Nie ma sprawiedliwości w zasądzaniu kar administracyjnych
Kary administracyjne w Polsce są często niewspółmierne do popełnionego czynu, twierdzi Rzecznik Praw Obywatelskich. A to właśnie z tej formy karania państwo korzysta coraz częściej - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Coraz więcej wykroczeń w Polsce ma być ściganych właśnie w trybie administracyjnym. W trybie tym nie liczy się wina oskarżonego, tylko samo ujawnienie naruszenia prawa. Dla państwa ważna jest bowiem szybkość egzekucji. Jeśli obywatel nie zgadza się na zasądzoną karę, wówczas może ją zaskarżyć, jednak najpierw musi zapłacić.
Ponad 20 lat temu Komitet Ministrów Rady Europy stwierdził, że z punktu widzenia ochrony praw jednostki pożądane jest zahamowanie rozprzestrzeniania się sankcji administracyjnych. W rekomendacji z 1991 roku przedstawili szereg wytycznych dotyczących ich stosowania, jak np. zabronione karanie dwukrotnie za ten sam czyn, a ciężar dowodowy powinien spoczywać na administracji, która tę karę wymierza.
Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Irena Lipowicz postuluje, by wysokość kary była uzależniona od kilku czynników, m.in. wielkości wyrządzonej szkody, uprzedniego ukarania za taki sam czyn, sytuacji materialnej osoby podlegającej odpowiedzialności administracyjnej oraz tego czy działanie miało charakter zamierzony.
Prof. Lipowicz chce, by wprowadzono możliwość odstąpienia od wymierzenia kary, jeśli do złamania prawa doszło z przyczyn spowodowanych siłami wyższymi.
Tymczasem do katalogu spraw rozpatrywanych w trybie administracyjnym mają dołączyć kary za przekroczenie prędkości i inne przewinienia zarejestrowane przez fotoradary. Swoje propozycje przeniesienia również innych zapisów z kodeksu wykroczeń na grunt procedury administracyjnej zgłosiło także Ministerstwo Sprawiedliwości.
W opinii prawników poddanie tych spraw pod rygor postępowania administracyjnego w obecnym jego wydaniu ułatwi być może procedowanie, ale kosztem ochrony praw jednostki. Teraz idee fixe staje się szybkość egzekucji i możliwość wyegzekwowania kar.