Niemieckie domy opieki u kresu możliwości
W 13,5 tysiącach domów opieki w Niemczech brakuje personelu. 38 tysięcy stanowisk nie ma kim obsadzić. Jednocześnie przybywa pacjentów z ciężkimi schorzeniami, wymagających opieki całodobowej.
17.03.2018 16:22
Z jednej strony drastyczny brak personelu, z drugiej zaś ciężko chorzy i umierający pacjenci – taką sytuację opisują autorzy raportu "Termometr opieki 2018" opublikowanego przez Instytut Badań nad Opieką (DIP) w Berlinie. Zarówno na oddziałach opieki krótkotrwałej jak i długotrwałej, placówki coraz częściej są zmuszone odmawiać przyjmowania kolejnych pacjentów.
Palący problem: brak rąk do pracy
W domach opieki brakuje 17 tysięcy wykwalifikowanych pracowników, zaś w przychodniach dla osób starszych jest aż 21 tysięcy wakatów. Zastępca szefa DIP Michael Isfort uważa, że zapowiadane przez nowy rząd Niemiec utworzenie 8 tysięcy dodatkowych miejsc pracy w domach opieki nie rozwiąże problemu, a brak rąk do pracy staje się coraz bardziej dotkliwy.
Zobacz: Potrzebni opiekunowie do opieki nad osobami starszymi
Brak miejsc dla potrzebujących opieki
71 procent badanych placówek prowadzi listy oczekujących, zaś 84 procent domów opieki regularnie odrzuca wnioski o przyjęcie pacjentów pod opiekę krótkotrwałą i deklaruje problemy z obsadzeniem miejsc pracy. Zaledwie 38 procent ośrodków ocenia, że jest w stanie w wystarczającym stopniu zaspokoić potrzeby swojego regionu. Z jednym lekarzem w domu opieki współpracuje dziś dwóch wykwalifikowanych opiekunów, podczas gdy w 1995 roku było ich 3,5. Coraz więcej podopiecznych opieki cierpi na ciężkie schorzenia. Raport DIP podaje, że dwie trzecie z nich ma różne formy demencji.
Potrzeba radykalnych reform
Szefowie placówek obserwują spadek kwalifikacji kandydatów na opiekunów. Pracownicy są przeciążeni.Coraz częściej chodzą na zwolnienia lekarskie, a prawie jedna trzecia z nich regularnie pracuje poza regularnymi godzinami pracy. – Politycy powinni skończyć z polityką małych kroków i odważyć się na reformy, by rozwiązać wreszcie drastyczny problem kadrowy – mówi Michael Isfort z DBI. Jego zdaniem obecny personel musi zostać odciążony, trzeba też więcej inwestować w kształcenie nowych kadr. Bez tego nie dojdzie do istotnej poprawy. Ta zaś wymagałaby wedle ekspertów rocznych nakładów rzędu 12 mld euro z państwowej kasy.
kna, epd / Monika Sieradzka