Na pewno stać cię na tanie mięso? "Przemysłowy kurczak jest 4 razy gorszy niż 40 lat temu"
Biorę do ręki gazetkę dyskontu: szynka wieprzowa 12,99 za kilo, polędwica sopocka 16,99 za kilo (mniej niż surowe mięso), pierś z kurczaka za 10,99 zł za kilo. Więcej kosztuje karma dla psa. Kupujemy takie mięso, ale zapominamy, jak niskiej jest jakości. A najbardziej korzystają producenci.
30.01.2020 | aktual.: 03.02.2020 14:43
Co jest w tanim mięsie? Jak to możliwe, że pierś z kurczaka kosztuje dychę za kilo? Przecież to zwierzę musi się wykluć, odchować, utuczyć, ktoś musi kurczaka zabić, pozbawić piór, oprawić, dowieźć do sklepu. Sporo roboty, jak na produkt, który kosztuje sporo mniej niż godzina pracy.
Skupmy się na kurczakach – mięsie zdecydowanie najtańszym, a jednocześnie polecanym przez wielu dietetyków. W końcu pierś to sporo białka, mało tłuszczu, niezły smak. Niewiele osób wie jednak, że kurczak, który był dawcą tego mięsa, składał się w znacznej mierze z przerośniętej piersi, zwanej też filetem.
- Naukowcy twierdzą, że obecnie trzeba by zjeść 4 kurczaki z fermy przemysłowej, żeby dostarczyć sobie taką samą ilość składników odżywczych, jakie zawierał kurczak hodowany na trawie, w naturalnych warunkach 40 lat temu. Wie pan, że dziś kurczak, którym się zajadamy to szybkorosnąca, specjalnie wyhodowana rasa, która przeznaczona jest tylko do tuczu? – mówi w rozmowie z WP Finanse Małgorzata Szadkowska, prezes Compassion Polska. To organizacja działająca na rzecz poprawienia dobrostanu zwierząt hodowlanych.
Faktycznie: kilka lat temu brytyjscy naukowcy przebadali kurczaki dostępne w sklepach na Wyspach. Okazało się, że w porównaniu do tych, które hodowano 40 lat wcześniej (w 1971 roku) ich mięso ma 266 proc. tłuszczu więcej i o 33 proc. białka mniej. Z innych badań wynika, że na niekorzyść konsumentów zmieniła się zawartość kwasów omega 3.
- Te kurczaki dosłownie żyją marne 6 tygodni by utyć. Spotkałam się w świecie naukowym z nazywaniem tego maszynowego procesu "produkcją tłuszczu, a nie mięsa". Kurczaki prawie się nie ruszają, są tak chore i przeciążone – dodaje Szadkowska.
Przedstawiciele branży drobiarskiej przypominają jednak, że drób w Polsce wedle badań SGGW czy Państwowego Instytutu Weterynarii ma bardzo dobre właściwości odżywcze i jest mięsem zalecanym przez wielu dietetyków.
Czym w takim razie karmi się zwierzęta hodowlane? Tucz przemysłowy wyklucza ich naturalne karmienie. Kurczaki nie chodzą po polu, nie skubią trawki i nie dziobią ziaren. Są karmione mieszanką opartą na soi i kukurydzy z dodatkiem tanich olejów. Oczywiście pasze są robione na bazie roślin modyfikowanych genetycznie. Hodowcy drobiu argumentują, że to i tak lepsze, niż pożywienie kurczaków na wiejskich podwórkach, gdzie często wyżerają jakieś śmieci i resztki ludzkiego pożywienia. Może to i racja, ale obie formy żywienia i tak nijak się mają do ekologicznej hodowli tych zwierząt.
Trudno mówić więc o nadzwyczajnych wartościach odżywczych mięsa przemysłowo hodowanych kurczaków. Na dodatek mało kto wie, że filety są… nastrzykiwane wodą. Niedawno w Polsce zakończył się proces, jaki jedna firma handlująca mięsem wytoczyła drugiej. Kiedy zaczęła nastrzykiwać kupione filety wodą, te popękały – okazało się, że były napompowane wodą już wcześniej, co zwiększyło ich masę o 10 procent. Przy okazji wyszło na jaw, że nastrzykiwanie surowego mięsa wodą, to proces legalny i popularny.
Warto pamiętać, że mięso z wodą nie może się już nazywać mięsem - wedle prawa jest to "surowy wyrób mięsny". Odpowiednie informacje muszą znaleźć się na opakowaniu bądź tablicy informacyjnej. UOKiK karze sprzedawców za niezbyt dokładne klientów o tym, czy coś jest mięsem, czy surowym wyrobem.
