Miliony paczek, miliony złotych. DPD ma nową sortownię przesyłek. Przed nią największy test

Najważniejszym urządzeniem w zakładzie jest sorter. Dziennie przez jego taśmy przejeżdża do 80 tys. przesyłek. Ich wartość przewozowa to ok. 1 miliona złotych. Docelowo paczek ma być 250 tys. Odwiedziliśmy niedawno otwartą sortownię przesyłek kurierskich w Parzniewie pod Warszawą.

Miliony paczek, miliony złotych. DPD ma nową sortownię przesyłek. Przed nią największy test
Źródło zdjęć: © WP.PL | Witold Ziomek
Witold Ziomek

28.11.2018 | aktual.: 28.11.2018 12:17

Praca w podwarszawskiej sortowni zaczyna się o godz. 19, kiedy rozwożenie przesyłek kończy większość kurierów. Paczki z regionu zwozi się ciężarówkami do Parzniewa i wykłada na taśmę sortera.

- Hala sortowni ma w sumie trzy kondygnacje. Na pierwszej są bramy, do których podjeżdżają samochody z paczkami i teleskopowe przenośniki taśmowe. Taki przenośnik przysuwa się do samochodu i bezpośrednio na niego ładuje paczki - wyjaśnia Maciej Głowacki, dyrektor sprzedaży DPD Polska. - Sam sorter jest dwupoziomowy. Paczki najpierw przejeżdżają przez skaner, a potem zjeżdżają na odpowiednie stanowisko, w zależności od tego, gdzie mają dojechać.

Jak na razie przez sortownię przechodzi do 80 tys. paczek na dobę. W okresie świątecznym ta liczba zwiększy się do 130 tys.

- Sortownia będzie otwarta dłużej, od godz. 15 - mówi Maciej Głowacki. - Zatrudnienia w samej sortowni nie będziemy zwiększać, ale w całej Polsce na ulice wyjedzie ok. 2,5 tys. kurierów więcej niż zazwyczaj.

Warszawa potrzebuje sortowni

Do tej pory główna sortownia przesyłek mieściła się w Strykowie. Druga w Rawie Mazowieckiej. Okazało się jednak, że tradycyjny model, w którym paczki z całej Polski trafiają do jednej, centralnej sortowni, przestał być wydajny.

Zobacz także: 365 przesyłek za 49 zł. Allegro robi rewolucję

- Warszawa to jest ok. 30 proc. całego naszego wolumenu - wyjaśnia Rafał Nawłoka, dyrektor generalny DPD Polska. - Sortownię w Strykowie, którą zbudowaliśmy w 2012 roku, oczywiście można byłoby rozbudowywać. Ale to są ogromne koszty, a wzrost wydajności niewielki. Dlatego decydujemy się na nieco bardziej rozproszony model, w którym paczki będą trafiać do sortowni regionalnych. Pierwsza jest Warszawa, kolejna taka placówka powstanie na Śląsku.

Sortownia rozpoczęła pracę pod koniec października. Magazyn zajmuje 11 tys. mkw., a plac manewrowy ma powierzchnię 4, 6 hektara. Sam sorter, czyli najważniejsze urządzenie w zakładzie, kosztował ponad 7 mln złotych.

Na razie dziennie sortownia obsługuje do 80 tys. paczek na dobę. Od stycznia 2019 roku ta liczba ma wzrosnąć do 150 tys. Docelowo przez podwarszawską sortownię ma przechodzić 250 tys. paczek na dobę.

Dokąd trafiają przesyłki

W zależności od wykupionej usługi, pierwsze miejsce, do którego trafia nadana paczka, to stacjonarny oddział firmy kurierskiej lub samochód kuriera.

Następnie paczkę przywozi się do sortowni. Jeśli jest to standardowa przesyłka przywieziona razem z innymi nadanymi przez klientów detalicznych, z naczepy ciężarówki wędruje na taśmę sortera.

Po zeskanowaniu kodu maszyna umieszcza ją na odpowiedniej taśmie, która prowadzi do konkretnego stanowiska.

- Stanowiska są dedykowane dla konkretnych kierunków. Z tego odjeżdża samochód na Podlasie, a stamtąd w kierunku Szczecina - wyjaśnia Maciej Głowacki. - Pracownicy przekładają je do odpowiednich koszy, które są potem ładowane na ciężarówki.

W przypadku lekkich przesyłek odbieranych hurtowo od internetowych sklepów z odzieżą, paczki zamiast na głównym sorterze lądują na specjalnej taśmie pod nim. Tam ręcznie porządkują je pracownicy.

Osobno segreguje się też koperty odbierane od klientów biznesowych. Te trafiają na metalowe regały, gdzie ręcznie układają je pracownicy.

- Pracujemy metodą dwóch światełek, zielonego i czerwonego. Przy takim stanowisku jest zawsze dwóch pracowników, każdy ma swój kolor. Po zeskanowaniu koperty przy odpowiedniej półce zapala się odpowiednia lampka i pracownik wie, gdzie ma ją odłożyć - wyjaśnia Głowacki. - Dużo inwestujemy w nowe technologie pozwalające podnieść wydajność pracowników i zautomatyzować niektóre procesy. Sytuacja na rynku pracy nas do tego zmusza.

Żeby kurier był kurierem

Wzrost na rynku sklepów internetowych spowodował, że firmy kurierskie muszą zacząć zmieniać swój model pracy, żeby pozostać wydajne.

- Dziś coraz częściej mamy do czynienia z przypadkami, kiedy kurierzy dużymi samochodami przeznaczonymi do wożenia ciężkich towarów wożą koperty - mówi Rafał Nawłoka. - Kurier w vanie rozwożący małe przesyłki wydajny nie jest. Stoi w korkach, spala dużo paliwa, zanieczyszcza środowisko i często nie ma gdzie zaparkować.

Ratunkiem mają być kurierzy piesi, rowerowi i małe punkty zlokalizowane blisko osiedli i miejsc pracy.

- To są tzw. urban depot - takie niewielkie punkty, w których można nadać lub odebrać niewielką paczkę. Stamtąd zabierają je kurierzy, którzy często pieszo doręczają pod adresy zlokalizowane blisko siebie - wyjaśnia Rafał Nawłoka. - Świetnie sprawdza się to np. w warszawskim Mordorze, gdzie taki punkt już działa. Pieszy czy rowerowy kurier jest w takich miejscach znacznie bardziej wydajny, a kurier w vanie może wrócić do tego, czym powinien się zajmować - rozwożenia dużych, ciężkich przesyłek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)