Nieatrakcyjni źle traktowani w pracy

Osoby uważane za niezbyt atrakcyjne są narażone na lekceważące i okrutne zachowania ze strony współpracowników - wynika z badań opublikowanych na łamach czasopisma "Human Performance". A postrzegani za przystojnych i ładnych więcej zarabiają

Nieatrakcyjni źle traktowani w pracy
Źródło zdjęć: © thinkstock

03.07.2013 | aktual.: 03.07.2013 09:54

Gnębią brzydkich

Naukowcy z Michigan State University (USA) stwierdzili, że mniej urodziwi pracownicy częściej skarżą się na niewłaściwe zachowanie swoich towarzyszy w miejscu pracy. Brzydsze osoby muszą wysłuchiwać przykrych rzeczy, znosić niegrzeczne zachowania i radzić sobie z byciem przedmiotem kpin.

"Chociaż lubimy myśleć, że w pracy jesteśmy profesjonalni i dojrzali, pod pewnymi względami zachowujemy się, jakbyśmy wciąż byli w liceum" - komentuje Brent Scott, jeden z badaczy.

W trakcie analizy wyników badania okazało się, że nawet jeśli pod uwagę zostaną wzięte zmienne, które mogłyby wpływać na stosunek współpracowników do danej osoby, jak wiek, płeć i długość stażu pracy, niska atrakcyjność wciąż pozostaje wyznacznikiem okrutnego traktowania przez innych. Jednak naukowcy doszli do wniosku, że nie tylko wygląd wiązał się z byciem ofiarą prześladowań w pracy. Agresja kierowana była również na osoby, które same były niemiłe dla innych ludzi.

"Wyniki naszych badań ujawniły, że liczy się zarówno wygląd, jak i osobowość" - podsumowuje Scott.

Ładnym i zgrabnym więcej płacą

Na ścisły związek pomiędzy pozycją zawodową a fizyczną atrakcyjnością wskazuje m.in. badanie zrealizowane w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Większość uczestników sondażu była zdania, że „ładne opakowanie” to klucz do wysokiej pozycji społecznej, awansów i lepszych wynagrodzeń. Wyniki ankiety można podsumować krótko: piękni mają większe szanse na sukces.

Tak jest nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Przystojni Amerykanie zarabiają o 5 proc. na godzinę więcej, niż ich zwyczajnie wyglądający koledzy – twierdzi grupa ekonomistów z uniwersytetów w Michigan i Teksasie. Z kolei „średniacy” uzyskują wynagrodzenie aż o 9 proc. wyższe niż pracownicy, którzy urodą specjalnie nie grzeszą. W skali długofalowej różnice płacowe uwidaczniają się jeszcze bardziej. Przeciętnie atrakcyjny fachowiec wyciąga 40 tys. dolarów rocznie. Tymczasem jego przystojniejszy współpracownik dostaje już 42 tys. dol., a brzydszy tylko 36 400 dol.

Nasze pobory zależą m.in. od wzrostu. Jak dowiedli uczeni z Uniwersytetu Pensylwanii, każdy dodatkowy cal (2,54 cm) gwarantuje zwiększenie dochodów o 1,8 proc. To nie przypadek, że wśród prezesów największych korporacji (z listy „500” magazynu „Forbes”) aż 58 proc. szefów ma ponad 180 cm (w całej amerykańskiej populacji tylko 14,5 proc. mężczyzn może się poszczycić takimi warunkami). Jak pisze Malcolm Gladwell, im ludzie są wyżsi, tym większa tendencja do pokładania w nich wiary – nieważne, czy uzasadniona.

Innym czynnikiem decydującym o zarobkach jest waga. Z badań przeprowadzonych w Lafayette College i City University of New York wynika, że puszyste kobiety są wynagradzane o 17 proc. gorzej, niż ich szczuplejsze, ale równe wzrostem i kwalifikacjami koleżanki z pracy. Powód? Otyłość jest zwykle kojarzona z mniejszymi zdolnościami, żarłocznością i niezdyscyplinowaniem. Nawiasem mówiąc, bardziej wyrozumiałe w ocenie tuszy innych pań są szefowe określające siebie jako feministki, co pokazuje analiza Viren Swami z londyńskiego University of Westminster.

Mirosław Sikorski,JK,WP.PL

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)