Kolejna sprawa to miejsce. Wolno chodząca kura czy świnia zajmuje mnóstwo przestrzeni. Hodowcy postanowili ją skurczyć. W wielkich halach produkcyjnych kury albo chodzą po podłodze, albo nie chodzą, bo są stłoczone w piętrowych klatkach. W tym drugim przypadku chodzi oczywiście nie o mięso, ale produkcję jajek. Kury bądź indyki przeznaczone na rzeź nie są trzymane w klatkach.To całkowicie sprzeczne z naturą zwierząt, więc w wielkich hodowlach kurczaki mają podawaną nie tylko paszę i wodę, ale czasem również... antydepresanty. Takie praktyki nie są znane i dozwolone w Polsce. Fakt, że ptakom w wielkich hodowlach podawana jest np. kofeina czy środki przeciwbólowe, odkryli w swoim kraju amerykańscy badacze. W kurczakach sprowadzanych z Chin wykryli nawet ślady Prozaku.
W ten sposób dochodzimy do następnego wrażliwego punktu – leków. Społeczne przeświadczenie jest takie, że kurczaki masowo karmione są antybiotykami, by nie chorowały. W Unii stosowanie prewencyjne antybiotyków jest zakazane, podobnie jak karmienie kur produktami pochodzenia zwierzęcego. Kontrole raczej wykluczają takie praktyki. Jednak w fermach zlokalizowanych w Azji kurom podaje się i antybiotyki, i prozac, nie licząc substancji mających poprawić wygląd i smak mięsa.
Co prawda polscy hodowcy odżegnują się od masowego stosowania antybiotyków na farmach, ale dane przedstawione przez Europejską Agencję Leków są dość jednoznaczne. W większości państw UE hodowcy odchodzą od stosowania antybiotyków, ale w Polsce wykorzystuje się cztery razy więcej antybiotyków niż w Danii i aż 55 razy więcej niż w Norwegii.
Według przedstawicieli branży drobiarskiej jest to wyłącznie efekt skali. Dowodzą, że w Danii produkuje się o wiele mniej mięsa, niż w Polsce. To zaledwie 6 proc. naszego wolumenu produkcji.
Między deklaracjami hodowców a twardymi danymi jest pewien rozdźwięk. Główny Inspektor Weterynarii przypomina, że producenci mięsa mogą stosować produkty lecznicze weterynaryjne u zwierząt tylko i wyłącznie wtedy, gdy leki są zalecone przez lekarza weterynarii, ściśle według jego wskazań.
- Lekarz weterynarii, leczący chore stado, zobowiązany jest każdorazowo do pozostawienia w gospodarstwie dokumentacji leczenia zwierząt. Hodowca potwierdza własnoręcznym podpisem przyjęcie do wiadomości zasad stosowania produktu leczniczego weterynaryjnego oraz zobowiązuje się do zachowania okresu karencji, od ostatniego dnia podania leku. Samodzielne stosowanie antybiotyków oraz nielegalny ich zakup jest karalny - informuje Główny Inspektorat Weterynarii.
Hodowcy drobiu zapewniają, że nie stosują antybiotyków bez zaleceń lekarskich. Jeden z największych przedsiębiorców zajmujący się hodowlą i ubojem indyków, Paweł Waligórski z Indrolu, przypomina, że antybiotyki są po prostu drogie i masowe ich stosowanie byłoby nieopłacalne. Poza tym przedsiębiorca sam nie może kupić leków bez odpowiedniego zezwolenia.
Nie jest też tajemnicą, że obecnie na całym świecie większość produkowanych antybiotyków jest podawana zwierzętom. Choćby łososiom. W Chile hodowcy łososia zużywają dwa razy więcej antybiotyków niż chilijska służba zdrowia, co jest w sposób drastyczny przedstawione w filmie dokumentalnym "Farmed Salmon Exposed".
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) połowa wyprodukowanych na świecie antybiotyków trafia do zwierząt na farmach. W USA - jak wynika z danych The Union of Concerned Scientists (UCS) - może to być nawet 80 proc. Przedstawiciele polskiej branży drobiu podkreślają, że zwierząt jest po prostu o wiele więcej, niż ludzi. To fakt - na świecie żyje ok. 70 mld zwierząt, z czego ponad 90 proc. to zwierzęta hodowlane. Rocznie trafia na rzeź ok. 75 mld sztuk.
