Nie taki święty jak się wydaje. Mikołaj na bakier z prawem
Lista zarzutów jest naprawdę imponująca
23.12.2011 | aktual.: 17.06.2014 10:50
Już w 1944 roku została uchwalona konwencja o międzynarodowym lotnictwie cywilnym. Wydaje się jednak, że Mikołaj nie wie o jej istnieniu lub nie uważa za stosowne zapoznać się z jej postanowieniami!
Lista zarzutów jest naprawdę imponująca! Przyjrzyjmy się więc najbardziej jaskrawym przykładom łamania prawa przez najpopularniejszego mieszkańca Laponii.
Wśród znawców prawa duże kontrowersje budzi kwestia przemieszczania się Świętego Mikołaja razem z jego saniami oraz zaprzęgiem reniferów. Przede wszystkim bardzo ciężko jest jednoznacznie określić podmiotowość prawną Świętego, a co za tym idzie jego prawa i obowiązki.
Nie jest on zdecydowanie organem władzy państwowej, prędzej podmiotem prawa prywatnego. W związku z tym, na mocy art. 51 Konstytucji, przysługuje mu swoboda poruszania się, z której wynika, że to, co nie jest zakazane, jest dozwolone. Jednocześnie jednak na mocy art. 5 Konstytucji państwo polskie gwarantuje nienaruszalność terytorialną, którą Święty co roku narusza i nic sobie nie robi z faktu, że znajduje się na terytorium naszego kraju nielegalnie.
Sytuacja jest równie kłopotliwa jeśli wziąć pod uwagę sam pojazd i jego prowadzącego. Aby dostarczyć prezenty w ciągu jednej nocy dzieciom na całym świcie, Mikołaj musi przemieszczać się bardzo szybko, prawdopodobnie szybciej niż światło. Nasuwa się więc pytanie czy nie przekracza przypadkiem dopuszczalnej prędkości w ruchu powietrznym? Czy porusza się wyznaczonymi korytarzami powietrznymi? Czy zgłasza swój przelot kontrolerom ruchu? Tutaj niestety brak szczegółowych informacji ze względu na to, że nie istnieją urządzenia pomiarowe, które pozwoliłyby służbom bezpieczeństwa na uzyskanie dokładnych danych.
W związku z tym nie ma żadnych fotografii, filmów czy zapisów z radaru mogących w przyszłości służyć za dowód w sprawie. Poza tym organy te nie dysponują pojazdami osiągającymi tak wysokie prędkości, więc nie byłyby w stanie ruszyć w pościg i zatrzymać kierującego pojazdem na gorącym uczynku. Z tego względu – przynajmniej na razie – Mikołaj może sobie latać nie będąc niepokojonym przez żadne służby.
Warto również zainteresować się samym pojazdem. Czy został on dopuszczony do ruchu zgodnie z prawem? Czy spełnia wszystkie wymagania techniczne dla pojazdów lotniczych? Wydaje się, że w obydwu przypadkach odpowiedź brzmi „nie”. Żadna instytucja, zarówno krajowa jak i zagraniczna, nie posiada w swoim archiwum dokumentów stwierdzających jednoznacznie, że sanie zostały dopuszczone do ruchu zgodnie z prawem. Ponadto wątpliwości budzi kwestia parametrów technicznych pojazdu.
Zdecydowanie brak mu aerodynamicznych kształtów, jest chronicznie przeciążony (głównie prezentami) i – poza nosem renifera Rudolfa – nie wiadomo nic na temat tego, czy jest wyposażony w światła pozycyjne lub przeciwmgielne. Mało prawdopodobne jest też to, że na jego pokładzie znajduje się czarna skrzynka zapisująca wszystkie parametry lotu.
Ryzyko prowadzenia sań
Jak widać, stopień ryzyka prowadzenia takiego pojazdu jest bardzo wysoki, w związku z czym zasadne byłoby wykupienie polisy OC. Mikołaj powinien ją mieć zawsze przy sobie i okazywać na życzenie stosownych organów.
