Na Podkarpaciu walczą z barszczem Sosnowskiego

1,2 mln zł będzie kosztować usuwanie barszczu Sosnowskiego w siedmiu gminach powiatu sanockiego na Podkarpaciu. Groźna dla rodzimej flory i ludzi inwazyjna roślina rośnie tam na ponad 36 ha w 29 miejscowościach.

27.02.2015 08:25

"Jesteśmy na półmetku dwuletniego projektu. W 2014 r. rośliny były m.in. koszone, wykopywane i niszczone środkami chemicznymi. W tym roku będziemy powtarzać te zabiegi. Barszcz Sosnowskiego likwiduje się bardzo trudno" - powiedział PAP naczelnik wydziału ochrony środowiska sanockiego starostwa Wojciech Skiba.

Likwidacja rośliny odbywa się w 29 miejscowościach; największe skupiska znajdują się w gminach Bukowsko, Komańcza i Zagórz. Z kolei największy areał barszcz zajmuje w gminie Bukowsko; rośnie tam na prawie 30 ha, z czego 27 ha we wsi Płonna. Można go spotkać m.in. wzdłuż rzek, dróg, na polach uprawnych oraz wśród zabudowań gospodarczych.

Skiba zwrócił uwagę, że część stanowisk barszczu znajduje się na terenach objętych ochroną. "Tam nie możemy stosować środków chemicznych, które są najskuteczniejszym sposobem, bo nie tylko niszczą roślinę, ale osłabiają także nasiona. W takim wypadku pozostaje nam jedynie wykopywanie i koszenie" - dodał.

Sanockie starostwo pieniądze na zwalczanie rośliny otrzymało w ramach konkursu ogłoszonego w 2013 r. przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Środki pochodzą ze wsparcia udzielonego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Dofinansowanie wynosi 85 proc.

Barszcz Sosnowskiego jest rośliną silnie parzącą; występująca we włoskach pokrywających liście i łodygi furokumaryna może powodować poparzenia drugiego i trzeciego stopnia, a w skrajnych przypadkach - martwicę skóry. Objawy poparzenia pojawiają się po kilku godzinach od kontaktu z rośliną, pod wpływem promieni słonecznych. Wdychanie olejków eterycznych może także wywoływać oparzenia, nudności, bóle głowy i wymioty.

Roślina pochodzi z Kaukazu. Do Polski trafiła pod koniec lat 50. ub. stulecia ze Związku Radzieckiego. Była propagowana jako źródło taniej paszy dla bydła i masowo wprowadzano ją do uprawy w PGR-ach. Wkrótce jednak wyszły na jaw jej wady. Mięso i mleko krów karmionych barszczem pachniało kumaryną; barszcz ranił wymiona krów, a spożycie zielonki powodowało oparzenia przewodu pokarmowego, krwotoki wewnętrzne i biegunki.

Barszcz Sosnowskiego ma ogromną zdolność rozrodczą. Jeden egzemplarz może wytworzyć do 40 tys. nasion, co teoretycznie wystarczyłoby do obsiania nawet 200 ha. W polskich warunkach klimatycznych i glebowych dorasta nawet do czterech metrów. Uważa się ją za największą roślinę zielną, jaka rośnie w Europie; jej korzeń może wrastać nawet na dwa metry w głąb gleby

Barszcz Sosnowskiego w Polsce jest gatunkiem inwazyjnym, który nie ma naturalnego wroga. Zwalczanie go wymaga systematycznych działań, prowadzonych przez kilka lat z rzędu. Pojedyncze rośliny czy małe skupiska najlepiej jest po prostu wykopać. Większe obszary można zwalczać chemicznie, ale roślina jest odporna na większość preparatów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)