Laburzyści nie przewidzieli skutków otwarcia rynku pracy
Rząd laburzystów nie przewidział wszystkich konsekwencji otwarcia brytyjskiego rynku pracy dla imigrantów z ośmiu nowych państw Unii Europejskiej - uważa nowy lider Partii Pracy Ed (Edward) Miliband.
28.09.2010 | aktual.: 28.09.2010 18:08
Przemawiając we wtorek na dorocznym zjeździe partii w Manchesterze, Miliband oświadczył, że jednym z niepożądanych skutków otwarcia rynku pracy od pierwszego dnia akcesji 1 maja 2004 roku było to, iż imigranci byli traktowani przez brytyjskich pracodawców jak tania siła robocza.
W rezultacie pracodawcy skorzystali z dużej podaży imigrantów, by obniżyć koszty własne, co z kolei pociągnęło w dół stawki płac miejscowej siły roboczej, zwłaszcza średnio i niskokwalifikowanej, która stała się dla pracodawców niekonkurencyjna płacowo.
- Nigdy nie powinno się dopuścić do sytuacji, w której pracodawcy mogą wyzyskiwać imigrantów kosztem brytyjskiej siły roboczej - zaznaczył Miliband, który w sobotę został nowym liderem największej partii opozycyjnej.
W kampanii przed wyborami lidera Partii Pracy jeden z kandydatów Ed Balls, obecnie typowany na rzecznika ds. finansów w gabinecie cieni, wystąpił z opinią, że otwarcie rynku pracy dla imigrantów z nowych państw UE powinno być poprzedzone okresem przejściowym.
Premier David Cameron w kampanii wyborczej zapewniał, że brytyjski rynek pracy nie będzie automatycznie otwarty dla państw przyjmowanych w przyszłości do UE. Obecnie okresy przejściowe obowiązują m.in. w stosunku do Bułgarów i Rumunów.