Trwa ładowanie...

Nasze drogi hańby. Tu stracisz zawieszenie i dumę z bycia Polakiem

Z polskimi drogami teoretycznie nie jest źle. Według niezależnych ocen nasze szosy są lepsze, niż słowackie czy czeskie. Organizacja World Economic Forum opublikowała ranking krajów według jakości ich dróg. Polska znalazła się praktycznie w połowie stawki, na miejscu 65. Jest jednak "ale", czyli polskie drogi wstydu, które straszą kierowców już od czasu II wojny światowej.

Nasze drogi hańby. Tu stracisz zawieszenie i dumę z bycia PolakiemŹródło: Facebook.com, fot: Mapa budowy dróg ekspresowych i autostrad/Facebook
d1tfi5f
d1tfi5f

Zdobyliśmy notę 4,1 w skali od 1 do 7. Identyczne oceny dostały takie kraje jak Trynidad i Tobago, Indonezja, Jordania czy Bhutan, Węgry lub Kuwejt.

Co ciekawe, tuż za nami wylądowały Czechy i Słowacja, a tuż przed nami – Norwegia i Belgia. A wydawać by się mogło, że różnice będą większe. Na liście znalazło się łącznie 137 państw ze wszystkich kontynentów. Zostały one ocenione zarówno pod względem obecnego stanu dróg, jak i wydatków na ich naprawy i remonty.

Nie bez kozery mówi się jednak, że łańcuch jest tak silny, jak jego najsłabsze ogniwo. A polskich dróg mogących nosić takie miano jest nadzwyczaj sporo. Przyjrzyjmy się najgorszym szosom w kraju.

d1tfi5f

Jedną z nich zidentyfikował niedawno sam premier Morawiecki. Mowa o najważniejszej drodze w gminie Podedwórze w województwie lubelskim. Od trzech lat jest zamknięta z powodu złego stanu, po prostu nie nadaje się do jazdy. Była wręcz idealna, by na jej przykładzie pokazać zły stan polskich dróg lokalnych i zapowiedzieć jej remont. Tak też uczynił premier. Ta obietnica, w porównaniu do innych nie była zbyt droga – remont szosy w Podedwórzu będzie nas kosztował 2,5 mln złotych.

Co zrobić z drogami?

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad do końca roku ogłosić ma przetargi na dziewięć odcinków dróg o łącznej długości 138 km. Wśród nich będą: A18, S11, DK9, 28, 45 i 78, a szacowana łączna wartość to ok. 2,6 mld zł. To muszą być potwornie zniszczone drogi, bo koszt remontu kilometra wynosi średnio prawie 19 milionów złotych.

Żarty na bok – w wielu przypadkach nie ma mowy o remoncie, bo drogę trzeba zerwać, a następnie położyć nową. Tak jest w przypadku chyba najsłynniejszej szosy w Polsce. Aż trudno uwierzyć, że prawie 80-kilometrowy odcinek autostrady A18 powstał dzięki decyzjom Hitlera, a zbudowano go w zaledwie dwa lata (1936-38)
. Co więcej, betonowa droga, jak na swoje lata, trzyma się wybornie.

Problemem są przerwy w jej betonowej konstrukcji, które rozbijają zawieszenia samochodów, podobnie jak tłuczek do mięsa radzi sobie z kotletem. Droga ta zwana jest patatajką, zemstą Adolfa etc. Niektórzy postulują wpisanie jej na listę zabytków.

d1tfi5f

Ona po prostu się nie zmienia, a kolejnym rządom od kilkunastu – czy nawet kilkudziesięciu – lat brakuje pieniędzy na jej remont. Tam od ośmiu dekad nie zmieniło się praktycznie nic.

Greiserówka

Bardzo podobna droga – również zbudowana z betonu – znajduje się w okolicach Poznania. Wbrew pozorom takie trasy nie są złożone z betonowych płyt, lecz były wylewane na miejscu, wprost w metalowe rusztowanie. Przerwy w betonie to nie miejsca łączenia, lecz dylatacje, czyli rowki do odwadniania trasy. Podpoznańska trasa prowadzi z Komornik do Jezior.

Żukowo

Swoje – i to świetnie uzasadnione – zdanie na temat najgorszej szosy w naszym kraju mają twórcy Facebookowego fanpage’a o wiele mówiącym tytule "Najgorsza droga gminna w Polsce". Strona pokazuje stan drogi gminnej biegnącej od ul. Bysewskiej (gm. Żukowo) do ul. Przyrodników (gm. Gdańsk). Faktycznie jest to miejsce dobre dla solidnych aut terenowych, jeżdżenie tam osobówką to proszenie się o kłopoty.

d1tfi5f

Twórcy tej strony prezentują bogatą dokumentację filmową, pokazującą stan drogi o różnych porach roku i dnia. Dziennie przejeżdżają tą drogą setki samochodów osobowych i ciężarowych. Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego droga znajduje się na "obszarze intensywnego rozwoju gospodarczego".

Świnoujście

Niewiele lepiej jest w wielu miejscach z terenami poprzemysłowymi lub odzyskanymi od armii. Wiele problemów mają mieszkańcy Świnoujścia i jego okolic. Na przykład dojazd do niedawno wybudowanego gazoportu (im. Lecha Kaczyńskiego) odbywa się po drogach zbudowanych z betonowych płyt, na dodatek niemiłosiernie dziurawych – podobne są w całej okolicy tej ponoć nowoczesnej inwestycji.

Taką wyliczankę można byłoby prowadzić bez końca. Na obrzeżach każdego miasta znajdują się drogi, które wołają o pomstę do nieba, trasy, którymi nie da się jeździć i dziury łamiące zawieszenia. To na ogół kilku lub kilkunastokilometrowe odcinki, dokuczające okolicznym mieszkańcom. Są jednak pułapką na kierowców, którzy nie znają skali zniszczenia szosy i sami psują sobie auta.

d1tfi5f

Ciągle niewiele osób wie o tym, że w przypadku złamania czy urwania czegoś w zawieszeniu należy zachować zimną krew i pamiętać o kilku czynnościach, które pomogą nam w uzyskaniu odszkodowania. Trzeba wszystko dokładnie udokumentować – zdjęciami, zeznaniami świadków, protokołem policji, a następnie ustalić kto jest zarządcą drogi (gmina, powiat, województwo lub Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad) i wystąpić o odszkodowanie. Praktycznie każdy zarządca drogi jest ubezpieczony i to z jego OC będą likwidowane szkody w naszym aucie.

– Najtrudniejsze jest udowodnienie, że konkretne uszkodzenie w naszym samochodzie powstało w kontakcie z tą konkretną dziurą – dlatego tak ważne jest, by dokumentować wszystko na bieżąco, na gorąco. Później nie uda nam się zebrać odpowiednich danych i z uzyskaniem odszkodowania możemy mieć kłopoty – tłumaczy Michał Janczak, agent ubezpieczeniowy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d1tfi5f

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1tfi5f