Nagła podwyżka cen chleba. Piekarnia tłumaczy, dlaczego to zrobiła
O dwa-trzy złote podrożały w ciągu jednego dnia chleby w jednej z działających w Olsztynie sieci piekarni. Za część bochenków trzeba już płacić 10 złotych. Właściciele tłumaczą, że nie mieli wyjścia - firma bazuje na gazie, ceny tego surowca dla firm wzrosły kilkukrotnie. Do tego dochodzi rosnąca pensja minimalna. Branża już wcześniej ostrzegała, że ceny chleba mogą poszybować.
06.12.2022 | aktual.: 06.12.2022 17:38
Chleb żytni mini - osiem złotych, chleb lniany - dziesięć, żytni wiejski - 20 złotych za kilogram. Tak wyglądają ceny w działającej w Olsztynie i w Iławie Piekarni Tyrolskiej - donosi serwis Olsztyn.com.pl. Obowiązują od początku ubiegłego tygodnia i są o średnio trzy złote wyższe niż wcześniej. Podstawowe produkty, takie jak chleb baltonowski albo podwójnie pieczony, podrożały natomiast o około dwa złote.
Ceny gazu windują ceny pieczywa
Skokowe podwyżki natychmiast zauważyli klienci, którzy zaczęli się dzielić swoimi spostrzeżeniami w mediach społecznościowych. Na razie jednak jedyne, co pozostaje, to przyzwyczajenie się do wyższych cen, bo z powodu kryzysu energetycznego, który zapanował w Europie, piekarnia zrobiła to, co musiała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rachunki za gaz wzrosły o 300 procent i ze 100 tysięcy złotych, które piekarnia płaciła miesięcznie w ubiegłym roku, obecnie zrobiło się 300 tysięcy złotych - wylicza w rozmowie z portalem Olsztyn.com.pl Jarosław Goszczycki, właściciel i prezes Piekarni Tyrolskiej. I dodaje, że podwyżki cen wynikają też ze wzrostu płacy minimalnej od początku przyszłego roku, za sprawą której trzeba wysupłać więcej pieniędzy dla załogi - to już zostało uwzględnione w obecnym cenniku. Do tego dochodzą ogromne podwyżki cen mąki - o ponad 400 procent.
Właściciel deklaruje też, że więcej cen podnosić nie będzie. Chciał to zrobić jednorazowo zamiast zmieniać je o kilkadziesiąt groszy co tydzień. Olsztyńska piekarnia nie jest zresztą wyjątkiem. Dużo droższe pieczywo widać na półkach w wielu sklepach, również w dużych, ogólnopolskich sieciach marketów.
Drożyzna uderza
Tym samym dzieje się powoli to, co zapowiadali już od miesięcy przedstawiciele branży piekarniczej. - Na naszych oczach mogą umrzeć największe rzemieślnicze piekarnie i cukiernie - ostrzegała we wrześniu prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie Hanna Mojsiuk. Jak tłumaczyła, "jeżeli nie nadejdzie opamiętanie i apele tego sektora gospodarki nie zostaną wysłuchane, przed nami albo spektakularne bankructwa, albo chleb po 12 zł".
- Piekarze apelują, aby uczynić ich zawód pracą chronioną. Pozwoliłoby to na zatrzymanie galopady cen mediów w ich firmach, a co za tym idzie na przetrwanie - mówiła Mojsiuk.
Wiesław Żelek, właściciel jednego z większych zakładów piekarniczych w regionie, podliczał we wrześniu, że cena gazu od marca wzrosła już o 947 proc. Andrzej Wojciechowski, piekarz ze Szczecina, mówił o 1000-procentowej podwyżce w porównaniu z ubiegłym rokiem. Takie same problemy mają cukiernie, w których cena sześciu złotych za pączka staje się coraz częstszym widokiem.
O szykujących się wielkich podwyżkach cen pieczywa Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie mówiła już w styczniu tego roku. Jeśli rząd nie wesprze małych piekarni, to gigantyczne podwyżki cen prądu, gazu i mąki doprowadzą te firmy do upadku - ostrzegała izba.
Przypomnijmy, że w listopadzie inflacja w Polsce wyniosła wyniosła 17,4 proc. – tak wynika z szybkiego szacunku GUS. To mniej niż w październiku, kiedy wzrost cen towarów i usług sięgnął 17,9 proc., jednak ekonomiści spodziewają się, że zanim drożyzna na dobre zacznie zwalniać, w najbliższych kilku miesiącach jeszcze przyspieszy. Szczyt inflacyjny powinien przypaść na początek 2023 roku - wtedy inflacja może przekroczyć nawet 20 proc.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj