MAE: w 2035 r. skumulowane emisje krajów biednych i bogatych wyrównają się

Około 2035 r. suma historycznych emisji CO2 krajów OECD i rozwijających się wyrówna się - przewiduje Międzynarodowa Agencja Energetyczna. Te dane mogą dać nowe spojrzenie na negocjacje klimatyczne - ocenił główny ekonomista MAE Faith Birol.

14.11.2013 | aktual.: 14.11.2013 12:09

W czwartek na towarzyszącej COP19 konferencji Power Ring, Birol komentował doroczny raport Agencji - World Energy Outlook (WEO) 2013. Odnosząc się do negocjacji globalnego porozumienia klimatycznego Birol przytoczył prognozy MAE. Wynika z nich, że dziś emisje z krajów OECD są porównywalne do emisji pozostałych krajów. Natomiast w 2035 r. emisje OECD nieco spadną, a innych krajów - dwukrotnie wzrosną.

"W negocjacjach klimatycznych dyskutuje się, kto jest odpowiedzialny za zmiany klimatyczne. Dziś państwa biedniejsze wskazują, że te rozwinięte od lat emitują bardzo dużo. Tu się zgadzam, właśnie te historyczne emisje mają dziś największe znaczenie dla klimatu" - mówił Birol.

Podkreślił jednocześnie, że z obliczeń Agencji wynika, iż w 2035 r. skumulowana suma historycznych emisji krajów OECD i spoza OECD w praktyce się wyrówna. To będzie oznaczało, że obie grupy mają porównywalny wkład w zmiany klimatu - wyjaśnił. "Te dane mogą posłużyć do nadania negocjacjom klimatycznym nowego wymiaru" - ocenił.

Według WEO światowe emisje CO2 będą wzrastać, by w 2035 r. sięgnąć niemal 800 mld ton ekwiwalentu CO2 (Gt CO2e) rocznie, w porównaniu do niecałych 600 Gt CO2e dziś. Emisje rosną, mimo np. dużego wzrostu efektywności energetycznej, która w 2012 r. wzrastała cztery razy szybciej, niż średnio w latach wcześniejszych - zauważył Birol. Podkreślił, że wzrost efektywności dotyczy państw europejskich, ale i Chin.

Jako jedno ze źródeł rosnących emisji MAE wskazuje na subsydia do paliw kopalnych, które - według WEO 2013 - w 2012 r. osiągnęły globalny poziom 544 mld dol.

"Ponieważ ceny są sztucznie zaniżane subsydiami, konsumenci nie oszczędzają energii, marnują jej bardzo dużo" - wskazał Birol. Jego zdaniem to nie tylko problem ekonomiczny, ale też natury moralnej, bo z jednej strony mamy marnotrawstwo podtrzymywane subsydiami, a z drogiej - 1,3 mld ludzi nie ma w ogóle dostępu do energii elektrycznej.

MAE przewiduje również w nadchodzących latach znaczący spadek udziału w PKB przemysłu energochłonnego w krajach UE i Japonii z powodu wysokich cen energii. Natomiast w USA udział ten nieco wzrośnie z powodu relatywnie niskich cen, głównie taniego gazu.

Według agencji światowy rynek gazu będzie się integrował, ale ewentualna decyzja USA o eksporcie LNG z łupków nie wpłynie znacząco na poziom cen. Birol podkreślał, że nawet przy niskiej cenie amerykańskiego gazu, koszty jego skroplenia i transportu do Azji czy Europy powodują, że cena nie będzie znacząco odbiegała od cen na tych rynkach.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)