NIK potwierdza: straż miejska dba o pieniądze, a nie o bezpieczeństwo
Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia suchej nitki na służbach, które z założenia mają dbać o bezpieczeństwo na polskich drogach.
NIK opublikowała raport o sytuacji na polskich drogach. Kontrolerzy podkreślają, że mimo poprawy poziomu bezpieczeństwa, pozostają one nadal jednymi z najbardziej krwawych w Europie. Większy współczynnik śmiertelnych wypadków ma tylko Rumunia.
Zdaniem NIK, to efekt nadal niewystarczającego rozwoju sieci drogowe. I chodzi nie tylko o budowę autostrad, ale też modernizację dróg krajowych. Według Izby, 12 proc. tych tras wymaga natychmiastowego remontu. Ale tych nie ma. I tu pojawia się kwestia poważnych zaniechań w wielu dziedzinach, związanych z utrzymaniem bezpieczeństwa.
"Przeprowadzone kontrole wykazały, że zarządy dróg w większości przypadków nie wywiązywały się z obowiązków utrzymania eksploatowanego zasobu w należytym stanie technicznym. Nie dokonywano obligatoryjnych przeglądów technicznych budowli drogowych. Nie zapewniono też odpowiedniego poziomu finansowania napraw" - informuje NIK.
Utrzymanie i budowa dróg to jeden aspekt, drugim jest pilnowanie, co się na nich dzieje. Prawdziwie miażdżące dane NIK zgromadziła, oceniając przygotowanie policjantów do zadań, jakie mają pełnić: "Kurs dotyczący czynności na miejscu zdarzenia drogowego (wypadku, kolizji) ukończyło niespełna 7 proc. policjantów, kurs obsługi wideorejestratorów - 8,5 proc., a kontroli tachografów cyfrowych - niecałe 15 procent. Policja drogowa posiada na wyposażeniu ponad 700 motocykli, jednak przeszkolonych pod tym kątem było tylko 530 policjantów, a kurs doskonalenia techniki jazdy samochodem ukończyło zaledwie 15 proc. policjantów drogówki".
Izba odkryła też, że większość skontrolowanych jednostek policji nie miała wystarczającej liczby pojazdów, sprzętu technicznego oraz umundurowania w stosunku do obowiązujących norm wyposażenia. A ponad 1/3 policyjnych pojazdów okazała się być zużyta i kwalifikuje się do wymiany.
Ostro o straży miejskiej i GITD
Najostrzej NIK oceniła jednak Główną Inspekcję Transportu Drogowego oraz samorządowe straże miejskie i gminne. Według Izby, GITD ogólnie nie radzi sobie ze swoimi zadaniami i powinna być włączona do policji.
Co ciekawe, już kilka miesięcy temu nasza redakcja zwracała uwagę na absurdalną strukturę GITD, w której rozrośnięty aparat biurokratyczny przeważa nad resztą organizacji, a funkcje dublują się z policją (CZYTAJ WIĘCEJ). Teraz te zarzuty potwierdziła Najwyższa Izba Kontroli.
Niezwykle interesujące są analizy NIK dotyczące działań straży miejskich. Izba potwierdziła to, co od dawna podejrzewali kierowcy - fotoradary straży służą samorządom do łatania dziur w budżecie. Jak czytamy w komunikacie: "Zaangażowanie strażników gminnych i miejskich w obsługę fotoradarów, zwłaszcza przenośnych, jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy".
Jak podkreśla NIK, strażnicy kontrolują, jak tego prawo wymaga, w miejscach uzgodnionych z policją, ale dzieje się tak tylko na początku i na końcu służby. W trakcie wykonywania zadań strażnicy z fotoradarem mobilnym przenoszą się w miejsca nieuzgodnione, za to przynoszące większe wpływy do budżetu gminy.
W swoim raporcie NIK stwierdza wprost, że aktywność prewencyjna i represyjna niektórych straży gminnych lub miejskich niemal w całości koncentruje się na obsłudze fotoradarów.