Tutaj z kolei pojawia się bardzo delikatna kwestia posiadania uprawnień do kierowania pojazdem lotniczym, potwierdzonych odpowiednim dokumentem. Nie jest tajemnicą, że Święty Mikołaj jest już osobą w mocno zaawansowanym wieku. Czy w takim razie powinien on prowadzić pojazd poruszający się szybciej niż światło? Wystarczą złe warunki atmosferyczne (burze śnieżne) czy chwila zamyślenia i nieszczęście gotowe. Dlatego też, właściwym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie okresowych badań lekarskich jego stanu zdrowia (najlepiej w okresie przedświątecznym) i – przy okazji – badań technicznych pojazdu. Natomiast renifery powinny posiadać ważną międzynarodową książeczkę zdrowia, bo przemieszczając się między krajami, mogą przenosić różne choroby, stwarzając tym samym zagrożenie dla zdrowia i życia innych zwierząt.
Międzynarodowy ruch powietrzny jest wyjątkowo ważny, dlatego też już w 1944 roku została uchwalona konwencja o międzynarodowym lotnictwie cywilnym. Wydaje się jednak, że Mikołaj nie wie o jej istnieniu lub nie uważa za stosowne zapoznać się z jej postanowieniami. Pamiętajmy jednak, że – jak głosi stara łacińska sentencja – „nieznajomość prawa szkodzi”, więc w przypadku rozprawy sądowej nasz Święty nie mógłby tłumaczyć się brakiem orientacji w przepisach.
Scenariusz ten nie wydaje się całkowicie fikcyjny, bo za łamanie konwencji może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Gdyby Mikołaj tylko przelatywał nad terytorium danego kraju, sytuacja nie byłaby jeszcze tak poważna, wszak do tego nie potrzeba szczególnych uprawnień. Niestety nie dość, że zatrzymuje się on w każdym kraju, to jeszcze zostawia prezenty. Wolności handlowych (w których zawiera się prawo do przewożenia i wywożenia towarów) nie określa żadna konwencja. Są one przyznawane w ramach dwustronnych umów. Z posiadanych przez redakcję informacji wynika jednoznacznie, że ani sam Mikołaj, ani żaden z jego elfów nie kontaktował się nigdy z rządem jakiegokolwiek państwa w celu podpisania stosownej umowy. Lądowania i pozostawione prezenty można więc uznać za przykłady jawnego łamania prawa.
Specjaliści od prawa międzynarodowego wskazują Mikołajowi wyjście z tej trudnej sytuacji. Wystarczy, że Święty zdecyduje się opuścić orbitę ziemską, bowiem przestrzeń kosmiczna nie podlega prawu lotniczemu. Wtedy widok sań na tle księżyca, będzie nie tylko magiczny, ale i zgodny z prawem.
Problematyczne prezenty
Co roku nie tylko najmłodsi oczekują na chwilę, w której będą mogli rozerwać ozdobny papier i zobaczyć, czym zostali obdarowani w tym roku. Z prawnego punktu widzenia, Mikołaj może napotkać tu na kolejne trudności. Po pierwsze łamie on art. 48 Konstytucji, który mówi o tym, że rodzice mają prawo do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami.
W takim razie na jakiej podstawie ktoś inny ma za nich decydować o tym, co dobre (nagradzane prezentami), a co złe (karane rózgą)? Ci, którzy nie byli grzeczni w tym roku mogą być zainteresowani faktem, że otrzymanie rózgi jest absolutnie niezgodne z prawem. Po pierwsze art. 40 i 41 Konstytucji odpowiednio zakazują kar cielesnych i gwarantują nietykalność osobistą.
Nawet jeśli przyjmować, że metody wychowawcze zależą tylko i wyłącznie od rodziny, to rózgę należałoby raczej sprezentować rodzicom. Co więcej, gdyby założyć, że prawa człowieka obowiązują horyzontalnie (tj. dotyczą podmiotów prywatnych), to wypadałoby zastosować art. 32 Konstytucji, w którym została wyrażona zasada równości. Oznaczałoby to, że prezenty muszą dostać wszyscy, a nie tylko ci, którzy zachowywali się odpowiednio przez cały rok.
Jako że Mikołaj wręcza prezenty nie pobierając za to żadnej zapłaty, akt ten można rozpatrywać jako darowiznę. W takim razie tego uroczego jegomościa obowiązują przede wszystkim artykuły 888-902 Kodeksu Cywilnego. Trzeba pamiętać o tym, że darowizna jest umową jednostronną (art. 56-72 KC) w której darczyńca zobowiązuje się do bezpłatnego świadczenia na rzecz obdarowanego. Jako że jest to klasyczny akt szczodrobliwości, to odpowiedzialność darczyńcy za nienależyte wykonanie lub niewykonanie darowizny została znacząco złagodzona.
Niemniej jednak Mikołaj ponosi konsekwencje w przypadku umyślnego działania bądź rażącego niedbalstwa. Dlatego też nasz Święty powinien zwrócić szczególną uwagę na treść listów, w których zawarte są dokładnie sprecyzowane życzenia co do ewentualnych prezentów. W związku z tym zasadne byłoby wprowadzenie bardzo wymagającego systemu kontroli podarków. Jeśli bowiem którykolwiek z elfów pomyli „zamówienia”, to jego szef poniesie za to odpowiedzialność, zgodnie z przepisami Kodeksu Cywilnego.
List wysokiego ryzyka
Wreszcie należy wspomnieć o bardzo ważnej części pracy Mikołaja, jaką jest czytanie i odpisywanie na listy dzieci z całego świata. Każdy list zawiera imię, nazwisko, adres i wiek, a często również opis sytuacji rodzinnej, listę życzeń czy zainteresowania. Stanowi to zbiór danych osobowych, ale i bezcenną bazę marketingową. No właśnie - skoro już mowa o danych, to ich gromadzenie i przetwarzanie powinno być zgodne z ustawą z 1997 roku o ochronie danych osobowych.
Nawet gdyby założyć, że prawo polskie nie obowiązuje Mikołaja, jako obywatela Finlandii, to bezpieczeństwo danych jest gwarantowane w całej UE na mocy dyrektywy 95/46/WE. Musiała ona zostać wcielona do krajowego porządku prawnego, więc ustawodawstwo fińskie nie różni się pod tym względem znacząco. Nie ulega wątpliwości, że dane zawarte w listach są w Laponii przetwarzane, bo inaczej Mikołaj nie byłby w stanie spełnić życzeń oraz odpisać zainteresowanym. Niestety na stronie Santa Claus Office nie ma żadnych informacji dotyczących prowadzonej polityki prywatności. Co by się stało, gdyby dane te wyciekły np. do producentów zabawek? Groziłoby pociągnięciem do odpowiedzialności i procesem sądowym.
Trzeba pamiętać, że większość przytoczonych tu przykładów łamania przepisów zostało popełnionych, by wszyscy mogli dostać swoje prezenty na czas. Za okoliczność łagodzącą można uznać to, że najprawdopodobniej Mikołaj nie zdawał sobie sprawy z ilości regulacji prawnych, które musi przestrzegać. Mógłby więc twierdzić, że przestępstwa lub wykroczenia zostały popełnione nieumyślnie, co znacząco łagodzi grożące za nie sankcje. Z czystej sympatii doradzałabym jednak zatrudnienie odpowiednio wykwalifikowanego elfa do obsługi prawnej działalności lub też wysłanie dotychczasowego pracownika na szkolenie z zakresu podstaw prawa. Bardzo możliwe, że większość wydziałów prawa na świecie odebrałoby to jako zaszczyt i zagwarantowało pełną dyskrecję.
Anna Cieślik
Sedlak & Sedlak
Sprawdź, ile powinieneś zarabiać - weź udział w Ogólnopolskim Badaniu Wynagrodzeń!