Menedżerowie nie potrafią zarządzać stresem

Rozmawiamy z prof. Tadeuszem Markiem, psychologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie

Obraz
Źródło zdjęć: © Thinkstock

Przerzucanie na pracowników frustracji oraz błędy w zarządzaniu stresem w firmach kończą się tym, że pracownicy są mniej lojalni i wydajni, za to bardziej roszczeniowi wobec pracodawcy - rozmawiamy z prof. Tadeuszem Markiem, psychologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.

Ze statystyk ZUS wynika, że w ostatnich latach wzrosła ilość zwolnień lekarskich przedkładanych przez pracowników pracodawcom. W 2006 roku było ich 15 156,4; w 2007 – 16 395,0; w 2008 r. - 17591,3; a w 2009 r. - już 17 090. Zatem wyraźnie widać, że najwięcej zwolnień pracownicy pobierali w czasie apogeum kryzysu.

- Narastająca absencja jest jednym z pierwszych wskaźników, który mówi o tym, że środowisko pracy jest stresogenne. Przede wszystkim dlatego, że stres wpływa na pogorszenie stanu zdrowia i pracownicy częściej chorują. Pierwszym punktem, w który uderza stres, jest system odpornościowy organizmu. W związku z tym częściej chorujemy. Ponadto, stres jest nieprzyjemny i nawet jeśli pracownik nie choruje, to ma tendencję do unikania nieprzyjemnych miejsc, a takim staje się miejsce pracy. Pracownik nie tyle unika pracy, co unika stresu, który jest z tą pracą związany.

Czyli kryzys ekonomiczny jest powiązany z naszym zdrowiem?

- Oczywiście. Stwarza zagrożenie, nie tylko dla pracowników, ale i dla pracodawców. W konsekwencji pracodawcy zaczynają się zachowywać nerwowo i wykonują pewne ruchy, które tworzą zagrożenie albo przynajmniej atmosferę zagrożenia dla pracowników. Nawet jeżeli sobie z tego nie zdają sprawy – tak właśnie robią.

Z badań przeprowadzonych przez firmę Regus wynika m.in., że gdy przyszedł kryzys, aż 58 proc. pracowników stwierdziło, iż odczuwany przez nich stres w pracy znacznie wzrósł.

- Są dwa sposoby stwierdzenia tego, czy stres jest czy go nie ma. Pierwszym są nasze subiektywne odczucia w stosunku do miejsca, z którego ewentualnie ten stres pochodzi. Drugi to wskaźniki obiektywne, takie jak: absencja w pracy, zwiększona zapadalność na różnego rodzaju choroby. W dalszej kolejności pojawiają się te najgorsze skutki. Są to konsekwencje długotrwałego stresu, związane z poważnymi chorobami układu krążenia, a także zmiany degeneracyjne, które zachodzą w mózgu. Oznacza to, że pod wpływem ostrego, długoterminowego stresu może dochodzić do ubytku komórek nerwowych w niektórych strukturach mózgowych i ich przyrostu w innych strukturach mózgowych. Przyrost następuje w sieci neuronalnej, zawiadującej zachowaniami lękowymi, agresywnymi i ucieczkowymi. A ubywa komórek w strukturach zarządzających naszym rozsądnym, inteligentnym zachowaniem. Te ubytki pojawiają się w hipokampie, który jest odpowiedzialny za pamięć i za zdobywanie doświadczenia.

Im większa firma - tym większy stres?

- W pewnym sensie tak. Duże firmy są zmuszone stosować pewne bardzo ogólne reguły postępowania, które nie są dostosowane do różnic indywidualnych pracowników. A to może powodować większy stres. Im mniejsza firma, tym łatwiejsze jest dopasowanie decyzji do konkretnych pracowników, natomiast jest to prawdziwą sztuką - w dużej firmie. Pewne działania w większej firmie są bardziej stresogenne nie dlatego, że firma jest zła, tylko dlatego, że jest tam trudniej w sposób precyzyjny zarządzać materią ludzką. Duże firmy w mniejszym stopniu dopasowują wymagania, jakie stawiają pracownikom, do ich indywidualnych możliwości. Jest tam gorsze zarządzanie, a często stosuje się jedynie administrowanie. A gdy mamy do czynienia z administrowaniem, to oznacza to, że wydajemy rozporządzenie i nic nas nie obchodzi - tylko jego wykonanie. Jednak prawda jest taka, że kierując się w stronę zarządzania, zyskujemy większą efektywność całej firmy. *Kryzys wprowadza pewną panikę na rynku pracy... *

- Oczywiście, że tak. Niekoniecznie musi faktycznie wystąpić kryzys, wystarczy, że w to uwierzymy. Kryzys jest tworzony przez ludzki mózg. Jeżeli ktoś uwierzy, że jest niedobrze i nie powinien inwestować, to nie będzie tego robił. W ten sposób będzie kreował kryzys. Wahania w górę albo w dół, występujące na giełdzie, zależą od decyzji pana X czy pana Y, którzy w coś wierzą.

