NIK o nieprawidłowościach przy dotacjach na ochronę przyrody
Wielokrotne aneksowanie umów na dofinansowanie projektów środowiskowych, niedoszacowanie ich wartości, czy nieodpowiednie przygotowanie beneficjentów do realizacji takich projektów - to wnioski, jakie przedstawiła NIK, kontrolując przyznawanie dotacji na tzw. miękkie projekty środowiskowe.
20.09.2016 21:00
We wtorek w trakcie senackiej komisji środowiska przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli przedstawili informację nt. wykorzystania środków publicznych uzyskiwanych z umów dotacji na działania dotyczące ochrony przyrody i edukacji ekologicznej.
Zgodnie z informacją jaką Izba przekazała PAP, kontrolerzy sprawdzili 60 projektów, które realizowane były od początku 2013 r. do 22 lutego 2016 r. Chodzi m.in. o projekty ochrony ssaków bałtyckich, niedźwiedzia brunatnego w polskiej części Karpat, czy siedlisk żółwia błotnego. Na ich realizację wydano blisko 170 mln zł; ok. 114 mln zł ze środków europejskich i ok. 45 mln z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Izba przyznała, że dzięki realizacji tych projektów przywrócono właściwy stan niektórym cennym siedliskom przyrodniczym, poprawiono warunki bytowania niektórych chronionych gatunków roślin i zwierząt, czy przeprowadzono szereg działań o charakterze edukacyjno-promocyjnym. Wskazano jednak, że w trakcie ich realizacji, w połowie zbadanych projektów (31) oraz u 80 proc. skontrolowanych beneficjentów, występowały nieprawidłowości.
Z ustaleń NIK wynika m.in., że co trzeci podmiot nie posiadał kompletu dokumentów związanych z przygotowaniem wniosku, w tym podstaw szacowania wartości projektu o którego dofinansowanie zabiegał. Zdarzały się też przypadki, że beneficjenci na etapie wnioskowania o dofinansowanie projektu, nie posiadali nawet wystarczającego rozeznania odnośnie możliwości realizacji projektu w planowanym zakresie, np. występowania przedmiotu który ma być chroniony, czy zgody na prowadzenie działań na obszarze, do którego wnioskodawca nie ma uprawnień.
Korzystający z dotacji mieli też problemy z kompletnym wykonaniem projektów i zakończeniem ich w terminie. "Powszechną praktyką było wielokrotne aneksowanie umów o dofinansowanie. Zdarzało się, że nawet po zakończeniu realizacji projektu zmieniano zakres prac, terminy ich wykonania, wartość projektu, a nawet wskaźniki rezultatu, który zamierzano osiągnąć. W jednym przypadku w koszty projektu wliczono zadanie nieprzewidziane harmonogramem, którego okres realizacji wykraczał 2,5 roku poza termin realizacji całego projektu" - podkreśliła NIK.
Jak dodano, przez aneksowanie umów, termin zakończenia realizacji ponad połowy projektów, został wydłużony od 3 miesięcy do nawet 2 lat, a zmiany wartości projektów wprowadzono w 66 proc. zakończonych projektów (25 spośród 38).
Izba poinformowała ponadto, że zastrzeżenia budził też sposób wyłaniania wykonawców usług bądź dostawców przez beneficjentów. Ich wyboru dokonywano np. bez uprzedniego dokonania analizy rynku czy ofert.
NIK w toku kontroli zwracała uwagę NFOŚiGW na nierzetelnie przeprowadzanie kontroli formalno-rachunkowych dowodów księgowych przedkładanych przez beneficjentów w ramach rozliczenia umów pożyczek i dotacji. Izba wskazała, że w 2014 r. Fundusz odstąpił od obowiązku przedkładania przez beneficjentów poświadczonych kopii faktur i innych dowodów księgowych potwierdzających poniesione koszty, i zastąpił go obowiązkiem przekładania jedynie zbiorczych zestawień dowodów księgowych.
"Jednak w ślad za tą decyzją nie wzmocniono stosownych mechanizmów kontroli zarządczej w celu zminimalizowania skutków ewentualnych nieprawidłowości. W konsekwencji w 2014 r. NFOŚiGW wydatkował prawie 740 mln zł jedynie na podstawie wtórnych dokumentów rozliczeniowych (zestawień), bez jakiejkolwiek - choćby wyrywkowej - kontroli dokumentów źródłowych" - wskazała NIK.
Dlatego też Izba zarekomendowała instytucjom udzielających dofinansowania, wzmocnienie weryfikacji wniosków o dotację dla projektów i nadzoru nad ich realizacją.
Obecny na posiedzeniu komisji wiceminister środowiska Mariusz Gajda powiedział, że kontrola NIK jest cenna ponieważ pokazuje błędy jakie zostały popełnione przy dotowaniu głównie tzw. miękkich projektów środowiskowych. "W takich projektach można popełnić najwięcej błędów. O ile projekty +twarde+ np. budowa oczyszczalni ścieków jest po prostu łatwo mierzalna , bo trzeba osiągnąć założony efekt ekologiczny np. odpowiednią jakość wody, to w przypadku części miękkich projektów jest to niezwykle trudne, by z góry założyć jakie będą efekty ekologiczne" - podkreślił.
Wiceminister dodał, że od NFOŚiGW będzie wymagał "znacznie lepszego" przestrzegania zawieranych umów na dofinansowanie miękkich projektów, które są też często zawierane z organizacjami pozarządowymi. "Podejście niektórych organizacji pozarządowych jest takie, że należą im się jakieś tam pieniądze, a co oni z tymi pieniędzmi zrobią to jest troszeczkę - ich sprawa. Brak odpowiedniej dokumentacji, przechowania faktur, tryb udzielania zamówień. Często to były umowy zlecenia dla sympatyków pewnych organizacji" - ocenił.
Gajda przekonywał, że powinien zostać wzmocniony nadzór nad takimi projektami, nie wykluczył też "większej konkurencyjności" przy naborach konkursowych. Jego zdaniem tzw. miękkie projekty powinny przynosić też bardziej konkretne efekty ekologiczne.
Wiceprezes NFOŚiGW Jacek Spyrka, który wtórował przedstawicielowi MŚ przyznał, że władze Funduszu "widzą pewne niedociągnięcia w związku z projektami, na które fundusz dawał współfinansowanie". "Ten dokument (NIK - PAP) pojawił się na etapie dokonywania oceny pewnych projektów (...) i był to jeden z elementów, który na gorąco wykorzystaliśmy" - poinformował. Wyjaśnił, że chodziło o przyznawanie dofinansowania z programu LIFE, a jeden z beneficjentów korzystający z programu, był przedmiotem kontroli NIK. Miała ona wykazać - jak mówił Spyrka - m.in. "niezamykanie ksiąg" przez ten podmiot.