Mieszkania, działki i dodatki do pensji. Szpitale z prowincji kuszą lekarzy

Bezradność rządu wobec braku lekarzy zmobilizowała do działania samorządy - pisze "Rzeczpospolita". Oferują lekarzom różnego rodzaju zachęty, by podjęli pracę w lokalnym szpitalu. Niedobór lekarzy najbardziej daje się we znaki na prowincji.

Mieszkania, działki i dodatki do pensji. Szpitale z prowincji kuszą lekarzy
Źródło zdjęć: © Pixabay.com | CC0 Public Domain
Jacek Bereźnicki

18.01.2018 | aktual.: 19.01.2018 08:51

Jak pisze gazeta, na lekarzy, którzy postanowią praktykować w szpitalu w Szczecinie, czekają mieszkania z towarzystwa budownictwa społecznego.

- Samorządowcy wiedzą, że za chwilę może zabraknąć lekarzy - mówi Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Wadowice zachęcają lekarzy-rezydentów, którzy specjalizują się w chorobach wewnętrznych, dodatkowym tysiącem złotych miesięcznie.

Jeszcze więcej, bo aż 2 tys. zł miesięcznego stypendium oferują władze Oświęcimia studentom medycyny, którzy po rezydenturze będą praktykować w miejskim szpitalu.

Podobne rozwiązania stosowane jest w województwie lubuskim. Dla uczących się na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Zielonogórskiego województwo zarezerwowało w tegorocznym budżecie 900 tys. zł.

Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy zachowuje jednak rezerwę wobec tych inicjatyw i uważa, że to efekt spychania przez rząd odpowiedzialności na samorządy.

- Rząd powinien rozwiązać problem globalnie. A nie da się zlikwidować kolejek, braku kadr i przyspieszyć informatyzacji bez zwiększenia nakładów do 6,8 proc. PKB - mówi Michał Bulsa, wiceprzewodniczący PR OZZL

Jak informuje "Rzeczpospolita", w Polsce jest 172,5 tys. lekarzy, co oznacza, że na 10 tys. mieszkańców przypada średnio 23,9 lekarza. Dla porównania, w krajach OECD jest to 35.

Sytuacja w szpitalach pogarsza się w związku z wypowiadaniem przez rezydentów klauzul pozwalających na pracę bez kodeksowego limitu godzin.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (82)