Łapać złodzieja!
Co ma zrobić pracownik, gdy widzi kradzież w sklepie? Przede wszystkim nie powinien zgrywać bohatera.
19.07.2012 | aktual.: 17.06.2014 09:52
Co ma zrobić pracownik, gdy widzi kradzież w sklepie? Przede wszystkim nie powinien zgrywać bohatera.
Wakacje to dla wielu niewielkich sklepów niezbyt fortunny okres. Wiadomo, upały, ludzie zapominają o kapeluszach i czapkach. W efekcie słonko przygrzewa zbyt mocno i w głowach rodzą się dzikie pomysły. Filmik „Ice Cream Robbery” autorstwa krejzolskiej załogi MadBoys przedstawia jeden z takich efektów: kradzież lodów w barze. W tym przypadku twórcy filmu zamieścili na swoim kanale na YouTube zapewnienie, że wszystkie lody wróciły do właściciela pod postacią fizyczną lub pieniędzy. Jednak często kradzież nie jest wyłącznie kiepskim żartem, tylko faktycznym wydarzeniem, które oznacza stres i nerwy: po części wywołane samą kradzieżą, a po części niewiedzą, co w tej sytuacji trzeba zrobić.
- Drobne kradzieże są dla nas zmorą, bo złodzieje czują się niemal bezkarni – przyznaje Adrian Mąka, właściciel dwóch sklepów z odzieżą w Krakowie. - Nawet gdy złapiemy gnoja na gorącym uczynku i wezwiemy policję, trudno dochodzić swoich praw. Mamy przecież w Polsce bezsensowne prawo, według którego przywłaszczenie mienia o wartości do 250 zł jest zaledwie wykroczeniem. Z reguły postępowanie zostaje umorzone, a sprawca jest zwalniany ze względu na niską szkodliwość czynu.
Nawiasem mówiąc, takim handlowcom jak Adrian Mąka może być jeszcze gorzej, a to za sprawą proponowanym zmianom w prawie karnym podnoszącym z 250 do 1000 zł granicę, od której kradzież uznawana byłaby za przestępstwo.
- Oczywiście to nie znaczy, że można patrzeć ze stoickim spokojem, gdy złodziej wynosi ze sklepu album płytowy, komórkę czy markowy T-shirt – mówi Anna Gawłowska, która prowadzi salon muzyczny we Wrocławiu. - Bierność rozzuchwala sprawców, za to racjonalna interwencja raz, drugi, trzeci sprawia, że nieuczciwi ludzie zaczynają szukać sobie innych ofiar.
Co więc trzeba zrobić, gdy w sklepie, w którym pracujesz, zdarzy się kradzież?
Po pierwsze, jeśli szef nie powie ci tego w czasie rozmowy o pracę, to sama zadaj pytanie, w jaki sposób podchodzi do kradzieży. Im większy powierzchniowo sklep i im więcej sprzedaje produktów, tym trudniej jest wszystkiego upilnować. No chyba, że w każdej alejce stoi zatrudniony ochroniarz. Jeśli właściciel prowadzi biznes już jakiś czas, doskonale powinien sobie zdawać sprawę, ile towarów jest kradzionych i mniej więcej jaka jest ich wartość. I wiedzieć, czy opłaca mu się przymknąć oko i uwzględnić to jako nieuniknione straty, czy podejmować dodatkowe działania chroniące towar.
Dowiedz się również, czy kradzieże zostają w jakiś sposób uwzględnione w księgowości – jeśli tak jest, potrzebny będzie formalny protokół zdarzenia wypisany przez policję. Gdy zatem będziesz świadkiem, jak ktoś kradnie towar lub zorientujesz się, że doszło do kradzieży, trzeba wezwać policję.
Po drugie, zapoznaj się dokładnie z przepisami określającymi odpowiedzialność pracownika za powierzone mienie pracodawcy. Może się zdarzyć bowiem, że pracownik świadomie lub nieświadomie przyczyni się do kradzieży swoim zachowaniem lub brakiem zachowania, np. zostawi sklep otwarty, a sam pójdzie na dłuższy czas na zaplecze. Musisz wiedzieć, jakie zachowania są od ciebie oczekiwane w związku z zapobieganiem kradzieżom, bo później może się okazać, że zostaniesz oskarżony o spowodowanie warunków sprzyjających stracie.
Po trzecie, pamiętaj, że pracujesz na stanowisku sprzedawcy, do którego zakresu obowiązków nie należy ani aktywne zapobieganie kradzieży, ani łapanie złodziei. Nie pracujesz na stanowisku ochrony – a i wtedy nie można przesadzić z interwencją, żeby nie zostać pozwanym za nieadekwatną reakcję (ochroniarz powinien umieć stopniować swoje działania w zależności od zagrożenia, nie może zasłaniać się wpływem emocji).
- Nie warto grać bohatera – potwierdza Adrian Mąka. – Jedna z odważniejszych interwencji mojej ekspedientki skończyła się tym, że złodziej parę razy uderzył ją pięścią w twarz. I okładał by kobietę dalej, gdyby nie jej krzyki.
Po czwarte, nie czujesz się na siłach, by dalej pracować tego dnia, zgłoś to pracodawcy i idź do domu. Muszą jednak wystąpić warunki, które uzasadniają taki krok: kradzież dokonana przez grupę kilku osób, kradzież przedmiotu o wielkiej wartości, kradzież połączona z zastraszeniem. Aby wszystko odbyło się oficjalnie, wezwij karetkę, mówiąc, że jesteś w szoku.
Trochę to przykro pisać, ale kradzieże w sklepach są zjawiskiem normalnym. Im dłużej pracujesz na tym stanowisku, tym większa jest szansa, że będziesz naocznym świadkiem takiej sytuacji. Wiedza o tym, co zrobić, gdy się to zdarzy, pomoże ci ogarnąć myśli, zmniejszy strach i pozwoli pracować w jako takim komforcie psychicznym.
Miro Konkel, Mario Ludwiński
/AS