Możliwe spadki w Europie. GPW pogłębi straty
Czwartek był nie najlepszym dniem na światowych giełdach i piątek nie zapowiada się lepiej. GPW będzie musiała dorównać stawce, co skazuje ją na spadek dziś rano.
04.05.2012 09:51
Wczoraj nastroje inwestorów na świecie pogorszyły się po publikacji indeksu ISM dla sektora usług w USA, ale między Bogiem a prawdą, już w połowie sesji w środę widać było na Wall Street presję podaży. S&P zbliżył się wówczas do szczytów z marca (a nie ustanowił nowe, jak pisałem w środę rano, rekord hossy ustanowił wówczas Dow Jones) i uzyskanie w takim momencie przewagi przez sprzedających, może okazać się niebezpieczne dla losów rynku nie tylko przez sesję czy dwie, lecz dla średnioterminowych perspektyw.
A ponieważ sytuacja na świecie nie należy do wesołych, zaś obawy związane z losami koniunktury gospodarczej są wzmacniane przez oczekiwania na wynik wyborów w Grecji i Francji, spadek cen akcji w Europie dziś rano wydaje się przesądzony. Tym tropem poszły w każdym razie giełdy azjatyckie, gdzie Kospi stracił 0,3 proc., a Hang Seng 0,4 proc. O 0,8 proc. spadł All Ordinaries po tym jak bank centralny obniżył prognozę wzrostu gospodarczego dla Australii z 3,5 do 3,0 proc. w tym roku.
Mniej więcej takich wskazań można oczekiwać po giełdach europejskich. Ale rozstrzygające dla końcówki dnia dane nadejdą oczywiście z USA. Chodzi o dane z rynku pracy, oczekiwany jest wzrost liczby etatów o 171 tys., ale rynek zapewne przyjąłby z ulgą także dane nieco słabsze. Jednak nie wolno zapominać, że wykresy techniczne (możliwość odbicia od szczytów S&P i Dow Jonesa) wskazują, że rynki znalazły się w newralgicznym momencie (odzwierciedlając w pewnym sensie perspektywy zmian politycznych w Europie, gdzie w niedzielę dojdzie do wyborów we Francji i Grecji oraz lokalnych w Niemczech), zatem reakcja inwestorów może być także nieoczekiwanie gwałtowna.
GPW, która w środę zaczęła sesję od wzrostu, by do końca dnia zgubić go z naddatkiem, będzie w pierwszej kolejności nadrabiać wczorajsze zaległości. Co skazuje nasze indeksy na straty na otwarciu. Końcówka - tak jak na całym kontynencie - zależeć będzie od amerykańskich danych.
Emil Szweda, Open Finance