Najśmieszniejsze żarty, jakie robią sobie ludzie w pracy

Przyklejona myszka komputerowa do biurka, rzeżucha posiana w klawiaturze, monitor z kartonu. Odrobina humoru w biurze jeszcze nikomu nie zaszkodziła

Najśmieszniejsze żarty, jakie robią sobie ludzie w pracy
Źródło zdjęć: © thinkstock

07.12.2012 | aktual.: 07.12.2012 16:23

Im poważniejsza firma, tym bardziej abstrakcyjne poczucie humoru miewają osoby w niej pracujące. Dla rozładowania złych emocji i odstresowania się, pracownicy nie tylko opowiadają sobie kawały przy porannej kawie, ale z dużą częstotliwością rozsyłają na skrzynki mailowe dowcipy i śmieszne filmy. Nie brakuje też dowcipnisiów strojących sobie żarty ze swoich kolegów. Pole do popisu mają wielkie.

- Takie działania są potrzebne w każdej organizacji. Mają duży wpływ na poprawę pracy zespołowej, pomagają rozładować atmosferę, która w niektórych sytuacjach potrafi być napięta. Motywują też pracowników do dalszej pracy – tłumaczy Iwona Mitros, Marketing Coordinator w Grafton Recruitment Polska Sp. z o.o.

Żart na klej

Do biurowych żartów wyjątkowo często używa się kleju. Pewnie dlatego, że zwykle jest pod ręką. Dość łatwo można rozbawić towarzystwo, przyklejając buty kolegi do podłogi czy myszkę komputerową do biurka.

Równie często jak klej, bywa wykorzystywana taśma klejąca. Można nią na przykład zakleić od spodu myszkę komputerową lub przykleić słuchawkę do telefonu. Odbieranie połączeń z takiego urządzenia nie należy do najprostszych. Biurowym żartownisiom w rozwinięciu skrzydeł pomagają sklepy ze śmiesznymi rzeczami.

- Jednej z moich koleżanek, która ciągle przesiadywała w kuchni na kawie lub wychodziła na papierosa, koledzy spryskali monitor komputera i krzesło sztuczną pajęczyną w sprayu. Gdy wróciła, nieźle się przeraziła. Ktoś jej jednak wytłumaczył, że tym razem jej przerwa musiała być wyjątkowo długa, skoro pająki zabrały się za jej sprzęt – opowiada Magdalena, pracownica dużego wydawnictwa.

Dla kibica irytujące jest wyklejenie jego miejsca pracy wlepkami i plakatami przeciwnej drużyny. Niektórzy na szalone zabawy pozwalają sobie w… łazience. Gdy w dozowniku do mydła przekręcają rurkę dziurką do góry… mydło ląduje na krawatach, koszulach, a nawet na suficie.

„Sztywniak” na widelcu

- To kultura organizacyjna danej firmy ma wpływ na kreatywność jej pracowników szukających pomysłów na pracowy „czasoumilacz” – mówi Iwona Mitros. - Na żarty w pracy częściej pozwalają sobie pracownicy firm, których działalność oparta jest na wyobraźni zespołu, chociaż nie można zakładać, że podobnych żartów nie robią sobie pracownicy w bardziej poważnych branżach jak np. administracja publiczna czy bankowość. Wszystko uzależnione jest od przyzwolenia przełożonych na taką formę odstresowania się pracowników, jak i samej kreatywności zespołu. W przypadku naszej firmy najbardziej oryginalny jest dział księgowości, a przecież według stereotypów są to ludzie zazwyczaj zrównoważeni i pochłonięci tylko liczbami.

Dużym poczuciem humoru wykazują się, uważani często za ponuraków, informatycy. Owijanie monitora czy klawiatury folia aluminiową, to jeden z najstarszych dowcipów, podobnie jak zamienianie miejscami przycisków na klawiaturze. Do wciąż popularnych żartów należy zasianie w starej klawiaturze trawy lub rzeżuchy i, gdy wyrośnie, podsunięcie takiego sprzętu koledze.

Wciąż żywy w firmach jest dowcip ze zrobieniem print screena pulpitu komputera i ustawieniem go jako tło. Trzeba jeszcze pochować wszystkie prawdziwe ikony do jakiegoś ukrytego folderu. Przyglądanie się, jak biedak klika i sprawdza co nie działa, to dość duży ubaw dla firmowego towarzystwa. Podobne reakcje wyzwala zamienienie koloru domyślnego czcionki na biały. Każdy w takim przypadku będzie myśleć, że przestała działać mu klawiatura.

Zdarza się, że pomysłowość niektórych nie zna granic. Tak można powiedzieć o kimś, kto zapragnął zabawić się kosztem z pracowników leszczyńskiej firmy. W minionym roku jakiś dowcipniś wsypał do stołówkowych cukierniczek rozkruszone ekstazy. Finał zabawy był taki, że 21 osób z objawami zatrucia trafiło do szpitala. Kiedy okazało się, że chodzi o narkotyki, do akcji wkroczyła policja.

Żartować trzeba umieć

W robieniu żartów w pracy nie ma nic strasznego. Wręcz przeciwnie, w miejscach, w których pracuje się w dużym napięciu, mogą być wręcz zbawienne. Jednak niewątpliwie żartować trzeba umieć. Należy też wiedzieć, kto dowcip przyjmie z odpowiednim dystansem, a kogo on zaboli do tego stopnia, że wycofa się z towarzyskich relacji. Psychologowie podkreślają, że osoby z niskim poczuciem własnej wartości, mogą zareagować lękiem. Powinny mieć to na uwadze osoby lubiące śmiać się z innych i szukające „ofiar” swych żartów.

ml,JK,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)