Merkel podyktowała UE warunki udzielenia pomocy dla Grecji

Kanclerz Niemiec Angela Merkel podyktowała warunki porozumienia w sprawie pomocy dla Grecji na szczycie UE w Brukseli i pomogła uchronić Wspólnotę od błędów - ocenia w piątek niemiecka prasa. Gazety ostrzegają też przed szkodą dla wizerunku Niemiec w Europie.

Merkel podyktowała UE warunki udzielenia pomocy dla Grecji
Źródło zdjęć: © AFP | Axel Schmidt

26.03.2010 | aktual.: 26.03.2010 10:43

Na szczycie UE doszło w czwartek do porozumienia w sprawie mechanizmu pomocy dla Grecji z udziałem krajów strefy euro i Międzynarodowego Funduszu Walutowego - tak jak zaproponowała Merkel. Wcześniej sprzeciwiła się ona, by ewentualne wsparcie dla zadłużonej Grecji było udzielane w ramach skoordynowanych pożyczek od państw obszaru wspólnej waluty.

"Nigdy wcześniej Niemcy nie stały pod tak wielką presją w Unii Europejskiej, jak w minionych dniach. Wszyscy przeciwko jednemu. Wczoraj na szczycie UE w Brukseli Merkel nieco ustąpiła, ale ona dyktowała warunki pomocy dla Grecji - rekordzisty w zadłużeniu. Pozostałe kraje UE zgodziły się, zgrzytając zębami, bo nie miały innego wyboru" - ocenia dziennik "Die Welt".

Jak podkreśla, oznacza to wielką zmianę w Unii. "W Europie wieje nowy wiatr. Przez dziesięciolecia Niemcy były europejskim skarbnikiem. Gdy Bruksela szukała kompromisu, Berlin otwierał szkatułę. O tym wiedział każdy i wszyscy grali w to chętnie. Partnerzy UE nazywali tę grę rozkosznie _ solidarnością europejską _" - dodaje gazeta.

"Gra skończona" - pisze "Die Welt". "Niemcy uwalniają się od wiecznej roli europejskiej dojnej krowy. Tworzy się kultura odpowiedzialności. To dobre dni dla Europy" - ocenia.

Także dziennik "Sueddeutsche Zeitung" pozytywnie komentuje kompromis szczytu UE. "Wzajemnej solidarności Europejczyków najbardziej pomaga ten, kto zapobiega jej nadużywaniu. Niesolidarny ze wspólnotą jest zaś ten, kto wierzy, że może sobie pozwolić na zadłużony budżet, złą politykę gospodarczą i publiczne marnotrawstwo, bo na końcu i tak zwróci się do Wspólnoty" - pisze "SZ".

Według dziennika, Merkel nalegała na twarde warunki pomocy dla Grecji oraz by wsparcie było rozwiązaniem ultima ratio. "Dzięki temu uchroniła UE od dwóch wielkich zagrożeń. Z jednej strony przed stworzeniem precedensu, który pewnego dnia mógłby okazać się bardzo kosztowny. A z drugiej strony - przed naruszeniem traktatu" - podkreśla dziennik.

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że rząd niemiecki stoi wobec dylematu: z jednej strony wie, że Grecja i być może inne państwa strefy euro nie mogą stać się niewypłacalne, gdyż miałoby to fatalne skutki, a z drugiej - musi mieć wzgląd na nastroje w Niemczech.

"Niemal równocześnie z przeprowadzką parlamentu i rządu z Bonn (dawnej stolicy RFN) do Berlina proeuropejskie nastroje w Niemczech były w sensie emocjonalnym i politycznym coraz słabsze. W konkretnym przypadku wyraża się to w zdaniu: Grecy powinni sami sobie pomóc. Własne interesy zdefiniowane doraźnie wchodzą bardziej na pierwszy plan" - pisze "FAZ".

Dodaje jednak, że ostrzeżenie kanclerz Angeli Merkel, iż w strefie euro nie wolno odwoływać się do "sztuczek", było skierowane do innych państw, ale także do niemieckiej opinii publicznej. "Kłopot w tym, że antyeuropejskie nastroje podsyca ten, kto Grecji i innym chce pomagać bezwarunkowo" - komentuje dziennik.

Z kolei tygodnik "Der Spiegel" pisze w elektronicznym wydaniu o "niebezpiecznym pokerze Merkel". Ocenia, że wygrała ona z "europejskim klubem Med", czyli państwami basenu Morza Śródziemnomorskiego, lecz widoczne są szkody dla wizerunku Niemiec w Europie.

"Wobec tego, że połowa kontynentu przeklina teraz Niemców, wynegocjowany przez Merkel rabat paru miliardów wygląda raczej nędznie. Udział MFW w przypadku greckiej plajty oznacza, że rachunek dla Niemiec będzie nieco niższy. I tak jednak będzie to prawdopodobnie miliardowa kwota - zależy od zapotrzebowania Grecji. Według klucza Europejskiego Banku Centralnego na Niemcy przypada 27 proc. bilateralnej pomocy" - pisze "Spiegel".

Anna Widzyk

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)