Najlepszy zarobek? Na marihuanie
W ciągu czterech dni od debiutu akcje amerykańskiej spółki handlującej marihuaną
poszybowały pod niebo. W szczytowym momencie zyskały ponad 5,3 tys. proc. Inwestorzy wpadli w szał kupowania. Władze firmy zaczęły wręcz
zniechęcać do swoich udziałów - pisze "MarketWatch".
W ciągu czterech dni od debiutu akcje amerykańskiej spółki handlującej marihuaną poszybowały pod niebo. W szczytowym momencie zyskały ponad 5,3 tys. proc. Inwestorzy wpadli w szał kupowania. Władze firmy zaczęły wręcz zniechęcać do swoich udziałów - pisze "MarketWatch".
Mad Box to spółka zajmująca się sprzedażą marihuany do celów leczniczych. Jest to jedyna legalna forma handlu tym środkiem w Stanach Zjednoczonych. W związku ze ścisłą regulację tego rynku możliwości ekspansji na nim są dość ograniczone. Mimo to spółka zadebiutowała na amerykańskim rynku akcji.
Zarząd wprawdzie spodziewał się, że wartość akcji z czasem powinna wzrosnąć dwuipółkrotnie, lecz to, co się stało po debiucie, przerosło wszelkie wyobrażenia. Akcje wyceniono na 4 dol. Po czterech dniach były już warte 215 dol.! Firma warta w dniu debiutu 45 mln zł, nagle osiągnęła wycenę 2,3 mld dol.
Tak gwałtowny wzrost przestraszył samych szefów spółki. Zarząd Mad Box zaczął wręcz zniechęcać do swoich akcji i nawoływać do ich sprzedaży. Informował, że w rzeczywistości nie ma możliwości, aby firma była tyle warta. Zwracał także uwagę na mało perspektywiczny rynek, na którym funkcjonuje. Managerowie nie chcieli być odpowiedzialni za bańkę spekulacyjną na swoich walorach. Bali się także oskarżeń o manipulację kursem.
Emocje częściowo udało się uspokoić, wczoraj kurs zamknięcia wyniósł 50 dolarów. To wciąż ponad 1000 proc. zysku.
Mad Box posiada 130 sklepów sprzedających marihuanę. Działają one w oparciu o prawo stanowe. W 18 stanach bowiem handel tym miękkim narkotykiem w celach medycznych został zalegalizowany. Problem w tym, że na szczeblu federalnym jest on wciąż zakazany. Działalność w tej branży obarczona jest zatem znacznym ryzykiem.