Miała sortować odzież, musi spłacać długi

„Szkocja, pilnie zatrudnimy pracowników do sortowania i pakowania odzieży...". Maria K. odpowiedziała na ogłoszenie i przeklina ten dzień. Została oszukana przez szkockiego pracodawcę.

10.09.2007 | aktual.: 10.09.2007 18:32

„Szkocja, pilnie zatrudnimy pracowników do sortowania i pakowania odzieży; 0044-776982..., 0044-776981...” – ogłoszenie takiej treści w „Gazecie Wyborczej” ukazało się kilka razy. Maria K. z lubuskiego znalazła je 6 sierpnia. Dziś przeklina dzień, w którym zdecydowała się wyjechać…

Niska, drobna, szczupła kobieta o zmęczonej twarzy usiłuje zebrać myśli. Krok po kroku opowiada historię, jaką przeżyła kilkanaście dni temu. Niespełna dwie doby spędzone w Szkocji zapamięta do końca życia. Na pamiątkę z wyjazdu do pracy, zostały jej dwa bilety (lotniczy i autobusowy), stara gazeta z feralnym ogłoszeniem, „umowa” – sama nie do końca nie wie czy o najem mieszkania, czy o pracę i „Wniosek o udzielenie przez konsula RP pomocy finansowej na pokrycie kosztów powrotu do Polski” oraz dług do spłacenia...

Miłe złego początki

– Oboje z mężem jesteśmy na rencie i trudno nam z tego związać koniec z końcem – Maria K. nerwowo zaciska palce. – Dlatego zdecydowałam się wyjechać. Było mi wszystko jedno jaka to będzie praca. Tylko żeby nie wymagali doświadczenia i dobrego angielskiego. Bo wie pani… Ja po angielsku to tak tylko trochę…

Komórkę podaną w ogłoszeniu odbiera kobieta. Przedstawia się jako Joanna Rewan. Oferuje pracę w Levisie (dopiero później okaże się, że nie chodzi o znanego producenta jeansów ale o firmę John Lewis – co i tak będzie oszustwem). Pracodawca nie wymaga doświadczenia, wykształcenia ani znajomości języka. Wystarczy chęć do pracy. Oferuje 7£ za godzinę. Maria K. niepokoi się jednak o zakwaterowanie. – To żaden problem – uspokaja ją Joanna Rewan. – Wszystko bierzemy na siebie. Proszę tylko zarezerwować bilet na samolot i dać znać, kiedy mamy panią odebrać z lotniska. Załatwimy też zakwaterowanie.

Ile kosztuje załatwienie pracy? Nic. – Nie pobieramy żadnych opłat – Rewan nadal cierpliwie odpowiada na pytania. – Ponieważ jednak wybiera pani opcję z zakwaterowaniem, proszę mieć przy sobie 220£. 120 na kaucję i po 50£ na opłacenie pokoju za dwa tygodnie z góry.
Maria K. uwierzyła, że oferta jest wiarygodna i w Glasgow naprawdę czeka na nią praca. Na lotnisku w Prestwick wylądowała 21 sierpnia…

Szczęście w nieszczęściu

Po ok. 10 minutach oczekiwania pod halę przylotów niewielkiego lotniska Glasgow Prestwick, na które przylatują samoloty tanich linii lotniczych z Polski, podjechał ciemny samochód. Wysiadł z niego mężczyzna i kobieta, która przedstawiła się jako Natalia Mrok, pracownica firmy, do której na drugi dzień miała trafić Maria K.
– Przez całą drogę była bardzo miła, ale kilkakrotnie pytała, czy mam przy sobie pieniądze na mieszkanie i chciała je ode mnie dostać od razu – wspomina oszukana kobieta. – Oboje upierali się też, by obwieźć mnie po okolicznych supermarketach, gdzie rzekomo tanio miałam zrobić sobie zakupy. Nie zgodziłam się. Tłumaczyłam, że nic nie potrzebuję, bo zabrałam z Polski jedzenie, które wystarczy mi do pierwszej tygodniówki.

