Nabici w wanny. Pokrzywdzonych może być kilkaset osób
Bohater programu "Interwencja" w rozmowie z dziennikarzami twierdzi, że został jedną z osób oszukanych przez firmę produkującą wanny, należącą do Wioletty B. i Józefa W. - Tu jest niedorobione, tu jest porysowane. Tutaj są jeszcze ślady jakieś czarne - relacjonował mężczyzna.
Pan Bartosz Bigaj, bohater ostatniego odcinka "Interwencji", chciał zakupić wannę wolnostojącą. Skorzystał z oferty firmy Wioletty B. i Józefa W.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miliarder zdradza "wielką ściemę" w handlu częściami samochodowymi Maciej Oleksowicz Inter Cars #19
Pokrzywdzonych może być nawet kilkaset osób
Mężczyzna tłumaczy, że w niedzielę około godziny 18.00 otrzymał telefon z powiadomieniem o dostarczeniu produktu do domu.
Pani Wioletta otworzyła drzwi od samochodu, pokazała mi tę wannę. Dałem pieniądze, wannę przeniosłem na podwórko i poprosiłem, żeby poczekali na mnie, żebym sobie sprawdził, czy wszystko jest ok. Pani Wioletta powiedziała, że idzie tylko po rachuneczek do samochodu. Wróciła do auta i z piskiem opon odjechała spod mojego domu – mówił w rozmowie z dziennikarzami "Interwencji" Bartosz Bigaj.
Do tego po odpakowaniu produktu okazało się, że wanna jest porysowana, zmatowiona i bez nóżek. Według dziennikarzy "Interwencji" Pan Bartłomiej nie jest jedynym poszkodowanym w tej sprawie.
- W internecie ich znalazłam. Szukałam wanny, wyświetlili mi się. Pięknie wszystko wyglądało. Okazało się, że wanna jest źle wyprofilowana, w drugą stronę i woda nie schodzi. Zgłosiłam reklamację do firmy, odebrała pani, która w bardzo miły sposób powiedziała, że wszystko się zgadza. To był jedyny kontakt i nigdy więcej już ode mnie nie odebrano telefonu – opowiada Donata Woźniakowska, która twierdzi, że została oszukana przez firmę.
Kolejną ofiarę sprzedawców obciążono kosztami za zwrot uszkodzonego towaru. - Wanna była uszkodzona, bez odpływu. Rozmawiałam jeszcze z panią Wiolettą, że nie przyjmuję towaru i oczekuję zwrotu pieniędzy. Państwo, którzy przywieźli wannę, zabrali ją. Pani Wioletta powiedziała "ok" i dostałam SMS-a od pana kierowcy, że za produkcję i dostarczenie obciążą mnie kwotą 2,5 tys. zł – powiedziała w programie Ewa Wiraszka.
Pozew zbiorowy przeciwko firmie
Dziennikarze "Interwencji" dotarli do informacji, z których jasno wynika, że firma należąca do Wioletty B. i Józefa W. w ciągu ostatnich pięciu lat trzykrotnie zmieniła nazwę. Pokrzywdzonych może być nawet kilkaset osób, a mimo to właściciele skutecznie unikają wierzycieli.
W jednej z grup zrzeszających poszkodowanych głos w sprawie zabrał sam zainteresowany Józef W., który postanowił odnieść się do otrzymanych listownie skarg i pism od wierzycieli. Właściciel umieścił nagranie, na którym widzimy, jak podpala dokumenty.
"To są, k***, twoje zabezpieczenia komornicze. O, jedno! Nie palą się coś. Drugie. To są twoje zabezpieczenia komornicze. A ta się ładnie pali, zobacz! To są twoje zabezpieczenia komornicze" – napisał właściciel firmy.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Jedna z użytkowniczek grupy poinformowała właścicieli, że został złożony pozew zbiorowy, a sprawą zajmie się prokuratura w Częstochowie. Wioletta B., podobnie jak Józef W., nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Kobieta tłumaczy, że wanny są robione ręcznie przez ludzi, a nie maszyny, "więc jakieś niedociągnięcia mogą być, jakieś ryski. To już się ludziom nie podoba" - tłumaczy.