"Niech prze, niech oddycha, niech nie fika tą nogą"
Zła opieka podczas porodu, błędna diagnoza, zakażenie bakterią - to tylko nieliczne z grzechów personelu medycznego.
05.08.2011 | aktual.: 17.06.2014 10:37
- Gdy rodziłam, ginekolog powiedział mi, „żebym się tak nie wydzierała, że seksu to się chciało, a teraz to płacz i krzyk” – pisze na forum Joanna Pawełczek.
Kobieta kilka miesięcy temu złożyła pozew przeciwko lekarzowi i szpitalowi. Jak mówi, lekarz zwyczajnie ją obraził - komentarze dotyczące jej życia seksualnego były nie na miejscu. Poza tym lekarz nie poinformował o możliwości skorzystania ze środków przeciwbólowych.
- Kilka miesięcy po porodzie ciągle myślałam o tym ginekologu. To były dla mnie ważne i ciężkie chwile, tymczasem potraktowano mnie jak śmiecia. Dlatego wraz z mężem postanowiliśmy tego tak nie zostawić. Byłam na rozmowie z dyrektorką szpitala i dowiedziałam się, że ów lekarz jest świetnym specjalistą i że ona nie widzi żadnego uchybienia czy niestosownego zachowania. Dodała nawet, że… właściwie to miał rację. Szczególnie przykro było mi to usłyszeć z ust kobiety, która też ma dzieci. Będziemy walczyć o swoje prawa – mówi Joanna Pawełczek, matka rocznej Angeliki, mieszka w Warszawie.
Na forach internetowych nie brakuje krytycznych wpisów pod adresem ginekologów. Najczęściej powtarzają się komentarze, że podczas porodu są wulgarni, nietaktowni, obrażają rodzącą, traktują bogatsze pacjentki lepiej.
Przywileje dla znanej rodzącej
„Rodziłam na Pomorzu i tak się złożyło, że tego samego dnia rodziła dziewczyna znanego sportowca. Oczywiście dostała osobny pokój. Z pozostałymi kobietami leżałam w jednej, dużej sali. Nie mogłyśmy korzystać z łazienki tuż przy naszej sali, bo została ona zarezerwowana dla dziewczyny sportowca. Kobieta miała izolatkę z dostępem do naszej łazienki! My musiałyśmy chodzić na inne piętro” – opisuje Patrycja.
„Niech nie fika tą nogą”
„Ginekolog patrzył na mnie z pogardą i mówił w trzeciej osobie: niech prze, niech się podniesie, niech oddycha, niech nie fika tą nogą, bo mi oko wybije. Poczułam się jak petentka w urzędzie” – pisze na forum Lidia.
Drugie dziecko urodzę w Wielkiej Brytanii
„Chciałam zastrzyk przeciwbólowy, ale ginekolog mi powiedział, że nie ma czegoś takiego. I dodał, że wszystkie cierpią i że też muszę. Przyznam, że to było straszne. Nie mam ochoty już rodzić. A jeśli zajdę w ciążę, wyjadę do Wielkiej Brytanii” – dodała na forum ghost.
Dlaczego tak wiele skarg dotyczy lekarzy – ginekologów? Czy rzeczywiście w Polsce wulgarny ginekolog pojawia się coraz częściej? A może to rodzące kobiety przeżywając silne emocje związane z rodzeniem dziecka, są bardziej wrażliwe?
- Nietaktownego czy wręcz wulgarnego zachowania lekarza w żaden sposób nie można usprawiedliwiać. Lekarz ma pomóc, otoczyć kobietę opieką, uspokoić ją, poinformować o etapach porodu, o tym, jakie leki zastosuje. Ale nietaktowni lekarze zdarzają się w każdym szpitalu i specjalizują się też w innych dziedzinach. Tyle że komentarze związane z rodzeniem, aluzje odnośnie seksu, spraw intymnych po prostu bardziej bolą. To sfera intymna. Nie obrazimy się, gdy ortopeda powie nam, że gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Podobne porzekadło wygłoszone w czasie porodu, jest obraźliwe. Ale pamiętajmy też, że lekarze jak i przedstawiciele innych zawodów popadają w rutynę. Dla matki poród jest czymś wyjątkowym, dla ginekologa to kolejny przypadek. Lekarze przeżywają też silny stres w pracy, by w ogóle funkcjonować muszą się zdystansować. Znam ratowników medycznych, którzy pojechali do chorego. Niestety nie udało im się go uratować. Gdy wrócili do szpitala żartowali, że już właściwie zastali „zimne nóżki”.
Wulgarne? Tak, dla rodziny. Gdyby ci ratownicy chcieli każdy wypadek przeżywać, nie wytrzymaliby w tym fachu – mówi Jarosław Gomółka, psycholog, prowadzi terapie i szkolenia dla lekarzy, m.in. o tym jak radzić sobie ze stresem w pracy.
To nie zmienia jednak faktu, że ilość porad udzielonych przez rzecznika praw pacjenta przy Ministerstwie Zdrowia wzrasta. Nie ma natomiast dokładnych danych, ile prowadzonych jest obecnie spraw dotyczących błędów lekarskich. Ale rośnie liczba kancelarii adwokackich specjalizujących się w prowadzeniu spraw poszkodowanych pacjentów.
- Gdy lekarz popełnia błąd, sprawa jest jasna. Może odpowiadać karnie za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu czy spowodowanie śmierci. Oczywiście, o ile mu to udowodnimy. Ale pacjenci coraz częściej mówią, że lekarz źle się odnosił do nich, źle się zachowywał, obrażał. Tu trudno przeprowadzić postępowanie dowodowe. Pacjenci mogą się ubiegać o odszkodowanie z tytułu naruszenia ich dóbr osobistych. Wydaje mi się, że to nie lekarze nagle robią więcej błędów, to pacjenci częściej kierują przeciwko nim pozwy – mówi Teresa Dąbkowska, adwokat, zajmuje się m.in. problematyką dochodzenia odszkodowań od lekarzy.
toy/ak