Królikiem w bezrobocie
Chcesz poprawić swój byt? Zacznij hodować
króliki! Rzeszowskie stowarzyszenie pomaga biednym rodzinom na
Podkarpaciu zakładać królicze fermy - informuje "Super Express".
Skorzystałem z tej szansy, dorabiam na bezrobociu i utrzymuję
rodzinę - cieszy się Stanisław Kucharz.
19.07.2004 | aktual.: 19.07.2004 06:46
Kucharz, murarz z małej wsi koło Leżajska, od kilku lat jest bezrobotny. Ma na utrzymaniu żonę i dwójkę dzieci - podaje dziennik. _ Króliki pozwalają nam przetrwać. Gdyby nie one, byłoby z nami krucho _ - mówi. Większą część odchowanych sztuk oddaje do skupu, część sprzedaje stałym odbiorcom, którzy specjalnie do niego przyjeżdżają nawet ze Śląska - informuje "Super Express".
_ Wiedzą, co jedzą. Żadnych chemicznych ulepszaczy. Moje króle są po prostu pierwsza klasa! _ - uśmiecha się hodowca. Czasem łapie się jeszcze za dorywcze prace, ale naprawdę to zarabia dzięki hodowli królików - podkreśla gazeta. _ Mamy ich 200! I jeszcze rozwiniemy ten interes _ - zapewnia 13-letni syn Kucharza, Mateusz. Właśnie pomaga tacie zbijać nowe klatki. Pierwsze króliki do tej dobrze rokującej hodowli Stanisław Kucharz dostał od Stowarzyszenia Hodowców i Producentów Królików Rzeźnych. Najpierw 12 sztuk, potem jeszcze 9. Wszystkie za darmo. Po roku albo zapłaci za tamte króliki (około 700 zł), albo odda tyle sztuk, ile dostał - podaje "Super Express".
_ To uczciwe i pozwala na dalszą pomoc kolejnym rodzinom. Dostajemy wędkę, a nie rybę _ - ocenia Kucharz. Sam wciągnął się już w interes na dobre. Zadowolony jest szczególnie z króliczych matek, które wybrał dla niego Tadeusz Mazurek, doświadczony hodowca z Przeworska, członek stowarzyszenia. Już 200 jego królików trafiło do początkujących hodowców - pisze dziennik. _ Odbieram dziennie wiele telefonów od nowych hodowców. Doradzam im i podpowiadam. Można w ten sposób zmniejszyć biedę. Konkurencji się nie boję, bo ubojnie biorą każdą ilość króliczego mięsa _ - podkreśla Mazurek. (PAP)