Lekarski pat

Lekarze, którzy od początku tego roku zyskali możliwość odmowy pracy ponad 48 godzin tygodniowo, nadal nie mogą się dogadać ze szpitalami w sprawie podwyżki.

01.04.2008 | aktual.: 01.04.2008 17:10

Dyrektorzy szpitali chcą obniżać pensje lekarzy odpoczywających po dyżurach. Resort zdrowia przygotował nowelę, która spowoduje, że po zakończeniu dyżuru będą zostawali w pracy, informuje "Rzeczpospolita".

Jak informuje "Rz", lekarze, którzy od początku tego roku zyskali możliwość odmowy pracy ponad 48 godzin tygodniowo, nadal nie mogą się dogadać ze szpitalami w sprawie podwyżki ich wynagrodzeń. Umowy na pracę podczas dyżurów podpisują na miesiąc. Negocjacje, ze względu na brak pieniędzy, utknęły w martwym punkcie. Mało tego, dyrektorzy straszą ich, że egzekwując swoje prawa, będą zarabiali mniej niż dotychczas.

Chodzi o prawo lekarzy do 11-godzinnego odpoczynku po dyżurze. Zdaniem szefostwa szpitali z prostego rachunku wynika, że jeśli lekarz odpoczywa, to w tym czasie przepada mu dniówka.

– To obecnie powszechne zjawisko w szpitalach w całej Polsce – mówi Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

– Takie postępowanie jest niedopuszczalne – zauważa prof. Krzysztof Rączka z Uniwersytetu Warszawskiego. – Po pierwsze, każdy pracownik ma prawo do odpoczynku po dyżurze, po drugie zaś – nie ma to wpływu na jego wynagrodzenie. Lekarze powinni więc wystąpić do Państwowej Inspekcji Pracy z prośbą o interwencję. Bezpodstawne obniżanie wynagrodzenia to wykroczenie przeciwko prawom pracownika.

W tym czasie Ministerstwo Zdrowia rozesłało do konsultacji społecznych nowelę ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, w myśl której w razie konieczności zapewnienia ciągłości udzielania świadczeń zdrowotnych czas pełnienia dyżuru przez lekarza może zostać przedłużony. Zdaniem ekspertów nowe przepisy w powiązaniu z niekorzystnymi dla lekarzy praktykami w szpitalach mogą doprowadzić do powrotu starych zasad, według których lekarze pracowali ponad 31 godzin non stop.

– Taki zapis ma uzasadnienie, jeśli się okaże, że wszyscy lekarze się pochorowali i nie ma zmiennika dla lekarza po dyżurze – stwierdził Bukiel. – Może się jednak okazać, że w wypadku złej woli dyrektorów szpitali ta furtka zostanie wykorzystana, by zmusić lekarzy do dłuższej pracy np. z powodu trwałych braków kadrowych.

Projektowany przepis jest tak sformułowany, że dyrektorzy szpitali będą mogli całkowicie dowolnie określać, kiedy zachodzi konieczność zapewnienia ciągłości udzielania świadczeń zdrowotnych. Może się więc okazać, że wystarczy do tego brak odpowiedniej liczby lekarzy. Oznaczałoby to powrót do sytuacji z poprzednich lat, kiedy lekarz musiał mieć zgodę na wyjście z pracy po dyżurze.

Zdaniem ekspertów konsekwencją tego zapisu będzie to, że lekarze będą zostawali w pracy po dyżurach, a kiedy będą chcieli odebrać należne im wolne, dyrektor wyśle ich na urlop bezpłatny. Lekarze z własnej woli pójdą więc do pracy w czasie, w którym powinni odebrać wolne – żeby nie stracić na pensji.

W myśl projektu lekarze stażyści i rezydenci w trakcie specjalizacji lekarskiej będą mogli pracować nawet 56 godzin tygodniowo. Taki stan potrwałby aż do 2 sierpnia 2009 r. Po tej dacie będą mogli pracować tylko 52 godziny tygodniowo.

– Wydłużenie pracy stażystów i rezydentów to z pewnością nie wynik troski ministerstwa o nasze wykształcenie, ale chęć zapchania dziury kadrowej – mówi Grzegorz Napiórkowski z Komisji ds. Młodych Lekarzy Naczelnej Rady Lekarskiej.
Zobacz też:
CZY DO ANGLII WYJEŻDŻAJĄ PARTACZE?
10 SYMPTOMÓW MOBBINGU

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)