Najpierw polscy hydraulicy, teraz polscy artyści
Brytyjscy producenci animacji zmuszeni są do szukania specjalistów za granicą. Dlaczego? Twierdzą, że w Wielkiej Brytanii nie mogą znaleźć artystów z odpowiednimi umiejętnościami. Filmowcy zatrudnili więc 60 polskich artystów do pracy przy najnowszej produkcji przy animowanym filmie o życiu Vincenta Van Gogha
26.03.2014 12:48
. "Najpierw polscy hydraulicy, teraz polscy artyści" - komentuje sytuację "The Guardian".
"Loving Vincent" ("Kochający Vincent") opowiada historię Vincenta van Gogha. Producenci filmu Hugh Welchman i David Parfitt chcieli zatrudnić brytyjskich artystów, którzy by odtworzyli ponad 1000 dzieł malarza, ale niestety, jak przyznają, nie byli w stanie ich znaleźć na Wyspach. Spośród 320 kandydatów z Polski Welchman i Parfitt wybrali 60, w większości utalentowanych amatorów, bo tylko sześcioro z nich maluje dla zarobku.
Welchman, który zdobył Oscara w 2008 roku za animację "Piotruś i wilk" stwierdził - jak cytuje "The Guardian" - że brytyjskie szkoły artystyczne, w przeciwieństwie do polskich, niemal wyłącznie przestawiły się na sztukę abstrakcyjną i w programie studiów na ogół nie mają klasycznego rysunku, ani sztuki figuratywnej.
Z kolei Parfit (zdobywca Oscara w 1998 roku za film "Zakochany Szekspir") przyznał, że polscy malarze byli tańsi, a to pozwala zmieścić się w budżecie.
Opinię obu filmowców podziela Michael Daley – dyrektor ArtWatch UK – lobby prowadzącego akcję na rzecz artystycznych standardów. - Ilekroć widzi się kompetentnie namalowane obrazy w Narodowej Galerii Portretów, to okazuje się, że malarz studiował w pracowniach we Florencji lub Nowego Jorku – stwierdził.
Natomiast Joan Ashworth – profesor animacji w Royal College of Art. w Londynie sądzi, że w Wlk. Brytanii nie brak utalentowanych artystów, ale przyznaje, że akademie sztuk pięknych kładą nacisk na innowacyjność i wypracowanie nowych technik. Nie wyklucza jednak, że Welchman i Parfitt dlatego nie znaleźli na miejscu odpowiednich osób do swego projektu, bo nie byli przygotowani, aby im więcej płacić.
Jako ciekawostkę „The Guardian” podaje, że w 1998 roku pracownicy muzeum Madame Tussaud w Londynie musieli udać się do Azerbejdżanu, by tam właśnie szukać rzeźbiarzy. Jak twierdzili wówczas, brytyjscy artyści nie mają odpowiednich umiejętności z rysunku i rzeźby by pracować w muzeum przy figurach woskowych.
bor/PAP
JK,WP.PL