Frankenkurczaki to nie mit
W 1950 roku cykl życia kury, od wyklucia ze skorupki po ubój dorosłego osobnika, trwał 70 dni. Dziś jest to 48 dni, przy czym kury są dwa razy większe i składają dwa razy więcej jaj. Przed II Wojną Światową zwykła świnia w USA miała średnio 8 prosiąt. Obecnie rodzi 18 prosiaków.
- Widziałam je na fermach przemysłowych. Naprawdę trudno opisać widok tysięcy przerośniętych, leżących na rachitycznych nóżkach, ciężko dyszących obskubanych kurczaków. Podejrzewam, że gdyby przemysł mięsny takimi zdjęciami opatrywał swoje produkty, zamiast podpisywać je "świeży kurczak", sporo konsumentów odkryłoby, dlaczego cena za kilogram takiego mięsa to zaledwie 10 zł. I pewnie już by takiego produktu nie kupiła. Żywność nigdy nie była tak tania, jak teraz, ale przecież irracjonalnym byłoby myśleć, że koszty naszych mięsnych talerzy gdzieś się nie kumulują. Tylko że często ich nie widzimy na pierwszy rzut oka – mówi nam Małgorzata Szadkowska.
- Powiedziałabym, że mięso wcale tanie nie jest, tylko że realnych kosztów jego produkcji nie widzimy tu i teraz i dlatego wydaje nam się, że ceny sklepowe są niskie – zdarzyło mi się widzieć mięso tańsze od warzyw w supermarkecie! - mówi Małgorzata Szadkowska.
- Prawdziwe koszty są jednak ukryte i rozłożone w czasie. I te niskie z pewnością nie są: dewastacja planety, karczowanie lasów tropikalnych pod pastwiska dla bydła czy uprawę pasz dla nich, przełowienie mórz i oceanów co skutkuje m.in. zabijaniem delfinów, zanieczyszczenie środowiska na wszystkich poziomach – wyjałowiona i zanieczyszczona gleba, woda, i powietrze, do tego bardzo szybki rozwój bakterii, które stają się odporne na antybiotyki, o zwierzętach, które płacą najwyższą przecież cenę za nasz apetyt, nawet nie wspomnę – dodaje.
Tłumaczy, że za to pozornie tanie mięso płacimy przynajmniej trzy razy: w supermarkecie przy kasie, naszym zdrowiem (i "zdrowiem" naszej planety) i naszymi podatkami, bo przecież hodowla przemysłowa, z której dziś pochodzi nasze mięso niemal w całości, jest utrzymywana z niemałych dopłat.
- Paradoksem jest to, że żyjemy w czasach nadprodukcji żywności, a jednocześnie nie możemy wykarmić 2 miliardów ludzi. ONZ szacuje, że co 9 osoba na świecie cierpi głód każdego dnia, a jednocześnie na całym świecie nadwaga i otyłość rosną, zwłaszcza wśród dzieci w wieku szkolnym. Dzieje się tak z powodu niskiej jakości produkowanej obecnie żywności, m.in. tego "podejrzanie taniego" mięsa pochodzącego z produkcji przemysłowej – mówi prezeska Compassion Polska.
Hodowcy odpierają zarzuty
Zdaniem drobiarzy, organizacje ekologiczne, które twierdzą, że drób żyje w ścisku, w oparach amoniaku i bez dostępu do światła, mijają się z prawdą. Unijne przepisy i krajowe regulacje dotyczące dobrostanu zwierząt jasno bowiem określają warunki chowu drobiu: maksymalną obsadę zwierząt, maksymalne stężenia CO2 i amoniaku, minimalne natężenie światła. Kurniki muszą posiadać systemy wentylacji, ogrzewania i schładzania powietrza. Zgodnie z przepisami hodowca musi też co najmniej dwa razy dziennie zaglądać do kurczaków, żeby sprawdzić warunki w kurniku.
Ile kosztuje porządne mięso?
Szybki przegląd cen wskazuje na to, że za mięso zwierząt pochodzących z hodowli ekologicznych trzeba zapłacić mniej więcej 4 razy więcej, niż za "supermarketowe". Ceny fileta z kurczaka zaczynają się od 30 złotych, średnia to mniej więcej 40 złotych. Podobnie płaci się za indyka. Cały kurczak to koszt 50-60 złotych. Potwierdza się więc teza, że jakość przemysłowego mięsa jest czterokrotnie niższa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl