Na budowę przyjmę kogokolwiek

"Doświadczenie i uprawnienia niewymagane" - taka klauzula pojawia się coraz częściej w ofertach pracy dla budowlańców. Pracodawcy przyjmują już kogokolwiek, wskutek braku wykwalifikowanych pracowników. Taka sytuacja prowadzi zaś do awarii, większej ilości wypadków na budowach i trudności z ukończeniem robót

Na budowę przyjmę kogokolwiek

21.08.2007 | aktual.: 21.08.2007 10:35

"Doświadczenie i uprawnienia niewymagane" - taka klauzula pojawia się coraz częściej w ofertach pracy dla budowlańców. Pracodawcy, wskutek braku wykwalifikowanych kadr, przyjmują już każdego chętnego. Taka sytuacja prowadzi zaś do awarii, większej ilości wypadków na budowach i trudności z ukończeniem robót.

"Gazeta Wyborcz" podaje przykład Wrocławia, w którym rynek budowlany rozwija się najszybciej w Polsce. Jednak wraz ze wzrostem liczby inwestycji rośnie też liczba budowlańców bez odpowiednich kwalifikacji.
- Przed naszym wejściem do Unii tacy robotnicy pracowali tylko na 13 proc. budów - mówi gazecie Zbigniew Kołodyński z Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu. - Teraz ludzie bez uprawnień pracują na co piątej skontrolowanej przez nas budowie.

Zgodnie ze statystykami dolnośląskiego OIP liczba osób zatrudnionych w budownictwie od kilku lat utrzymuje się na tym samym poziomie. - To nie są jednak te same osoby - zastrzega Zbigniew Kołodyński. - Kilkadziesiąt tysięcy wyjechało na wyspy, a ich miejsce zajęli nowi, często niedoświadczeni.
Brak podstawowych umiejętności prowadzi do ciężkich wypadków, często z ofiarami śmiertelnymi.
- Jeden z robotników pracujących przy budowie autostrady został przejechany przez równiarkę poruszającą się w żółwim tempie - tłumacza dziennikowi Kołodyński. - Musiał chyba tam zasnąć, bo takie wypadki po prostu się nie zdarzają. Inny został uderzony obracającym się uchwytem maszyny, bo nie wiedział, że ta część jest ruchoma.

Do najcięższych wypadków dochodzi najczęściej przez nieodpowiednie zabezpieczenie prac na wysokości czy obsunięcia skarp nieosłoniętych wykopów. - Często o takich nieprawidłowościach na placu budowy zawiadamiają nas sąsiedzi czy przechodnie. Każdy powinien zainterweniować, gdy widzi ludzi pracujących na rusztowaniu bez poręczy. A takie rusztowania w zeszłym roku były aż na 80 proc. budów - opowiada Jarosław Głowacki, nadinspektor sekcji budownictwa OIP.

W 2006 r. na dolnośląskich budowach doszło do 12 wypadków śmiertelnych. To prawie dwa razy więcej niż rok wcześniej. - Najwięcej ofiar wypadków to budowlańcy, którzy pracują w branży nie dłużej niż rok - opowiada nadinspektor Głowacki - i takich zdarzeń z ich udziałem przybywa.

Przybywa też inwestycji we Wrocławiu, a branża budowlana kusi wysokimi zarobkami. - Ale wzrost wynagrodzeń nie wynika z fachowości zatrudnianych, tylko po prostu z braku rąk do pracy w czasie koniunktury - tłumaczy Zbigniew Kołodyński.

Najwięcej wypadków, na szczęście nie tak poważnych, zdarza się przy pracach wykończeniowych. - Wtedy wszyscy gonią terminy, pracuje nawet kilkanaście ekip naraz - mówi nadinspektor Głowacki i prognozuje, że najwięcej wypadków wydarzy się tuż przed Euro, gdy budowlany boom osiągnie swoje apogeum.

Okręgowy Inspektorat Pracy zapowiada zmasowane kontrole budów przed Euro 2012. - Nie chcemy działać jak milicja - mówi Kołodyński - to przede wszystkim inwestorzy muszą zrozumieć, że nie warto zatrudniać najtańszych firm budowlanych. Warto postawić na jakość, a co za tym idzie - bezpieczeństwo pracowników i przyszłych użytkowników wzniesionego budynku czy stadionu.
Zobacz też: Co z wypłatami dla bankrutów?
"Chińska fala" i białoruska niechęć

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)