Trwa ładowanie...

Kto w pracy przeklina najczęściej?

W Polsce zaś najczęściej przeklinają pracownicy fizyczni oraz kierowcy.

Kto w pracy przeklina najczęściej?
d34v4b2
d34v4b2

A jak sprawa wygląda w Polsce? Z ankiety, w której zagłosowało 4623 osób, wynika że prym w przeklinaniu wiodą jednak pracownicy fizyczni (według 40% ankietowanych), wysoko znaleźli się też kierowcy (według 19% głosujących klną oni najczęściej). W pracy przeklinają też informatycy (według 8%), a nawet nauczyciele (tak wskazało 3% użytkowników biorących udział w ankiecie). Pedagodzy – zdaniem internautów – przeklinają tak samo często jak przysłowiowy szewc (przedstawiciel tego zawodu również otrzymał 3% głosów).

Badania na ten temat przeprowadził też serwis Praca.pl . Okazuje się, że w zaledwie 6% polskich firm żaden z pracowników nie przeklina. Niecenzuralne słowa są normą w 41% polskich firm. W co trzeciej (34%) przekleństwa z ust pracowników się zdarzają, ale … „nie przeszkadzają” . W zaledwie 6% firm nikt nie pozwala sobie na wulgaryzmy.

Okazuje się też, że w Polsce pomysł karania za wulgaryzmy już się pojawił. Pracownicy jednej z firm kurierskich za przekleństwa mieli bowiem płacić 400 zł. Nie sprecyzowano czy tę kwotę pracownik musiał wpłacić za jednorazowe użycie niecenzuralnego słowa, czy też za długotrwałe przeklinanie np. w skali miesiąca.

Coraz popularniejsze w firmach jest stosowanie skarbonki. Pracownik, któremu wymsknęło się brzydkie słowo wrzuca kilka złotych. Zebrane w ten sposób pieniądze mogą się przydać podczas imprezy pracowniczej.

d34v4b2

Tymczasem psychologowie dowodzą, że używanie przekleństw nie musi być złe - budzi poczucie solidarności w pracy. A nawet poprawia efektywność i morale. Pomaga też wyrazić frustrację i stres (takie badania przeprowadził prof. Yehuda Baruch z University of East Anglia w Norwich).

Używanie słów uznanych za niecenzuralne ma też pomóc w pokonaniu stresu w pracy. Ale tylko tym, którzy przeklinają rzadko. Zdaniem Hanny Hamer, psychologa społecznego ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, przy częstym użyciu, wulgaryzmy stają się powszechne i tracą obniżającą napięcie funkcję.

"Dobre" przeklinanie to takie, które nie urazi innych. Wszystko jednak zależy od kultury panującej w firmie.

- Nie wpadałabym w skrajności. Na pewno nie powinniśmy przeklinać przy osobach, które mówią, że tego nie lubią. Ale też przy dzieciach, osobach starszych, podczas wystąpień publicznych, podczas spotkań biznesowych, negocjacjach, podczas rozmów kwalifikacyjnych i w miejscach publicznych. W pracy również nie powinniśmy przeklinać, ale wszystko zależy od tego czy współpracownicy i szef to akceptują czy też nie. O ile na budowie przekleństwa nie rażą, to już w dziale obsługi klienta jakiejś firmy są niedopuszczalne – uważa Joanna Pogórska, psycholog społeczny, doradca personalny.

d34v4b2

Z opinii internautów wynika, że najpopularniejszymi przekleństwami, które używają są nadal: "k...", "piz...". Okazuje się, że "d...", czy "g...", przechodzi już do lamusa. Coraz rzadziej ich używamy. Popularniejsze wśród pracowników stają się też przekleństwa w języku angielskim.

- W ogóle język angielski jest coraz popularniejszy w naszej codzienności. Jeśli mówimy, że idziemy na lunch, to również zdarzy nam się przeklinać po angielsku. Ale szczególnie młodzi uważają też, że brzydkie słowa wypowiadane po angielsku są bardziej … trendy, że to dobrze brzmi w towarzystwie. Niektórzy uważają też, że przekleństwa w innym języku to nie przekleństwa – mówi dr Jaromir Tadeusiak, socjolog.

Krzysztof Winnicki/ak

d34v4b2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d34v4b2