Kto pracuje na czarno i ile zarabia?
Ile najwięcej może zarobić osoba pracująca na czarno? Pracownicy nielegalni twierdzą, że ich pensje mogą być jeszcze raz tak duże jak osób zatrudnionych legalnie w tych samych zawodach. Niektórzy uważają, że pensje w szarej strefie są wyższe nawet kilkakrotnie.
25.02.2010 | aktual.: 25.02.2010 11:18
Ile najwięcej może zarobić osoba pracująca na czarno? Pracownicy nielegalni twierdzą, że ich pensje mogą być jeszcze raz tak duże jak osób zatrudnionych legalnie w tych samych zawodach. Niektórzy uważają, że pensje w szarej strefie są wyższe nawet kilkakrotnie.
Wszystko zależy od firmy tego, na jakie kwoty opiewają zlecenia, czy produkty, jakie wytwarza oraz jej sytuacji zatrudnieniowej. Z powodu braku rąk do pracy, wiele firm głównie z sektora budowlanego, przyjęło pracowników sezonowych. Szefowie nie zatrudnili ich, bo pracownicy już są zatrudnieni. Przez cały rok pracują na etacie w firmie, biorą urlop lub fikcyjne zwolnieni chorobowe, żeby zarobić w czasie lata na budowach. Najczęściej jednak legalne wynagrodzenie jest dużo mizerniejsze niż to zarobione na czarno, dlatego pracownicy wolą zasilać szarą strefę. Szefowie nie chcą też tworzyć nowych etatów z powodu zbyt wysokich kosztów. Ile jest w stanie zaoferować nielegalnie szef? Zapytaliśmy kilku pracowników.
Zenon, ślusarz -elektryk, ma 47 lat
- Pracuję w firmie na terenie Stoczni Gdańskiej. Gdyby szef mnie zatrudnił, dostawałbym miesięcznie 3,5 netto tys. zł. Teraz zarabiam miesięcznie około 5 tys. oczywiście zdarzyły się też miesiące, że zarabiałem tylko 2 tysiące, bo nie było zamówienia. Ale od jakiegoś czasu firma prosperuje bardzo dobrze, szef obiecuje kolejne podwyżki. Przez ponad dwadzieścia lat pracowałem w stoczni na etacie za małe pieniądze. Z tego pewnie będzie też mała emerytura, na razie cieszę się zdrowiem, sam opłacam ubezpieczenie zdrowotne. Jestem zadowolony, wolę dostawać więcej pieniędzy, niż mieć etat i zarabiać mniej – wyjaśnia Zenon (prosi o anonimowość).
Grażyna, jest sprzątaczką, ma 42 lata
- Pracuję w firmie, która sprząta w supermarketach i różnych innych firmach, również w biurach. Firma legalnie zatrudnia 5 osób, nielegalnie 25. Mamy tyle pracy, że firma nie wykonałaby wszystkich zleceń w pięć osób. Żeby się utrzymać potrzebne są kolejne zamówienia na sprzątanie, na razie firma nie ma tak dużych zysków, by mogła zatrudnić legalnie – odprowadzać podatki, opłacać ZUS. To takie koło zamknięte. Na pracownikach firma jednak nie oszczędza. Ja pracuję od roku i dwa razy miałam podwyżkę. Teraz dostaję za pracę po 10 godzin, 2 tys. zł na rękę. Koleżanki na etatach, które pracują dłużej mają 1,8 tys. zł. Mi to naprawdę pasuję. Wcześniej pracowałam jako sprzątaczka w szkole, dostawałam 320 zł na rękę wraz z wszystkimi dodatkami – mówi Grażyna.
Michał, grafik, ma 28 lat
- Pracuję na etacie w firmie reklamowej, tam zarabiam około 4,5 tys. zł. Pracuję też na czarno dla innej firmy, która płaci mi dwa razy tyle. Mam tylko nieznacznie więcej pracy. Potrafię się zmieścić ze wszystkim w 10 godzin. Do tego weekendy mam zawsze wolne, dwa razy w roku wyjeżdżam na wakacje. Firma, dla której pracuję nielegalnie proponuje mi więcej zleceń za wyższe stawki, zastanawiam się, czy nie rzucić etatu. Przy takich dobrych wynagrodzeniach to jest sensowne, mógłbym mieć emeryturę np. z inwestycji – twierdzi Michał.
Jolanta, jest pielęgniarką z 5-letnim stażem, ma 31 lat
- Pracuję w szpitalu wojewódzkim. Mam niecałe 1,8 tys. zł na rękę. Pracuję też w salonie piękności, w którym robimy masaże i różne zabiegi kosmetyczne. W salonie jestem masażystką i recepcjonistką. Zarabiam 3,5 tys. zł na rękę, ale nie mam tam etatu. Robię też masaże w domu klienta, z tego mam miesięcznie około 1,5 zł netto. Prawdopodobnie zrezygnuję z pracy w szpitalu, chce też uzyskać dodatkowe uprawnienia, które przydadzą się w salonie. Mi pasuje taki układ, chociaż jest mi przykro, że dyplomowana pielęgniarka zarabia mniej, często ratując ludziom życie, niż osoba po szkole kosmetycznej w tego typu prywatnych gabinetach, czy salonach. To jest skandal – mówi Jola.
Piotr, pracuje na budowie, jest majstrem, nadzoruje pracę innych osób, ma też uprawnienia murarskie, ma 32 lata
- Przyznam, że zarabiam dużo, miesięcznie mogę zarobić około 5 – 6 tys., czasem trochę więcej. Firmy chciały mnie zatrudnić, bo mam kwalifikacje, ale to ja nie chciałem, bo nie chcę się wiązać z konkretną firmą. Wolę sam wybierać te, które mają najlepsze zlecenia i u nich zarabiać najwyższe stawki. Nie będę pracował w taki sposób w nieskończoność i przejdę na etat, ale na razie chcę wykorzystać dobrą passę w tej branży. W zimie wyjeżdżam do pracy za granicę, też na czarno. W ten sposób mogę zarobić więcej, nie skazuję się na sztywne stawki. Mam też osoby, które ze mną współpracują, może nawet założę firmę – twierdzi Piotr.
Rozmawiał Krzysztof Winnicki