Nikt nie dowie się o strajku, bo media strajkują
Grecję niemal całkowicie sparaliżował strajk przeciwko programowi oszczędnościowemu rządu, wprowadzonemu w celu przezwyciężenia kryzysu finansowego spowodowanego bezprecedensowym deficytem budżetowym.
24.02.2010 | aktual.: 24.02.2010 09:58
O północy stanął transport lotniczy i morski. Nie funkcjonują także praktycznie żadne połączenia kolejowe. W Atenach kursują autobusy i metro, by strajkujący mogli udać się na miejsce manifestacji, które mają się odbyć w centrum w ciągu dnia. Do strajku nie przyłączyli się taksówkarze.
Manifestacje mają się odbyć także w innych dużych miastach kraju, m.in. w drugich co do wielkości Salonikach.
Zamknięte mają być szkoły, urzędy i sądy, zaś banki, szpitale i duże przedsiębiorstwa publiczne mają pracować w ograniczonym trybie.
Radio i telewizja nie przekazują żadnych informacji, gdyż do strajku przyłączyły się dziennikarskie związki zawodowe. W czwartek mają się nie ukazać dzienniki.
W przekonaniu związków zawodowych przedsięwzięcia oszczędnościowe rządu grożą "erupcją" bezrobocia. Rząd wprowadził m.in. zamrożenie płac w sektorze publicznym, podwyższa podatki i ogranicza wydatki budżetowe, by zmniejszyć deficyt budżetowy z 12,7%. PKB w zeszłym roku do poniżej 3% w 2012 roku. W planach jest także podniesienie przeciętnego wieku odchodzenia na emeryturę o 2 lata do 63,5 roku.