Na chorobę Ci emerytura
Emerytura już niejednego wpędziła do grobu. Wcześniej odbierając człowiekowi cel i radość życia. Rozwiązaniem jest choćby kawałek etatu
03.03.2010 | aktual.: 03.03.2010 09:38
Emerytura już niejednego wpędziła do grobu. Wcześniej odbierając człowiekowi cel i radość życia. Rozwiązaniem jest choćby kawałek etatu.
Polacy nie mogą się doczekać emerytury. Dowód? Najnowszy sondaż portalu rynekpracy.pl, wedle którego większość z nas chciałaby zakończyć pracę zawodową jeszcze przed sześćdziesiątką. Prawie co trzeci respondent – między 60 a 65 rokiem życia. Jeden na dziesięciu – po siedemdziesiątce. A tylko (niespełna) 8,5 proc. zamierza pracować, dopóki pozwoli im na to zdrowie. Dla porównania: w USA „dożywotnią” aktywność deklaruje co piąty ankietowany. W Islandii, Szwecji i Norwegii przeciętny wiek wycofania się z rynku zatrudnienia wynosi 64 lata, natomiast polska „średnia” to zaledwie 59,3 lata.
Pustka, nuda, zniechęcenie
Skąd pragnienie jak najwcześniejszego przejścia w stan spoczynku? – Najwidoczniej nie zdajemy sobie sprawy z negatywnych aspektów tego okresu – tłumaczy Jacek Witkowski, psycholog biznesu. – Myślimy tylko o tym, że wreszcie sobie odpoczniemy i nie będziemy mieli nad sobą żadnych szefów. Nie przyjmujemy natomiast do wiadomości, że emerytura może być dla nas czasem trudnej do pokonania pustki i nudy.
Jednym ze znajomych Witkowskiego jest 65-latek, były dyrektor spółki państwowej, dla którego każdy dzień bez menedżerskiego kieratu (i dawnych znajomych z pracy) jest piekłem. Odchodzi od zmysłów, zamiast się cieszyć z emerytalnej laby, o której zawsze marzył. Jeszcze rok temu zarządzał wielkimi projektami i setkami specjalistów w kraju i za granicą, dzisiaj nie umie zorganizować sobie dnia.
- Człowiek ten odłożył sporą kwotę pieniędzy, by móc zrealizować pasję swojego życia – poznawanie egzotycznych krajów. Teraz nie tylko stracił chęć zwiedzania świata, ale ma nawet trudności z wychodzeniem z domu – opowiada psycholog. Bezczynność zabija
Filozof Józef Bocheński w „Podręczniku mądrości tego świata”, zauważa, że wielu ludzi choruje, a nawet umiera zaraz po przejściu na emeryturę. Powodem jest – jak wyjaśnia – utrata zadań i obowiązków, czyli celu do osiągnięcia. Tymczasem jest wiele rzeczy, które osoby te mogłyby robić – z pożytkiem dla siebie i społeczeństwa.
Także prof. Leon Dyczewski, socjolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wskazuje, że przydatność zawodowa nie kończy się z osiągnięciem ustawowo określonego wieku emerytalnego. Podtrzymywanie aktywności na tym polu – twierdzi – daje wielu osobom poczucie pewności i przydatności oraz przedłuża ich witalność.
Podobnie uważają psycholodzy z University of Lancaster (USA) – po głębokiej analizie stanu zdrowia ogromnej grupy ponad 12 tys. osób, które w chwili rozpoczęcia badań miały 51-61 lat. Naukowcy co dwa lata wypytywali je o samopoczucie, finanse, historię zatrudnienia i aktywność na emeryturze. Rejestrowali zdiagnozowane choroby, takie jak nadciśnienie, cukrzyca, nowotwory, udary czy zaburzenia psychiczne. Swoje wnioski ogłosili niedawno na łamach pisma „Journal of Occupational Health Psychology”. Najważniejsza konkluzja jest taka: emeryci, którzy podjęli pracę na część etatu czy na zlecenie, są w zdecydowanie lepszej kondycji psychicznej i fizycznej niż osoby bezczynne. Doświadczają stanowczo mniej dolegliwości związanych z wiekiem i napotykają mniej ograniczeń w funkcjonowaniu.
Dzieje się tak jednak tylko wówczas, gdy obecna aktywność seniorów związana jest z ich poprzednią działalnością zawodową. W przeciwnym razie, zamiast poprawy, następuje pogorszenie stanu zdrowia. Najbardziej zaś cierpią te osoby, które pracują nie tyle z potrzeby serca, ile z konieczności (aby mieć pieniądze na chleb, lekarstwa i rachunki). - Ktoś, kto przez 30-40 lat zajmował się robotą papierkową, a teraz musi układać towar w supermarkecie, z pewnością nie będzie tryskał entuzjazmem. Co niewątpliwie przełoży się na jego samopoczucie i zdrowie – komentuje Jacek Witkowski. Sprawni pomimo wieku
Według prof. Dyczewskiego, niezadowoleni – a tym samym podatni na choroby – są zarówno ci, których do pracy zarobkowej zmuszają krytyczne warunki bytowe, jak i ludzie wbrew własnej woli przenoszeni w stan spoczynku. „Nagłe zaprzestanie aktywności zawodowej połączone z urzędowym aktem zwolnienia z pracy jest szczególnie przykre, gdy nosi cechy odrzucenia” – pisze uczony w swojej książce „Ludzie starzy i starość w społeczeństwie i kulturze”.
Odejście z firmy pracownika-seniora trzeba tak zorganizować – postuluje profesor – by nie powstawało w nim uczucie nieprzydatności i osamotnienia, by nie było to równoznaczne z zerwaniem dotychczasowych relacji koleżeńskich i by nie obniżyło gwałtownie stopy życiowej świeżo upieczonego emeryta.
Dyczewskiemu bardzo przeszkadza określenie „ludzie w wieku poprodukcyjnym”. Zwłaszcza że są to często osoby nadal sprawne i z ogromnym potencjałem. Jak podkreśla, nie wolno przekreślać walorów – zawodowych i osobistych – człowieka tylko dlatego, że przekroczył 60. czy 65. rok życia.
Starsi pracownicy – zdaniem uczonego – pod wieloma względami górują nad swymi młodszymi kolegami. Widać u nich większe przywiązanie do pracy i związanie z firmą, a ponadto uczciwość, sumienność i lojalność, których może im pozazdrościć pokolenie dzisiejszych 30- i 40-latków. Są obowiązkowi i wykazują mniejszą absencję chorobową. Dysponują też bogatym doświadczeniem zawodowym.
Mirosław Sikorski