów
Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu zaprezentowało swój własny pomysł na rozwiązanie kredytów frankowych. Zakłada on przewalutowanie kredytów po kursie z dnia ich zaciągnięcia. Kredytobiorca płaciłby bankowi taką samą ratę jak dotychczas, ale nadwyżkę wynikającą z różnicy kursowej otrzymywałby co miesiąc z powrotem z Funduszu Kompensacyjnego. Pomysł ma pozwolić rozłożyć straty banków w czasie.
Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu na spotkaniu zainicjowanym przez Kancelarię Prezydenta zaprezentowało pomysł na rozwiązanie problemu kredytów frankowych. Zakłada on przewalutowanie kredytów z dnia, w którym kredyt został udzielony. Nadano mu nazwę program 1000+.
Kancelaria Prezydenta zorganizowała wielką debatę z udziałem frankowiczów, sektora bankowego oraz instytucji państwowych, takich jak KNF, Ministerstwo Finansów, senackiej i sejmowej komisji finansów, UOKiK czy Rzecznika Finansowego. Po wysłuchaniu stron Kancelaria Prezydenta do końca czerwca ma zaprezentować nowy projekt ustawy o pomocy dla kredytobiorców.
Podczas debaty przedstawiciele środowisk skupiających frankowiczów niespodziewanie zaprezentowali nowy pomysł na rozwiązanie problemów kredytobiorców walutowych. Zakłada on, że kredyty miałyby zostać przewalutowane według kursów z dnia ich udzielenia.
Po przeliczeniu rata składałaby się z dwóch części: podstawowej (przykładowo 1000 zł), oraz tzw. nadwyżki indeksacyjnej (kolejne 1000 zł). Część podstawowa to wysokość raty przeliczona po kursie walutowym, po jakim kredyt był zaciągany, a więc nierzadko przy kursie franka szwajcarskiego na poziomie ok. 2 zł. Nadwyżka indeksacyjna to różnica pomiędzy wysokością raty liczoną po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu a ratą przeliczaną po obecnym kursie walutowym.
Ta nadwyżka, a więc ryzyko walutowe, które się ziściło, trafiałaby do specjalnie utworzonego Funduszu Kompensacyjnego. W efekcie klient płaciłby ratę w tej samej wysokości jak dotychczas. Jednak część wynikającą z ryzyka walutowego (nadwyżkę indeksacyjną) bank od razu przekazywałby do Funduszu Kompensacyjnego. Fundusz zaś pieniądze co miesiąc oddawałby kredytobiorcy.
Takie rozwiązanie powoduje, że banki byłyby obciążane kosztem przewalutowania co miesiąc, a nie jednorazowo. Klient zaś musiałby zapłacić pełną ratę tylko za pierwszym razem, bo w kolejnych miesiącach będzie już dostawał pieniądze z Funduszu Kompensacyjnego.
Pieniądze, które klient odzyska w formie nadwyżki, trafią do gospodarki. Stąd nazwa tego projektu: "1000+. Banki dla gospodarki". Pomysł zakłada, że poszczególni kredytodawcy nie poniosą jednorazowej straty z tytułu przewalutowania, co mogłoby zachwiać stabilnością całego sektora.
Zaproponowane rozwiązanie ma mieć charakter przejściowy. Potem banki miałyby być zobowiązane co roku do przewalutowania pewnej części kredytów. W ciągu pięciu lat kredyty walutowe miałyby zupełnie zniknąć z rynku.
- To jest czysta abstrakcja, żeby nie powiedzieć niepoważna propozycja. To jest rabunek pieniędzy, które się należą bankom, na dodatek wzorowany na państwowych programach 500+ czy Mieszkanie+ - powiedział money.pl Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Reszta uczestników debaty pozostała w okopach, broniąc swoich dotychczasowych propozycji
- My proponujemy rozłożenie kosztów restrukturyzacji kredytów i ich przewalutowania po połowie miedzy banki i kredytobiorców. Tę propozycję składaliśmy już rok temu. Jeśli ta propozycja nie znajdzie zainteresowania, jesteśmy w stanie poprzeć każdą inną, która nie zagrozi stabilności sektora bankowego – mówił podczas debaty Lesław Gajek, wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.
Mimo wielogodzinnej debaty nie poznaliśmy jednak szczegółów propozycji przygotowanych przez zespół ekspertów pracujących przy Kancelarii Prezydenta.
Czy dzisiejsza propozycja frankowiczów zostanie uwzględniona przez prezydenta Andrzeja Dudę, nie wiadomo, ale Kancelaria Prezydenta poprosiła o udostępnienie szczegółowych zapisów tego rozwiązania. Frankowicze: wcale nie chcemy pomocy - Banki łupią nas w sposób nieprawdopodobny. Wyprowadzają zyski do swoich spółek matek. Klientów wprowadzono błąd, a całe ryzyko walutowe spoczywało na klientach, a dla banku było zerowe. Te kredyty powinny być spłacane po kursie, po którym były brane – to słowa prezydenta Andrzeja Dudy, które podczas debaty cytował Maciej Pawlicki, szef Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Pawlicki podkreślił, że kredyty we frankach to bomba podłożona pod polską gospodarkę. Powołał się również na ostatni raport Rzecznika Finansowego, który uznał, że wiele kredytów walutowych zawierały zapisy nielegalne i niewiążące. – Wreszcie pierwsza instytucja polskiego państwa zachowała się jak trzeba – powiedział Pawlicki.