I mamy efekt domino.

- Na tym polega właśnie kryzys. Tak naprawdę nie ma on charakteru ekonomicznego, tylko psychologiczny. W każdej chwili możemy się umówić na inną wymianę, jeśli chodzi o parytet wartości. To wszystko jest kwestią umowy.

Czyli tak naprawdę - to nie chodzi o pieniądze?

- Nie. Chodzi o to, że ktoś się chce wzbogacić albo nie chce stracić. Chodzi o jego pozycję w grupie społecznej. O nic innego.

Zawsze byli i chyba też zawsze będą ludzie, którzy chcą się wzbogacić. Zawsze chcemy więcej.

- Pytanie: czy się tacy rodzimy, czy tak nas kształtuje cywilizacja. Ja uważam, że to wynik cywilizacji, w której żyjemy. Nie bez powodu, od pewnego czasu, mówi się o kryzysie wartości. Jeżeli wartością jest tylko i wyłącznie pieniądz, to w tej sytuacji nie ma jasnych perspektyw przed nami.

Z badań wynika także, iż polscy pracownicy należą do najbardziej zestresowanych na świecie. Są znacznie bardziej zestresowani niż Amerykanie, Brytyjczycy czy Niemcy. Dlaczego?

- Ponieważ jesteśmy społeczeństwem, które jest na dorobku i właściwie dopiero wchodzimy w kapitalizm. Jesteśmy na początku drogi. W związku z czym, nie stworzyliśmy jeszcze odpowiednich mechanizmów, które by wyciszały ten nasz pęd do zdobywania np. coraz to nowszych, lepszych sprzętów.

A nie jest tak, że nas się przyzwyczaiło, w tym naszym pseudokapitalizmie polskim - do życia za minimum.

- Tak, ale dążymy do tego, żeby było nam coraz lepiej. I to dążenie jest przemożne. Jesteśmy niesłychanie skoncentrowani na sprawach finansowych. Francuzi też mają rodziny, dzieci, kredyty i oni się tak nie śpieszą. Jeśli wyjdzie się na ulice Paryża i Warszawy, i zmierzy jak szybko chodzą ludzie, to można zauważyć, że my właściwie biegamy. Biegnie i pracodawca, i pracownik. Pracodawca też chce jak najwięcej zarobić. Co więcej, mamy również jeden z najniższych wskaźników długości spania. Krócej śpimy. Na początku dwudziestego wieku było to ponad dziewięć godzin, ostatnio około sześciu. Wpadliśmy w monokulturę wartości pieniądza. W krajach, które są zamożne tego już nie ma. Ludzie mniej się śpieszą. Doceniają inne wartości poza pieniądzem. Ale te społeczeństwa pracowały na to wiele dziesięcioleci, a my zaledwie dwa.

Czy stres się opłaca? Czy opłaca się pracodawcy wyciskać z pracownika ostatnie siły?

- Stres się nie opłaca, ponieważ jego konsekwencją są bardzo poważne koszty. Spada efektywność pracy pracownika, którą nie zawsze można bezpośrednio kontrolować. Bardzo często w sprawozdaniach i miarach zewnętrznych wszystko bardzo ładnie wygląda, podczas gdy w rzeczywistości ta efektywność jest znacznie niższa, niż wynikałoby to z raportów. Innym skutkiem stresu w pracy jest np. wspomniana - podwyższona absencja, która oczywiście generuje koszty. W pewnej dużej amerykańskiej korporacji, zajmującej się nowoczesnymi technologiami, gdy zaczął się kryzys, w siedzibie firmy posypały się grupowe zwolnienia. Wieści o tym dotarły do pracowników w Polsce i wywołały wśród nich prawdziwą panikę. Pracodawcy uspokajali pracowników. W tym celu przyjechał nawet, ze Stanów do Polski, jeden z najważniejszych szefów firmy. Jednak w odpowiedzi na to, pracownicy zaczęli aplikować do innych miejsc, myśląc że skoro sam top manager się pofatygował do Polski - to musi być naprawdę źle... - Pracownicy myślą tak: skoro ktoś taki
przyjeżdża i przekonuje nas, że będzie wszystko dobrze, to nie robi tego po to, by nas uspokoić i nic z tego nie mieć. Jeżeli firma wydała pieniądze na jego bilet i hotel, to musi się to jej jakoś opłacać. Zatem przyjechał tu po to, byśmy lepiej pracowali, a jak przyjdzie moment to i tak nas zwolnią. Taki był tok myślowy tych pracowników i moim zdaniem, był on właściwy. Pracownik, który jest niespokojny pracuje gorzej. W związku z tym, jeśli pracodawca mówi, żeby się uspokoił, bo wszystko będzie dobrze, to mówi to dlatego, żeby jako menedżer uzyskiwać lepsze wyniki. Może nawet w to wierzyć i niekoniecznie okłamywać pracowników. Choć czasem ich okłamuje, podobnie jak pracownicy okłamują pracodawcę i np. „idą na lewe zwolnienie”. Nasze mózgi pracują podobnie, bez względu na to czy są mózgami pracowników, czy pracodawców…

