Kumulacja złych nastrojów. Pękają kluczowe wsparcia

Indeks paryskiej giełdy znalazł się po dzisiejszej sesji na najniższym poziomie od września, a węgierskiej od grudnia ub.r. Wiele indeksów europejskich jest bliskich przełamania kluczowych poziomów obrony.

Kumulacja złych nastrojów. Pękają kluczowe wsparcia
Źródło zdjęć: © Noble Securities

02.08.2011 | aktual.: 02.08.2011 17:57

Wbrew nadziejom głosowanie w Izbie Reprezentantów nie przyniosło uspokojenia na rynkach, mimo że perspektywy odrzucenia w Senacie ustawy zwiększającej limit zadłużenia USA są nikłe. Mało kto na poważnie liczył się z możliwością faktycznego bankructwa USA, nawet pesymiści sądzili, że kompromis zostanie zawarty, jeśli nie za pięć, to pięć po dwunastej i nie wywoła to katastrofalnych następstw. Dlatego zawarcie kompromisu nie cieszy inwestorów (ani nie martwi), być może część z nich liczyła na odbicie i zawiedziona sprzedaje akcje dokładając się do pogorszenia notowań. Ale ten negatywny sentyment nie wynika ani z sytuacji fiskalnej USA, ani z odświeżenia kłopotów krajów europejskich (Hiszpania, Włochy). Zawiedzione są przede wszystkim nadzieje na poprawę w gospodarce w II połowie roku, na co liczono bardzo mocno we wcześniejszych tygodniach. Tymczasem wczorajsze dane o PMI w sektorze produkcji, dzisiejsze o dochodach i wydatkach Amerykanów (spadły po raz pierwszy od dwóch lat) przynoszą głębokie rozczarowania.
Przy jednoczesnych kłopotach z budżetem, które muszą odbić się na gospodarce (przedsiębiorcy nie wiedzą, czy mogą liczyć na zamówienia rządowe) rysuje się przed rynkami raczej czarna perspektywa powrotu do recesji.

Warto jednak także odnotować, że dzisiejsza sesja nie jest pierwszym objawem zaniepokojenia inwestorów, lecz kolejnym. S&P spada już siódmą sesję z kolei i wkrótce może znaleźć się na najniższym poziomie w tym roku, przed czym strzeże go jeszcze poziom 1250 pkt - ostatnia linia obrony, do której osiągnięcia brakuje jeszcze 2 proc. O utrzymanie kluczowych linii wsparć gra toczy się także w Londynie, podczas gdy Paryż i Frankfurt swoje bitwy już przegrały, zaś indeks w Madrycie znalazł się na najniższym poziomie od ponad roku. Z takiego miejsca możliwe są dwa scenariusze - rynki są wyprzedane i lada chwila nastąpi odbicie, lub nie bacząc na coraz niższe ceny akcji inwestorzy poddadzą się emocjom i udadzą się gremialnie w stronę wyjścia.

WIG20 także testował dziś minima z ostatnich tygodni i test wypadł negatywnie. WIG20 znalazł się na najniższym poziomie od lutego i wygląda na to, że skieruje się w stronę kolejnego wsparcia na poziomie 2 600 pkt (dołków z października i listopada 2010 r.). Najsłabszy - zgodnie z oczekiwaniami - okazał się sektor bankowy, bo to on jest najbardziej narażony na konsekwencje wzrostu notowań franka, którego wykres tworzy już klasyczną hiperbolę, co przybliża moment zmiany trendu. Sęk w tym, że poprzednia hiperbola trwała pół roku i wyniosła kurs z 2 do 3,3 PLN. Obecna trwa od pięciu tygodni i przyniosła wzrost z 3,20 do 3,67 PLN. Nie można wyznaczyć sensownego poziomu docelowego wzrostu kursu, ale można przyjąć, że następstwem hiperboli będzie załamanie kursu. Wcześniej jednak sektor bankowy musi na bieżąco pokrywać depozyty pod stare linie swap zaciągnięte na kredyty we frankach, co jest przyczyną obaw o wyniki tych banków, które w przeszłości były na rynku kredytów we frankach najbardziej agresywnymi graczami.
Ryzyka systemowego jednak nie widać - zbyt mocne są współczynniki wypłacalności by mówić o nim na tym etapie. Zatem ta przecena banków może tworzyć ciekawe okazje do zakupów, choć trzeba przy tym pamiętać, że łapanie spadającego noża wymaga znacznie więcej wprawy niż odwagi.

Emil Szweda, Noble Securities

Źródło artykułu:Noble Securities
walutygiełdamakro
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)