Na korepetycjach zarabiają drugą pensję

Nawet 60 zł inkasuje anglista z Wrocławia za 45 minut prywatnej lekcji udzielonej własnemu uczniowi. Podobnie jest w innych miastach.

Na korepetycjach zarabiają drugą pensję
Źródło zdjęć: © Shutterstock

29.10.2010 | aktual.: 29.10.2010 13:04

Nawet 60 zł inkasuje anglista z Wrocławia za 45 minut prywatnej lekcji udzielonej własnemu uczniowi. Podobnie jest w innych miastach. Przedstawiciele kuratoriów twierdzą, że to proceder uwłaczający godności nauczyciela.

- Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której trzeba płacić własnemu poloniście, czy fizykowi za dodatkowe wytłumaczenie tematu przerabianego w szkole. Nauczyciel musi tak nauczyć, by uczeń poradził sobie na sprawdzianie, czy egzaminie – mówi Janina Jakubiak z kuratorium.

Tymczasem korepetycyjny biznes kwitnie w całej Polsce. Z badań przeprowadzonych przez CBOS wynika, że w całej Polsce blisko połowa rodziców posyła swoje dzieci na płatne korepetycje.

Wielu nauczycieli szkołę traktuje jak miejsce do reklamowania swoich usług. Trudno ustalić, czy nauczyciel uczy za pieniądze dzieci ze swojej klasy, co jest nieetyczne, czy też zupełnie obce, które może douczać za pieniądze. Nikt tego nie kontroluje. Nauczyciele zaś powtarzają, że bez udzielania korepetycji, nie mogliby związać końca z końcem.

Najbardziej cenią się nauczyciele języków obcych. Doświadczeni lektorzy, z kilkuletnim stażem w szkole, inkasują nawet 50-60 zł za godzinę. Problem w tym, że prywatne lekcje zazwyczaj udzielane są na czarno. Bo nauczyciele się z nich nie rozliczają, mimo że powinni.

- Jeżeli korepetycje udzielane są często i zarobkowo, nauczyciel musi zarejestrować działalność gospodarczą i zgłosić dochód do opodatkowania w urzędzie skarbowym - podkreśla Iwona Sługocka z Izby Skarbowej we Wrocławiu. - Stawka to 4 zł od każdej godziny, w przypadku gdy liczba godzin korepetycji nie przekracza w miesiącu 48.

Nauczyciele działają w pojedynkę lub też zrzeszają się. Wielu z nich jednak nie uczy swoich podopiecznych Gdy uczeń przychodzi na korepetycje z języka angielskiego, nauczyciel radzi mu, by skorzystał też z usług jego kolegi – matematyka. Dziecko co prawda z matematyki ma czwórki, no ale zawsze mógłby mieć piątki. Za usługi nauczycieli działających w grupie płaci się mniej niż za tego, który uczy w pojedynkę. - Za 45 minut nauki angielskiego biorę 50-60 zł, w zależności od poziomu, obecnie mam 10 uczniów. Ostatnio przed maturą przygotowywałam 2 osoby, to było jakby na wyłączność, taka akcja specjalna. Za miesiąc pracy z nimi każdy z rodziców zapłacił 6 tys. zł, gwarantowałem, że zdadzą wzorowo i zdali. Ceny są różne, wszystko zależy od tego, do jakiego egzaminu uczę i jak wielkie jest moje zaangażowanie – twierdzi nauczyciel z Wrocławia

- Ja biorę 55 zł za 45 minut, naprawdę gwarantuję bardzo wysoką jakość. Korepetycje bardzo zasilają mój budżet, bez nich nie miałbym z czego żyć – mówi korepetytor angielskiego z Gdańska.

Swoje usługi proponują też studenci.
- Uczymy z każdego przedmiotu, można się zapisać na angielski lub na lekcje z fizyki. Dostosowujemy się do ucznia, jeśli ma kłopoty z biologii, to znajdziemy studenta, który mu pomoże, chociaż na razie w naszym zespole nie ma specjalisty od biologii. Za godzinę angielskiego trzeba zapłacić 40 zł, za fizykę – 35 zł. To naprawdę tanio – przyznaje Joanna Garlicka, studentka filologii angielskiej z Gdańska.

Przedstawiciele kuratoriów powtarzają, że nie widzą nic złego w udzielaniu korepetycji. Nauczyciele nie mogą jednak udzielać korepetycji swoim podopiecznym. Jeśli nauczyciele namawiają uczniów ze swojej klasy do płacenia za dodatkowe lekcje, należy poinformować kuratorium.

(toy)

dorabianiepieniądzepensja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)