Niedźwiedzie kontratakują

Opublikowane w środę po południu, gorsze niż oczekiwano, dane dotyczące sprzedaży detalicznej Stanów Zjednoczonych wyraźnie pogorszyły nastroje inwestycyjne na całym świecie.

14.05.2009 11:26

Sprzedaż detaliczna w kwietniu spadła w ujęciu miesięcznym o 0,4% po 1,3%, a nie jak wcześniej szacowano, 1,2% zniżce w marcu i wobec prognozowanego braku jej zmiany. O 0,5% spadła również sprzedaż detaliczna (dane nie uwzględniają sprzedaży samochodów). In minus odebrano także gorsze od prognoz wyniki spółek, w tym ING. Do tego doszły doniesienia z Banku Anglii dotyczące gospodarki Wielkiej Brytanii i jej powolnego wychodzenia z recesji oraz z Eurolandu o głębszym niż się spodziewano spadku produkcji przemysłowej za marzec. Trudno się zatem dziwić, że w takich warunkach globalny indeks akcyjny zniżkował o 2,33%, a parkiety w Europie i Stanach Zjednoczonych znalazły się po ok. 2,7% pod wodą.

Ponowny wzrost obaw o tempo odradzania się światowej gospodarki natychmiast zaszkodził także rynkowi towarowemu. Czerwcowe kontrakty na ropę, po lekkim 0,6% wzroście we wtorek, wczoraj zniżkowały o 1,41% do poziomu 58,02 USD/br., a lipcowe futuresy na miedź straciły na wartości piątą już sesję z rzędu, tym razem 2,64%, do 2,0310 USD/funt.

W całej tej wczorajszej batalii na wygranej pozycji znalazły się dolar i jen. Tak jak w poprzednich miesiącach, inwestorzy uciekli w pierwszą z tych walut, traktując ją jako bezpieczne schronienie, natomiast zyski drugiej to wynik zamykania przez uczestników rynków pozycji typu carry-trade (finansowanie np. zakupu akcji środkami pożyczonymi w nisko oprocentowanych walutach). Zielony zyskał zarówno do koszyka (indeks dolarowy wzrósł o 0,28%), jak na trzech z czterech najważniejszych parach walutowych: EUR/USD (kurs zniżkował o 0,40% do 1,3589), GBP/USD i USD/CHF. Waluta Japonii zyskała zarówno do dolara, jak i do euro.

Wczorajsze wydarzenia na GPW przebiegały pod dyktando rynków zagranicznych. Co prawda jeszcze zaraz po otwarciu indeks WIG20 zyskiwał nawet 1,07% (1885,12 pkt), ale energii wystarczyło jedynie na krótko i chwilę potem nastąpiło wyrównanie do Zachodu. Skala wyprzedaży była znaczna i suma summarum na koniec sesji wskaźnik największych i najbardziej płynnych spółek zniżkował o 2,70% do 1814,78 pkt. Na plusie w indeksie WIG20 handel zakończyła jedynie TPSA, co można wytłumaczyć dwiema kwestiami. Po pierwsze - jest to z zasady spółka defensywna (w czasach recesji zachowuje się lepiej niż rynek, gdyż spełnia podstawowe potrzeby konsumenckie, co zresztą potwierdza historia ostatnich kilkunastu miesięcy), a po drugie - w ostatnim, niezwykle dobrym dla warszawskiego parkietu okresie, zachowywała się wyraźnie gorzej od rynku (co również wynikało przede wszystkim z jej defensywności) i nie było z czego realizować zysków. Środa nie była udanym dniem także dla złotego, który do euro stracił 1,22% (kurs EUR/PLN 4,4540), a
do dolara 1,24% (kurs USD/PLN 3,2741).

Jeśli ktoś miał nadzieję, że początek czwartkowego handlu przyniesie poprawę sytuacji na rynku akcji, to niestety poważnie się pomylił. Na Dalekim Wschodzie japoński Nikkei 225 spadł dziś o 2,64%, a południowokoreański Kospi zniżkował o 2,37%. Z kolei o godz. 9:30 paneuropejski DJ Stoxx 600 szedł w dół o 1,01%, a kontrakty na amerykański S&P 500 traciły na wartości 0,51%. W tym samym czasie o 0,21% obniżał się także kurs EUR/USD (do 1,3560), a futuresy na ropę i na miedź też znajdowały się na minusach, odpowiednio: 1,02% (57,43 USD/bar.) i 1,82% (1,9940 USD/funt). Tropem wydarzeń na świecie podążył też dziś polski rynek. O godz. 9:30 indeks WIG20 spadał o 1,32% do 1790,87 pkt, kurs EUR/PLN rósł o 0,87% do 4,4927, a kurs USD/PLN zwyżkował o 1,20% do 3,3134.

Dziś w centrum uwagi inwestorów światowych znajdzie się zaplanowana na godz. 10:00 comiesięczna publikacja raportu Europejskiego Banku Centralnego oraz przedstawiane o godz. 14:30 dane makro zza oceanu. Według prognoz „tygodniowe bezrobocie” do 9 maja ma wynieść w USA 610 tys. wobec 601 tys. w tygodniu poprzednim. W przypadku cen producenckich za kwiecień średnia prognoz analityków wskazuje na ich wzrost o 0,2% w ujęciu miesiąc do miesiąca wobec 1,2% spadku w marcu. W ujęciu bazowym, czyli po odjęciu mocno zmiennych cen żywności i energii, ma to być +0,1% wobec 0,0% w marcu.

Na polskim rynku najważniejszy będzie czwartek. Tego dnia Główny Urząd Statystyczny przedstawi o godz. 14:00 dane o kwietniowej inflacji. Średnia prognoz analityków wskazuje na to, że wskaźnik CPI w kwietniu wzrósł o 3,8-3,9% w ujęciu rok do roku, a szacunki Ministerstwa Finansów zakładają dokładnie jego 3,9% wzrost. W marcu inflacja wyniosła 3,6%. Jeśli ma już dojść do zaskoczenia tymi danymi, to raczej wyższym niż niższym odczytem, np. 4,0%. A to wyraźnie zmniejszyłoby i tak już moim zdaniem niezwykle nikłe szanse na kolejne obniżki stóp procentowych w Polsce.

Sporządził: Marek Nienałtowski
główny analityk Money Expert S.A.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)