Mieszkańcy, którego województwa najczęściej dojeżdżają do pracy?
Już co trzeci Polak pracuje poza swoim miejscem zamieszkania – podaje GUS. Wciąż częściej dojeżdżamy do pracy nawet kilkadziesiąt kilometrów niż wybieramy przeprowadzkę na stałe, gdyż dla wielu jest to zbyt kosztowne rozwiązanie. Okazuje się, że najbardziej chętni do wyjazdów są mieszkańcy Śląska.
17.06.2014 | aktual.: 17.06.2014 10:54
Już co trzeci Polak pracuje poza swoim miejscem zamieszkania – podaje GUS. Wciąż częściej dojeżdżamy do pracy nawet kilkadziesiąt kilometrów niż wybieramy przeprowadzkę na stałe. Dla wielu jest to zbyt kosztowne rozwiązanie. Okazuje się, że najbardziej chętni do wyjazdów są mieszkańcy Śląska.
3,1 mln osób pracuje w innej gminie niż mieszka na co dzień, wynika z ostatniego spisu powszechnego ludności. Ten odsetek zwiększył się o kilka procent od 2006 roku.
- Trzeba rozróżnić dojeżdżanie do pracy od migracji zawodowej – uważa prof. Tomasz Panek ze Szkoły Głównej Handlowej. – To pierwsze dotyczy codziennego podróżowania do pracy czy też przebywania w innym miejscu przez 5 dni i powrotu do domu na weekend. Migracja oznacza stałą przeprowadzkę. Często te pojęcia są niestety mylnie rozumiane i stosowane zamiennie.
Różnimy się pod tym względem od mieszkańców w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych, gdzie zmiana miejsca zamieszkania ze względu na pracę jest rzeczą powszechnie spotykaną.
- W krajach Europy Zachodniej czy USA mobilność jest rozumiana jako gotowość do zmiany miejsca zamieszkania przy podejmowaniu nowej pracy. Jeśli ktoś dostanie zatrudnienie w innym mieście, to wynajmuje tam mieszkanie i przenosi się na stałe – dodaje prof. Panek.
Rosnąca liczba osób dojeżdżających do pracy nie sprawia, że możemy się nazywać narodem bardzo mobilnym pod względem zawodowym.
- 3 miliony Polaków pracujących w innej gminie to akurat niewielki wyczyn, biorąc pod uwagę gęsty podział administracyjny Polski – uważa Artur Ragan, specjalista z agencji pracy tymczasowej Work Express. - Wśród nich jest mnóstwo pracowników z zakładów położonych na peryferiach, często na terenach specjalnych stref ekonomicznych, ale także spora liczba dobrze usytuowanych mieszkańców dużych miast, którzy przenieśli się poza obręby metropolii.
Dojeżdżają Ślązacy i Wielkopolanie
Wydawać by się mogło, że najwięcej osób dojeżdżających do pracy powinno pochodzić z regionów wschodnich, gdzie poziom życia jest najniższy. Tymczasem z danych GUS wynika, że dominują w tej grupie pracownicy ze Śląska. Aż 487,3 tys. Ślązaków (15,6 proc. wszystkich dojeżdżających) zarabia na życie poza miejscem zamieszkania. Drugie miejsce zajęli mieszkańcy Wielkopolski (362,3 tys.), a za nimi są osoby z mazowieckiego (356,6 tys.). Najmniej chętnych, żeby dojeżdżać do pracy jest natomiast na Podlasiu (52,8 tys.).
- Najbardziej mobilną grupą, gotową dojeżdżać, są osoby aktywne zawodowo pomiędzy 18., a 24. oraz między 25., a 34. rokiem życia – mówi Artur Ragan. – Najczęściej są to pracownicy sektora usług i pracownicy niewykwalifikowani, osoby o najniższych dochodach i najgorzej oceniające swoją sytuację materialną.
Oczywiście, pracowników najbardziej przyciąga stolica, gwarantująca największe możliwości i najwyższe zarobki. Dojeżdża tam do pracy ponad 275 tys. ludzi z innych terenów, a najwięcej z województwa śląskiego i wielkopolskiego.
Rynek warszawski szturmują także mieszkańcy okolicznych gmin. W niektórych, np. w Sulejówku aż 38 proc. pracujących mieszkańców zatrudnienie ma właśnie w stolicy. Do najbardziej popularnych miast wojewódzkich należą też Katowice i Kraków.
Dojazd – tak, przeprowadzka – nie
Polacy w dalszym ciągu chętniej decydują się na dojeżdżanie do pracy niż na przeprowadzkę. Wpływa na to kilka czynników. Na pierwszy plan wysuwają się te finansowe, związane z mieszkaniem i kosztami życia.
- Przeprowadzka często jest za droga. Nawet jeśli ktoś dostanie lepiej płatną pracę, to i tak wynagrodzenie może nie wystarczyć na wynajem czy kupno mieszkania – ocenia prof. Tomasz Panek. – Także koszty życia np. w Warszawie są dużo wyższe niż w mniejszych miastach.
Do tego dochodzą jeszcze inne problemy, chociażby związane z miejscami w żłobkach czy przedszkolach dla dzieci pracowników.
- Łatwość dojazdów w ostatnich latach zwiększyła się również ze względu na poprawę infrastruktury drogowej, ale też większe możliwości, jeśli chodzi o środki transportu – dodaje prof. Panek.
Jak poprawić mobilność zawodową Polaków?
Rząd podejmuje wysiłki mające na celu zwiększenie mobilności zawodowej Polaków. Specjaliści nie kryją, że jest to ciężkie zadanie, bo na poprawę sytuacji powinno wpłynąć szereg czynników.
- Potrzebne są chociażby tanie mieszkania do wynajęcia, które dadzą możliwość utrzymania się w innym mieście – uważa prof. Panek.
Pozytywnym elementem, zachęcającym ludzi do przeprowadzek może być bon migracyjny w wysokości 7 tys. zł, które mają pomóc w „zainstalowaniu się” w nowym miejscu.
- Na pewno jest to bodziec, który może przysłużyć się do wzrostu mobilności zawodowej. Jednak musi on być skorelowany z innymi formami pomocy – podsumowuje prof. Panek.
Bardziej sceptyczny wobec tego rozwiązania jest Artur Ragan z Work Express. Jegno zdaniem skorzysta na nim tylko niewielka grupa osób: - 7 tysięcy na zagospodarowanie się w nowym miejscu to bardzo mało. Wystarczy np. na wynajęcie pokoju w śródmieściu Krakowa przez pół roku. Według mnie skorzystają z tego osoby, które i tak mogą liczyć na wsparcie rodziny na miejscu - twierdzi.
KK/ AK/WP.PL