W końcu, kiedy Natalia Mrok zorientowała się, że nic nie wskóra, zdecydowała pojechać do rzekomego mieszkania czekającego na Marię K. na peryferiach Glasgow. – Zatrzymaliśmy się na jakiejś ulicy, przy której stały szeregowce – mówi poszkodowana. – Wysiadłyśmy z samochodu. Bagaże zostały w środku. Byłam na tyle przytomna, że torebkę z dokumentami i pieniędzmi miałam przewieszoną przez ramię. Mrok miała w ręku pęk kluczy i ciągle coś mówiła. Zapewniała, że będę dzielić mieszkanie z dwoma małżeństwami, z którymi jutro rano niebieskim busem pojadę do pracy. Po raz kolejny poprosiła, żebym dała jej pieniądze. I dałam...
Zanim do Polki dotarło, co się dzieje, samochód z oszustami i jej bagażami odjechał z piskiem opon. Została na ulicy sama, bez jakichkolwiek pieniędzy.

Pomocna dłoń

– Krzyczałam tak głośno, że aż Szkoci powychodzili z domów – opowiada dalej, z trudem opanowując nerwy. – Prosiłam, żeby wezwali policję, ale nikt się nie kwapił. W końcu ktoś zadzwonił na numer zaprzyjaźnionego zboru Świadków Jechowy. Przyjechali i odwieźli mnie na komisariat.
Policjanci natychmiast skontaktowali się z polskim konsulatem w Edynburgu i ściągnęli tłumaczkę (Ola studiuje w Glasgow). Maria K. złożyła zeznania. Ponieważ nie miała dokąd iść, pozwolono jej przenocować i nakarmiono. Rano funkcjonariusze odwieźli ją do konsulatu w Edynburgu, gdzie po kilkugodzinnym oczekiwaniu otrzymała pożyczkę na zakup biletu do kraju. Do 22 lutego 2008 r. musi zwrócić równowartość 94£ (536 zł)...

Oszukanych jest więcej

Maria K. to nie jedyna poszkodowana w całej sprawie. Tego samego dnia na komisariat w Glasgow zgłosiło się pięciu pokrzywdzonych. – W konsulacie usłyszałam, że oszuści okradli przynajmniej kilkanaście, może kilkadziesiąt osób – mówi Polka.
Ostrzeżenia przed pomysłową szajką można znaleźć też na polonijnych forach internetowych. Oto niektóre wypowiedzi: Edzia: Ostatnio w Polsce ukazało się ogłoszenie, że pilnie poszukiwane są osoby do pakowania i sortowania odzieży. Zadzwoniłam i pani powiedziała, że praca jest przy metkowaniu i pakowaniu odzieży w Levis’ie czy coś takiego. Czy jest fabryka Levis’a w Glasgow czy to oszustwo? Pomóżcie!

Dubi: Nie znam takiej fabryki. Uważaj! Znam osoby, które wpłacając po 210 funciaków zostały oszukane! Pani obiecała im pracę: łatwą, lekką i bez znajomości języka.
Silesiawolf: naiwnych nie sieją...
Kubap: A czy to pewnie, że chodziło właśnie o pracę w Levis’ie? I że to przekręt?
Edzia: Ludzie to jest praca NIBY W LEVISIE I TO JEST PRZEKRĘT! SAMA TEGO DOŚWIADCZYŁAM!!!

Z ostatniej chwili…

Zatrzymano osoby oszukujące i okradające Polaków przyjeżdżających do Glasgow.
– Kandydatów do pracy rekrutowano już w Polsce poprzez ogłoszenia w gazetach i Internecie – czytamy na jednym z forów internetowych szkockiej Polonii. – Na miejscu odbierano im pieniądze. Często poszkodowani tracili również bagaże.
Wszyscy mający jakiekolwiek informacje na temat działalności oszustów proszeni są o kontakt z policją w Glasgow (z dowolnym komisariatem), lub bezpośrednio z oficerem zajmującym się tą sprawą (davie.kavanagh@strathclyde.PHN.police.uk).
Mariola Sobotko

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)