Można już kupić polskie czereśnie. Sadownicy mają problem ze znalezieniem zbieraczy
Na targowiskach w całej Polsce pojawiły się pierwsze polskie czereśnie. Na razie dostępna jest wczesna odmiana Rivan, wyróżniająca się bardzo ciemną skórką. W tym roku owoców nie zabraknie, ale z powodu braku chętnych do pracy może być problem ze zbiorami.
Z informacji przekazanych przez operatora rynku hurtowego w Broniszach wynika, że za kilogram czereśni odmiany Rivan płaci się 4,50 do 6,50 zł.
Sadownicy potwierdzają, że czereśni w tym roku będzie bardzo dużo, podobnie jak innych owoców sezonowych. Nie było przymrozków, które w zeszłym roku odpowiadały za małe zbiory.
Wideo: niedojrzałe truskawki. Zobacz, czy można je jeść
O ile owoców będzie pod dostatkiem, może być problem ze zbiorami. Sadownicy narzekają na brak rąk do pracy i ostrzegają, że do skupów może trafić niewiele owoców, bo nie będzie się opłacało plantatorom zbierać owoców do przetwórstwa, które są znacznie tańsze od deserowych.
Jak czytamy w serwisie bronisze.com.pl, plantatorzy szacują, że około 2 zł trzeba będzie doliczyć do każdego kilograma truskawek jako koszty zbierania.
Związek Sadowników RP zwrócił się niedawno do ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela z prośbą o pilne opracowanie wzoru umowy o pomocy przy zbiorach. Nieżyciowe przepisy blokują zatrudnianie pomocy przy zbiorach.
Związek w piśmie do ministra Jurgiela wyjaśnia, że wielu sadowników chciałoby zatrudnić pomocnika w swoich gospodarstwach, ale kwestie proceduralne i brak jednoznacznej wykładni przepisów są dla nich sporym obciążeniem.
Problem pojawił się w związku z niedawnym wejściem w życie znowelizowanych przepisów w zakresie ubezpieczenia społecznego rolników oraz ubezpieczenia zdrowotnego.
W połowie maja pojawił się obowiązek zgłoszenia przez rolnika do ubezpieczeń w KRUS pomocników, z którymi rolnik zawarł umowę o pomocy przy zbiorach.
Pomocnik przy zbiorach to nowy zawód na polskim rynku pracy, dlatego sadownicy mają problem z tym, jak ma wyglądać taka umowa.
Brak przymrozków i dużo słońca sprawiły, że polskie truskawki pojawiły się dużo wcześniej niż zwykle. Eksperci i sadownicy zapowiadają urodzaj wszystkich owoców, ale palącym problemem branży jest brak rąk do pracy.
Ukraińcy nie chcą już pracy na roli w naszym kraju. Przy najbardziej negatywnych scenariuszach, część zbiorów może nawet zostać na polu i po prostu zgnić.
- Najgorzej jest z truskawkami i wiśniami, bo je po prostu trzeba zebrać ręcznie. Nie ma tu innej metody. Jeszcze kilka lat temu ratowali nas Ukraińcy, teraz jednak wolą stałą pracę w zakładach i nawet wyższe stawki nie zachęcają ich do pracy w sadownictwie - mówi Daniel Syndoman, uprawiający truskawki, wiśnie, śliwki i jabłka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl