Mamy więcej dób

Rząd obiecuje ułatwienia w dostępie do urzędów, ale prawo mu w tym nie pomaga - opowiada Piotr Wojciechowski, zastępca dyrektora departamentu prawnego Głównego Inspektoratu Pracy.

23.10.2008 | aktual.: 23.10.2008 09:33

Państwowa Inspekcja Pracy odkryła w Stalowej Woli, że magistrat zatrudnia urzędników w godzinach nadliczbowych. Jednocześnie nikt nie pracuje tam dłużej niż osiem godzin. Jak to możliwe?

– W polskim prawie pracy odróżnia się dobę astronomiczną od doby pracowniczej. Ta druga zaczyna się wraz z początkiem pracy i kończy o tej samej godzinie dnia następnego. W Stalowej Woli we wtorek urzędnicy pracowali od 9 do 17, w środę zaczynali pracę od 7.30. A przecież środowy poranek do godziny 9 należał do poprzedniej, wtorkowej, doby. To oznacza, że był nadgodziną. Nadgodziną nielegalną, bo w jednej dobie pracowniczej nie możemy być zatrudniani dwa razy.

Nielegalnie działa dziś więc wiele urzędów. Bo normą jest, że pro publico bono pracują od rana do późnego popołudnia.

– Sporo zapewne łamie prawo pracy. Nie oznacza to, że zamkniemy je na kłódkę. PIP nie ma armii inspektorów.

Ale PIP utrudnił życie mieszkańcom Stalowej Woli, bo skrócił czas pracy urzędu.

– Jesteśmy tylko wykonawcami rozporządzeń. Osobiście uważam, że prawo pracy powinno być elastyczniejsze. Doba pracownicza w takiej formule jak teraz funkcjonuje od czterech lat. Wydaje się, że przepis będzie przemyślany ponownie. Ale proszę mi wierzyć – nie wszyscy urzędnicy chcą się rozstać z tymi przepisami, bo dzięki nim mogą się czasem wyspać.

pracaprawo pracynadgodziny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)