Najsilniejszy spadek od czterech miesięcy

Po siedmiu sesjach balansowania na granicy wsparcia dziś WIG20 załamał się i zanotował najsilniejszy spadek od 2 października. Znalazł się też najniżej od 27 listopada 2009 roku.

Najsilniejszy spadek od czterech miesięcy
Źródło zdjęć: © Open Finance

04.02.2010 17:23

Ponieważ już wcześniej WIG20 wypadł z trendu wzrostowego, w którym trwał od sierpnia i spadł poniżej średniej z 50 sesji nie brakuje podstaw, by spodziewać się twardej, brutalnej korekty na giełdach, choć argumentem w większej mierze jest technika i obserwowanie korelacji między rynkami finansowymi, niż założenia fundamentalne.

Na te drugie nikt jednak dziś nie zważał. Na GPW taniały akcje największych spółek - na wartości straciły papiery wszystkich poza Biotonem spółek z WIG20 (i 273 na całym rynku), przy czym najbardziej takie jak KGHM (6,7 proc.), PKO BP (5,3 proc.) czy PKN (5,1 proc.). Na końcowym fixingu doszło do równoważenia notowań TPSA, ponieważ bilans zleceń wskazywał aż na 11-proc. przecenę tej spółki. A więc podaż dotknęła ulubionych papierów inwestorów zagranicznych. Nie przypadkiem. Atmosfera na większości parkietów europejskich była dziś podła. Ponad 4 proc. stracił indeks giełdy hiszpańskiej i portugalskiej, ponieważ inwestorzy zakładają, że po Grecji to właśnie te kraje będą musiały zmierzyć się z problemem przerośniętych deficytów budżetowych.

Groźba strajku generalnego w Grecji i coraz bardziej oczywiste kłopoty budżetów najbardziej zadłużonych państw w Europie, umocniły dziś dolara wobec euro. A ponieważ ostatnia hossa opierała się właśnie na słabości dolara (na dolarowym carry-trade), wzrost amerykańskiej waluty wymusił przyspieszenie spadków na giełdach akcji całego świata, ponieważ inwestorzy działający w globalnej skali muszą zareagować. To znaczy sprzedać posiadane zamorskie aktywa i spłacić kredyty w dolarach, jeśli chcą zachować przynajmniej część zysków osiągniętych w ostatnim roku. Stąd każde pogłębienie spadków w Europie wymuszało dodatkową podaż akcji. Popyt był w tej sytuacji bardzo osłabiony, bo brakuje elementów, które mogły by go stymulować. Dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy rozczarowały (liczba nowych zasiłków dla bezrobotnych ponownie wzrosła), koszty pracy co prawda spadły i poprawiła się jej wydajność, ale przecież kosztem osłabienia konsumenta. Nie były to więc dane, które mogły poprawić humory.

Siła dolara odcisnęła swoje piętno także na rynkach surowcowych. Miedź potaniała o 2,9 proc. i jest najtańsza od połowy października. Złoto potaniało o 3,4 proc. i jest najtańsze od trzech miesięcy. Przy okazji możemy się przekonać o wartości sloganów reklamujących złoto jako inwestycję na trudne chwile. Ropa potaniała o 2,6 proc. i ponownie spadła poniżej 75 dolarów za baryłkę.

Kurs euro spadł poniżej 1,38 USD po raz pierwszy od czerwca 2009 roku, a brakuje zaledwie kilku tipsów było najtańsze od maja. Efekt tego umocnienia USD był piorunujący dla złotego. Dolar podrożał do 2,944 PLN i jeśli na tym poziomie zakończą się notowania, będzie to najwyższe zamknięcie od sierpnia ub.r. Euro od wczorajszego dołka podrożało już o 10 groszy do 4,058 PLN, a frank do 2,766 PLN, czyli o 8 groszy od wczorajszego poranka.

Emil Szweda
Open Finance

sesjawig20wig
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)