Niewolnicza praca za zwolnienie lekarskie

Niewolnicza praca w elektrowni w Bełchatowie. Pracownicy wracający ze zwolnienia są za karę, że zachorowali, kierowani do najcięższych prac przy kuciu brył węgla - dowiedziała się "Polska". Sprawą zajmie się prokuratura. Kontrolę w elektrowni zapowiedziała też Państwowa Inspekcja Pracy.

12.12.2008 | aktual.: 12.12.2008 07:29

Kara za zwolnienie lekarskie w bełchatowskiej elektrowni nazywana jest banicją. Funkcjonuje od lat, mimo że oficjalnie nikt nie chce o niej mówić. Zmowę milczenia przerwał Ryszard Jurkowski, pracujący jako konserwator maszyn. Mężczyzna choruje na dyskopatię. Kiedy wrócił ze zwolnienia, od swojego brygadzisty usłyszał, że za karę dostaje 10 dni banicji.

Brygadzista zakwestionował legalność jego pobytu w domu. - Przez całą zmianę musiałem przesypywać węgiel i kuć bryły kilofem - żali się Jurkowski. - Nie pomagały tłumaczenia, że mam chory kręgosłup. Razem ze mną banitą był też mężczyzna, który do pracy wrócił po zawale.

Brygadzista Mieczysław Broniarczyk nie chce rozmawiać z dziennikarzami. - Proszę na ten numer więcej nie dzwonić, bo ja mogę pana opierd... - mówi tylko i rzuca słuchawką. W wulgarny sposób odnosi się też do Jurkowskiego. Nie wie, że mężczyzna nagrywa ich rozmowę.

- Nic nie zrobisz chłopie. Nic nie zrobisz, bo masz wszystkich przeciwko sobie. (...) Współczuję ci. Żeś mnie skrzywdził (...) i masz przej... (...) Nie masz ku.. szans oddechu, będziesz zapier... (...) - wykrzykuje brygadzista na nagraniu, do którego dotarła "Polska".

Witold Matuszyński z Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego nie ma wątpliwości: - Sprawa ma charakter karny. Brygadzista nie tylko stosował mobbing wobec pracownika, ale też spowodował zagrożenie jego zdrowia i życia - uważa Matuszyński.

pracownikchorobachory
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)