MEA: spokój na rynkach ropy jest chwilowy, Bliski Wschód nadal kluczowy

Sytuacja na rynku ropy - przewaga podaży nad popytem - nie jest trwała, dla tego surowca kluczowym regionem pozostanie niespokojny Bliski Wschód - ocenił główny ekonomista Międzynarodowej Agencji Energetycznej Fatih Birol, prezentując doroczny raport MAE.

08.12.2014 15:05

"Chwilowy spokój na rynkach nie powinien usypiać, bo czekają nas kłopoty. Dzisiejsza sytuacja na rynku ropy nie powinna przysłaniać zagrożeń. Niepokoje na Bliskim Wschodzie budzą obawy co do przyszłości wydobycia ropy w tym regionie" - oświadczył Birol w poniedziałek na konferencji Power Ring w Warszawie, gdzie zaprezentował cykliczny raport MAE "World Energy Outlook 2013".

Według MAE, mimo wielu zmian, do jakich doszło na rynku ropy, Bliski Wschód pozostanie kluczowym regionem wydobycia. Zgodnie z prognozami Agencji, dzienny globalny popyt na ropę w 2040 r. wzrośnie o 14 mln baryłek dziennie i wzrostu tego nie pokryje amerykańska produkcja ropy z łupków. Nawet zakładając wzrost wydobycia w Kanadzie i Brazylii, luka wyniesie ponad połowę i technicznie pokryć ją może tylko Bliski Wschód - tłumaczył Birol. Inni producenci w tym rachunku się nie liczą - dodał.

Według niego, Stany Zjednoczone przez dłuższy czas są w stanie utrzymać niskie ceny ropy, również dlatego, że wiele dużych gospodarek jest w za słabej kondycji, by podbić popyt. Jednak niskie ceny to duża niepewność inwestycji, co oznacza ograniczenie kapitałochłonnego wydobycia - jak z amerykańskich łupków czy z bardzo głębokich brazylijskich złóż pod dnem Atlantyku. Czyli sytuacja będzie faworyzowała produkcję niskokosztową, jak na Bliskim Wschodzie - wskazał Birol.

MAE ocenia, że cały czas będzie rosło znaczenie gazu. Birol podkreślił, że Europę czeka strategiczna decyzja, skąd czerpać surowiec, bo europejski popyt na gaz jest stały, ale wewnętrzna produkcja spady, więc rośnie import. To poważny problem - ocenił. Agencja przewiduje też dwukrotny wzrost handlowanych wolumenów LNG. Generalnie na rynku gazu widać też miejsce na dalsze renegocjacje cen - ocenił Birol.

MAE w raporcie ponownie wskazuje na problem subsydiowania paliw kopalnych. Subsydia do benzyny czy gazu w 2013 r. sięgnęły 550 mln dol, cztery razy więcej niż do energii ze źródeł odnawialnych. Póki w wielu krajach paliwa te dzięki subsydiom będą bardzo tanie, nie ma mowy o obniżaniu emisji CO2 - ocenia się w raporcie. Zwraca się też w nim uwagę, że po wielu latach deklaracji efekty zaczyna przynosić efektywność energetyczna. Nacisk na efektywne wykorzystanie energii nareszcie zaczyna zmieniać wskaźniki - ocenił Birol.

MAE przeanalizowała też względny koszt energii dla konsumentów w 2008 r., 2013 r. i w prognozie na 2040 r. Pięć lat temu najdroższą energię na świecie miały UE i Japonia, w USA była ok. 1/3 tańsza, w Chinach o połowę, a w Indiach o 2/3.

W 2013 r. tylko w USA koszt ten spadł, w pozostałych regionach wzrósł. Zgodnie z prognozą Agencji, przy założeniu kontynuacji polityki klimatycznej, UE będzie przez wiele lat najdroższą energię na świecie. W 2040 r. Chiny będą już droższe od USA, ponieważ z powodu zanieczyszczenia środowiska kraj ten będzie zmuszony odchodzić od węgla na rzecz droższych źródeł. Zatem USA już teraz zapewniły sobie przewagę na wiele lat, a europejski przemysł stoi przed wielkim wyzwaniem - komentował Birol.

Agencja zauważa, że globalny popyt na węgiel maleje, Chiny osiągnęły już szczyt jego zużycia, co oznacza spadek cen tego surowca.

Przyszłość energetyki jądrowej tegoroczny raport WEO ocenia jako niepewną, mimo, że ogranicza ona emisji i zapobiega importowi energii. MAE uważa, że nie będzie jego renesansu, ale jednak moc elektrowni jądrowych będzie rosnąć. Do 2040 r. dwie trzecie nowych mocy jądrowych przypadnie na Chiny, nowe powstaną też w Rosji, Indiach i USA, a w Europie skurczą się o połowę.

W rezultacie w 2040 r. globalna produkcja energii niemal w równych stopniach będzie oparta o ropę, gaz, węgiel i źródła niskoemisyjne, jak atom czy OZE. Udział paliw kopalnych spadnie, ale niewystarczająco by powstrzymać wzrost emisji CO2. To z kolei wprowadza na ścieżkę długoterminowego wzrostu średniej temperatury o 3,6 stopnia, podczas gdy scenariusz uniknięcia najpoważniejszych konsekwencji zmian klimatycznych przewiduje ten wzrost na poziomie 2 stopni.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)