Masz wysokie IQ? Dostaniesz premię
Na inteligencję, osobowościowe albo kompetencji. Pracownicy już nie tylko na początku swojej kariery w firmie wykonują testy psychologiczne.
01.10.2009 | aktual.: 01.10.2009 16:57
Niektórzy pracodawcy systematycznie korzystają z tej formy oceny pracownika. Mówią, że dzięki wynikom wiedzą w kogo inwestować, a w kogo nie. Zdarza się, że tylko pracownikom, którzy dobrze wypadają na testach dają premię albo podwyżkę.
Pracownicy mówią wprost: to poniżające. Muszą udowadniać, że ich inteligencja jest na odpowiednim poziomie, by otrzymać premię, czy podwyżkę. Szefowie wyjaśniają, że tylko sugerują się wynikami testów lub że każą je robić tylko po to, by wiedzieć w jakim kierunku szkolić podwładnych. Pracownicy twierdzą jednak, że od wyników testów najczęściej zależy jednak premia, czy podwyżka.
Szał na testy
- W mojej firmie jest jakiś szał na te testy. Raz do roku badają nas psychologicznie. Jestem sumienna, ciężko pracuję, tymczasem awans znów przeszedł mi koło nosa. Okazało się, że jestem za mało twórcza. Szef powiedział mi prosto w oczy, że docenia moje doświadczenie, ale awansować chce kogoś z potencjałem. Wygląda na to, że ja jestem bez potencjału. Zdołowałam się tylko, nie chce mi się pracować - twierdzi Patrycja Górska, pracuje w dziale sprzedaży jednej ze znanych sieci handlowych.
Podobnie myśli Tomek Piłka. Twierdzi, że szef postawił już na nim krzyżyk. Tomek, pracuje w dziale marketingu.
- Pracuję w firmie od 6 lat. Dostawałem podwyżki, szef wysyłał mnie na szkolenia. W ubiegłym roku zrobili nam testy. Niby nic złego nikomu nie powiedzieli, ale nagle na szkolenia jeżdżą bardziej przebojowi. Szef już we mnie nie inwestuje. Powiedział mi, że nie wyciśnie już ze mnie nowych pomysłów. Po szkoleniach byłbym przecież bardziej cenny dla szefa. Moim zdaniem firmy zajmujące się tymi testami chcą sobie zarobić. Szefowie nie powinni się nimi sugerować. To bardzo niesprawiedliwe, z jednego testu może przecież wynikać, że mam potencjał, a z innego, że nie mam. Szefowie zbyt bardzo się nimi sugerują - opowiada Tomek.
Jakie IQ taka podwyżka
Monika (prosi o anonimowość) czuła się wręcz dotknięta, gdy szef poprosił o wykonanie testu na inteligencję.
- To było upokarzające. Test był bardzo szeroki i pytania dotyczyły wielu zagadnień. Pracuję w dziale rachunkowym i mam umysł ścisły. Nie znam się na literaturze, czy teatrze. Tymczasem i takie pytanie się pojawiły. To był standardowy test na inteligencję. A szef od ilości punktów uzależnił mój awans. Miałam odpowiadać za kontakty z kluczowymi klientami. Niestety okazało się, że jestem na to za głupia, chociaż mam opinię specjalisty w tym zakresie - żali się Monika.
Robimy testy, ale się tylko nimi sugerujemy
Co na to szefowie?
- Ja korzystam z testów. Pracownicy wykonują je okresowo. Kieruję dużą firmą, mam pracowników z najwyższymi kwalifikacjami. Trudno spośród nich wybrać kandydatów na szkolenia. Dzięki testom wiem, kto ma jakie braki. Co warto uzupełnić, a co poprawić w umiejętnościach pracowników. Wiem kto i w jakim kierunku powinien się rozwijać. Wykonywanie testów w naszej firmie to część polityki personalnej. Od testów nie uzależniam jednak podwyżek, czy awansów. Korzystamy ze sprawdzonej firmy, która wykonuje testy - twierdzi Janusz Krajewski, zarządza spółką w branży elektronicznej.
- Pracodawcy coraz częściej korzystają z testów psychologicznych, żeby ocenić pracownika. Tłumaczymy im, że wyniki testu nie mogą wpływać na to jaką pensję dostanie podwładny lub czy zostanie zwolniony. Nie może być tak, że osoba z wyższym IQ będzie otrzymywać wyższe wynagrodzenie. Powtarzamy szefom, że ktoś z niższym poziomem inteligencji może się lepiej sprawdzić na danym stanowisku, bo np. myśli bardziej abstrakcyjnie albo ma smykałkę do dziedzin ścisłych lub bardziej technicznych. Testy mają przede wszystkim wskazać szefom, co jeszcze warto uzupełnić w kompetencjach pracownika, by podwyższyć jego efektywność - twierdzi Joanna Krygier, z Human& Jobmaster.
Krzysztof Winnicki