Ksiądz dostał 200 tys. złotych kary za wycięcie drzew. Teraz domaga się przeprosin

W lutym tego roku proboszcz parafii we wsi Gieczynek (woj. wielkopolskie), ksiądz Tomasz Styczeń wyciął drzewa na terenie należącym do kościoła. Nie oszczędził nawet stuletniego dębu. Parafianie nie kryli oburzenia. Ksiądz został ukarany, ale teraz ksiądz domaga się przeprosin.

Proboszcz nie miał zgody na wycinkę drzew w Gieczynku
Proboszcz nie miał zgody na wycinkę drzew w Gieczynku
Źródło zdjęć: © Google Street View, Stacja Krzyż
oprac. NBU

07.11.2023 | aktual.: 08.11.2023 08:52

Według informacji "Gazety Wyborczej", ksiądz przeprowadził wycinkę drzew bez wymaganych zezwoleń. Nałożono na niego karę w wysokości aż 200 tys. zł.

Decyzja proboszcza wywołała oburzenie wśród mieszkańców, którzy nie kryli oburzenia. Szczególnie nie mogli przeboleć wycięcia najstarszego dębu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Jak można tak dąb potraktować? Pociąć go na kawałki. Tak się nie robi - mówił w rozmowie z dziennikiem Paweł Aftarczuk, sołtys wsi.

Jakby tego było mało, ksiądz Styczeń otwarcie przyznał, że drewno z wyciętych drzew zamierza spalić w kominku.

Nazbieramy żołędzi i w niedzielę zamiast pieniędzy na tacę, żołędzie wrzucimy, by nowe dęby posadził - zapowiadali rozżaleni mieszkańcy.

Z mieszkańcami na ten temat nie chciał rozmawiać. Tłumaczył, że to jego teren i jego sprawa. Nie ma jednak racji. Okazało się, że pozwolenia na wycinkę z Urzędu Gminy w Wieleniu nie otrzymał.

Duchowny tłumaczył swoje działania, zarówno w mediach, jak i przed parafianami, jako próbę przywrócenia gruntów do stanu pierwotnego gospodarowania rolnego. Mówił, że uporządkowane pole pozwoli mu spłacić zaległości, w tym rachunki za prąd.

W liście do redakcji oskarżał mieszkańców wsi o kłamstwa i agresję, a urzędniczki, które starały się, aby jeden z dębów stał się pomnikiem przyrody, oskarżał o wprowadzenie w błąd.

Dąb nie doczekał się uznania za pomnik przyrody. Był w znakomitej kondycji, a urzędniczki szacowały, że drzewo ma 150 lat. 

Płakać się chce. Jak można takie drzewo wyciąć? Serce boli, aż nie można na to patrzeć - mówiły urzędniczki.

Choć ksiądz Styczeń ostatecznie przeprosił zbulwersowanych parafian, to po ujawnieniu motywacji duchowny domagał się przeprosin również od nich.

- Ja was przeprosiłem, ale wy mnie nie przeprosiliście - żalił się na jednej z mszy.

Niewzruszony ksiądz nie tylko domagał się przeprosin, ale i opłacenia rachunków.

- Nim nastał ksiądz Styczeń, nie płaciliśmy żadnych rachunków za kościół. Ale odkąd on jest proboszczem, od kilkunastu już lat parafianie płacą i podatek za budynek, i rachunki. Płacą mimo tej awantury. Widocznie wiara w księdza jest silniejsza - mówi na łamach "Gazety Wyborczej" sołtys wsi.

Ksiądz odwołał się od tej decyzji ws. kary nałożonej za wycinkę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)