A w jaki sposób wpływa stres na menedżerów, którzy przecież są nauczeni pewnych zachowań w takich trudnych sytuacjach?

- Gdy pojawiają się trudne sytuacje, to wszystko czego się kiedyś nauczyliśmy, gdzieś nagle znika. W sytuacjach ekstremalnych każdy zachowuje się nerwowo. Dzieje się tak, bo w mózgu uruchamia się mechanizm regulujący wzorce zachowania odpowiednie dla stresu. W sytuacjach ekstremalnych nie koncentrujemy się na rozwiązaniu problemu, który powoduje stres, tylko na tym, żeby od problemu uciec, albo zniszczyć źródło stresu, albo je ominąć. Ten mechanizm mamy zakodowany genetycznie. W sytuacji, w której pojawia się zagrożenie jest on uaktywniany, a wraz z nim pewne określone zachowania. Zaczynamy krzyczeć, być agresywni, pojawia się lęk, niepewność.

Czy można to kontrolować?

- Tak, ale do określonych granic. Naprawdę trzeba być bardzo dobrze przygotowanym na tego typu sytuacje, żeby próbować wyhamować swoje ofensywne i/lub ucieczkowe reakcje.

Ale są ludzie, u których te umiejętności są bardziej rozwinięte?

- Są. Jest to pięć procent populacji. To osoby, mające predyspozycje do tego, żeby być dobrymi menedżerami.

Jak można zredukować stres pracownika?

- Ważny jest parametr czasu, bo bardzo często coś się staje stresowe dlatego, że trzeba to zrobić „na wczoraj”. W sytuacji presji czasowej zaczynamy zachowywać się nerwowo. Warto stosować taktyki zmagania się z tego typu sytuacją, oparte na racjonalnym rozumowaniu. Trzeba być szczerym i szczerość mieć w oczach. Jeżeli mamy do czynienia z „katastrofą” - najlepszym sposobem jest poinformowanie o tym pracowników i przedstawienie wariantów wychodzenia z tej sytuacji. Rozłożenie działań w czasie jest tu bardzo pomocne i przyczynia się do podejmowania racjonalnych decyzji. Najgorszym rozwiązaniem jest udawanie, że nie ma problemu.

*Z badań wynika, że w roku 2007, gdy jeszcze nie było mowy o kryzysie, aż 62 proc. pracowników oceniało pozytywnie swoje szanse na znalezienie nowej pracy, na podstawie swoich kompetencji i sytuacji na rynku. Gdy w 2009 roku przyszedł kryzys, ich liczba spadła do 43 procent. To faktyczna sytuacja, czy raczej wynik paniki i stresu spowodowanych kryzysem? * - Trzeba by sprawdzić wskaźniki związane z zatrudnieniem i prognozowaniem zatrudnienia. Ale czynnik paniki jest tu niesłychanie istotny. Sądzę, że ta panika to jakieś 70 – 80 proc. wspomnianego wyniku. Podatność na stres, panikowanie związane jest też z poziomem wykształcenia pracownika. Jeżeli jesteśmy słabo wykształceni, to bardzo łatwo z nas zrobić osoby o nastawieniu monofinansowym. Dotyczy to zarówno pracodawców, jak i pracowników.

Słabe wykształcenie równa się większy stres?

- W sytuacji zagrożenia tak. Chodzi o szerszą perspektywę, szersze widzenie rzeczywistości, po to, by łatwiej się do niej przystosować.

Czy to znaczy, że ci którzy podchodzą do sytuacji ze stoickim spokojem - mają większe szanse na znalezienie pracy?

- Oczywiście. Gdybym był pracodawcą, to nie chciałbym mieć spanikowanego pracownika w swoim zespole. Z kilku powodów. Pracownik taki będzie swoją paniką zarażał innych, nie będzie rozwiązywał efektywnie problemów, które stawia przed nim firma, a większość jego działań będzie nastawiona na unikanie problemów, które będą dla niego stresogenne.

Rozmawiała: Marlena Mistrzak, autorka portalu CentrumRekrutacyjne.pl

[

Obraz

]( http://www.centrumrekrutacyjne.pl/ )

Wybrane dla Ciebie

Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności