Nie ma kompromisu w sprawie delegowania pracowników

Ministrowie pracy krajów UE nie osiągnęli we wtorek w Luksemburgu porozumienia w sprawie nowych przepisów o delegowaniu pracowników. Polska starała się o kompromis w kwestii określania kryteriów kontroli firm delegujących pracowników.

Nie ma kompromisu w sprawie delegowania pracowników

16.10.2013 | aktual.: 16.10.2013 11:17

- Z przykrością informuję, że nie udało nam się porozumieć w sprawie dyrektywy usprawniającej delegowanie pracowników w UE, która jest przedmiotem dyskusji od marca 2012 roku - powiedziała na konferencji prasowej litewska minister opieki społecznej i pracy Algimanta Pabedinskiene. Litwa obecnie przewodniczy Radzie UE. Pabedinskiene wyjaśniła, że ministrowie nie byli w stanie porozumieć się w sprawie dwóch głównych aspektów dyrektywy: "wymogów administracyjnych dotyczących firm, które delegują pracowników do innych krajów, oraz przepisów dotyczących odpowiedzialności podczas podwykonawstwa". - W przypadku braku porozumienia nie będziemy mogli rozpocząć negocjacji z Parlamentem Europejskim podczas naszej prezydencji - dodała Pabedinskiene. Minister zapewniła, że litewska prezydencja będzie teraz zastanawiać się nad możliwościami dalszych prac nad dyrektywą.

Podczas wtorkowych negocjacji do osiągnięcia porozumienia "najszybciej jak to możliwe" wzywał komisarz UE ds. zatrudnienia Laszlo Andor. - Jeśli nie dojdzie do kompromisu, wszystkie zaangażowane strony stracą. Dostawcy usług wciąż nie będą mieli pewności prawnej i przejrzystości, podczas gdy prawa pracowników delegowanych nadal będą ignorowane lub nadużywane - powiedział Andor na konferencji prasowej.

Zdaniem eurodeputowanej Danuty Jazłowieckiej (PO) "kolejna realna możliwość na wypracowanie kompromisu w Radzie i zakończenie negocjacji z Parlamentem Europejskim jeszcze w tej kadencji może pojawić się 24 października podczas Rady Europejskiej". - Wszelkie późniejsze decyzje mogą wstrzymać prace nad dyrektywą na kolejne kilkanaście miesięcy - oświadczyła.

- Brak porozumienia to bardzo zła wiadomość zarówno dla pracowników delegowanych, jak i przedsiębiorców. Ze względu na brak odpowiednich instrumentów, nieuczciwe firmy nadal będą łamały prawo, a uczciwi przedsiębiorcy nadal będą walczyli z protekcjonizmem, co w konsekwencji odbije się negatywnie na pracownikach - dodała.

Wcześniej wiceminister pracy Radosław Mleczko informował, że Polska wraz z 10 innymi krajami zaproponowała kompromis w sprawie kryteriów kontroli firm delegujących pracowników w UE, ale - jak dodał - kompromis jest niepewny, bo są inne sporne zapisy dyrektywy. - Mówimy tutaj o ponad milionie delegowanych w Europie (...) około 200 tysięcy osób (Polaków) korzysta z tej formy zatrudnienia - powiedział dziennikarzom Mleczko. Dodał, że Polska stara się stać na straży przestrzegania praw pracowników, ale w taki sposób, by "mogli tę pracę wykonywać". - Obawiamy się o to, że niektóre z proponowanych zapisów idą za daleko i tworzą nowe ograniczenia o charakterze administracyjnym, biurokratycznym, czyli takie, które szczególnie małym i średnim przedsiębiorstwom mogłyby mocno utrudnić proces delegowania - tłumaczył.

KE przedstawiła w marcu 2012 roku propozycję tzw. dyrektywy wdrożeniowej, dotyczącej pracowników delegowanych, czyli takich, którzy w ramach swojej umowy o pracę wyjeżdżają tymczasowo za granicę, aby tam pracować nadal dla swojego pracodawcy. Dyrektywa ta ma na celu wzmocnienie obecnie obowiązujących unijnych przepisów z 1996 roku, by utrudnić ich obchodzenie przez nieuczciwych przedsiębiorców i lepiej chronić pracowników delegowanych.

Spory wśród państw UE wzbudza m.in. propozycja stworzenia katalogu środków kontroli przedsiębiorców delegujących pracowników, jak np. obowiązek posiadania określonych i przetłumaczonych dokumentów czy wyznaczenie osoby do negocjowania ze związkami zawodowymi, jeżeli jest to konieczne. Niektóre kraje chcą, aby ten katalog środków kontroli był otwarty, tak by państwa mogły zastosować ostrzejsze sposoby kontrolowania pracodawców. Polska, skąd pochodzi najwięcej pracowników delegowanych w UE, chce z kolei, aby lista środków kontroli była zamknięta, by uniemożliwić mnożenie biurokratycznych przeszkód dla usługodawców z innych krajów Unii.

- Polska przystąpiła do grupy 11 państw, które zaproponowały kompromisowe rozwiązanie - poinformował Mleczko. Wyjaśnił, że kompromis ten przewiduje zamknięty katalog kryteriów kontroli firm, z możliwością dodania nowego kryterium przez określone państwo członkowskie, ale po spełnieniu pewnych warunków, takich jak uzyskanie rekomendacji KE i poinformowanie pozostałych państw. Ponadto kryteria te nie mogłyby być "dyskryminujące czy nieproporcjonalne".

- W świetle obecnej dyrektywy w zasadzie każde państwo członkowskie może zastosować takie kryteria dotyczące kontroli firm, które uzna za stosowne. My jesteśmy zwolennikami takiego rozwiązania, które by określało zamkniętą listę tych kryteriów i stworzyło pewną procedurę - dodawania nowych kryteriów - powiedział Mleczko. Jego zdaniem dałoby to większą pewność firmom delegującym pracowników.

Kontrowersje budzi też propozycja wprowadzenia solidarnej odpowiedzialności wykonawcy i bezpośredniego podwykonawcy wobec pracowników delegowanych. Zapis ten oznaczałby np., że jeśli podwykonawca nie wypłaca wynagrodzenia pracownikom delegowanym, obowiązek ten przechodzi na wykonawcę. KE proponowała, by tę solidarną odpowiedzialność ograniczyć jedynie do sektora budowlanego, ale dalej chcą pójść eurodeputowani, którzy proponują rozszerzenie tego zapisu na wszystkie sektory i cały łańcuch podwykonawców.

Polska jest krajem, który deleguje do innych krajów UE najwięcej pracowników: ponad 200 tysięcy z miliona delegowań rocznie w całej UE. Delegowani Polacy pracują głównie w sektorze budowlanym i transportowym; najczęściej wyjeżdżają do Niemiec, a także m.in. do Holandii i Danii.

Z Luksemburga Julita Żylińska, z Brukseli Julia Potocka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)