Wymienił cztery punkty, które powinna spełniać ustawa, nad którą pracuje prezydent:
- zapowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy z kampanii wyborczej i raport Rzecznika Finansowego muszą być wyznaczeniem kierunku ustawy;
- ustawa nie powinna dotyczyć pomocy ,ale rozwiązania problemu, my nie chcemy, żeby ktokolwiek nam pomagał;
- ustawa nie może dzielić kredytobiorców;
- nie może unikać jasnego określania, że banki łamały praw.
- Bankierom należy pokazać, gdzie złamali prawo i nakazać im zaprzestania, inaczej powinno się zabrać im licencję na prowadzenie działalności bankowej – mówił Pawlicki. Dodał, że rozwiązanie problemu kredytów walutowych jest konieczne, żeby plan Morawieckiego się powiódł. **
Pomysł zespołu prezydenta
We wtorek zespół ekspertów powołany przy Kancelarii Prezydenta przedstawił swoje propozycje rozwiązania problemu kredytów frankowych. Propozycje zakładają:
- przewalutowanie kredytów po jednym z czterech wariatów kursu sprawiedliwego – do wyboru przez kredytobiorcę;
- przewalutowanie kredytów po obecnym kursie;
- zwrot części spreadów;
- zwrot nieruchomości obciążonej kredytem - nie wiadomo, czy to rozwiązanie byłoby dostępne dla wszystkich, mogłoby dotyczyć jedynie kredytobiorców z LtV (wysokość kredytu w stosunku do wartości zobowiązania) na określonym poziomie.
Projekt ma obejmować wszystkie kredyty udzielone od 2000 roku, a więc od początku, kiedy zaistniały na polskim rynku. Klienci mieliby mieć rok na podjęcie decyzji, czy chcą skorzystać z któregoś z wariantów pomocy, bowiem każde z tych rozwiązań miałoby być dobrowolne. *Koszty? Nieznane * Nie znane są koszty poszczególnych rozwiązań. Prof. Witold Modzelewski mówił we wtorek, że mogłyby one sięgnąć 30-40 mld zł, ale zostałyby rozłożone w czasie. W jaki sposób to zrobić, żeby było to możliwe, tego nie wyjaśnił.
Przypomnijmy, że z godnie z międzynarodowymi zasadami rachunkowości, jeśli bank może zidentyfikować ryzyko i koszty, jakie się z nim wiążą w przyszłości, powinien od razu uwzględnić to w swoim bilansie, nie może ich rozłożyć na lata. To był jeden z zarzutów, na jakie wskazywał NBP i KNF, które oceniły, że pierwszy pomysł prezydenta na pomoc frankowiczom zaprezentowany 15 stycznia i mówiący o przewalutowaniu po kursie sprawiedliwym. NBP oszacował, że koszt tego pomysłu kosztowałby banki 44 mld zł, KNF wskazał nawet na 67 mld zł. Rzecznik Finansowy: część kredytów nielegalna Zespół ekspertów kierowany przez prof. Modzelewskiego podkreślał, że niektóre postanowienia umów kredytowych były wadliwe prawnie, a po stronie kredytodawców nie było dobrej woli ze w ugodowym rozwiązaniu tego problemu.
Bardzo krytyczną opinię wobec kredytów walutowych przedstawił również kilka dni temu Rzecznik Finansowy, który w raporcie uznał, że waloryzacja kredytów walutowych może być niezgodna z prawem bankowym. Wiele z umów zawiera tzw. klauzule abuzywne. To jeszcze nie oznacza, że teraz frankowicze na tej podstawie będą wygrywać z bankami w sądach, ale jeśli kredytobiorcy zwrócą się do Rzecznika o wydanie tzw. istotnego poglądu ws. konkretnego typu umów, mają rzeczywiście duże szanse w sądzie, dlatego miażdżący dla banków raport Rzecznika Finansowego może być przełomowy.
Rzecznik finansowy Aleksandra Wiktorow w radiu RMF FM mówiła, że nie wyobraża sobie, jak można napisać ustawę, która rozwiązywałaby problem wszystkich kredytów frankowych, bo poszczególne umowy różniły się ze sobą. Zdaniem Wiktorow lepszym rozwiązaniem mogłoby być zawieranie ugód pomiędzy poszczególnymi grupami klientów a bankami za pośrednictwem UOKiK, tak jak miało to miejsce w przypadku ubezpieczeń z funduszem kapitałowym, popularnie zwanymi polisolokatami.