Ostatnie takie ferie. Rząd poszedł na rękę Polakom
Ministerstwo Edukacji Narodowej zmieniło organizację ferii zimowych. Od przyszłego roku zamiast czterech tur, turyści i hotelarze będą mieli do dyspozycji trzy okienka czasowe. Przedsiębiorcy z Podhala są tym ruchem zachwyceni.
Ferie zimowe w obecnym kształcie odchodzą w przeszłość. Od przyszłego roku dwutygodniowa przerwa dla uczniów nie będzie dzielona w skali kraju na cztery tury, jak dotychczas. Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadza system trzech tur. Znamy już ich dokładne daty. W 2026 r. szkoły będą miały wolne w dniach:
- 19 stycznia - 1 lutego 2026 r. województwa: mazowieckie, pomorskie, podlaskie, świętokrzyskie, warmińsko-mazurskie;
- 2 lutego - 15 lutego 2026 r. województwa: dolnośląskie, kujawsko-pomorskie, łódzkie, zachodniopomorskie, małopolskie, opolskie;
- 16 lutego - 1 marca 2026 r. województwa: podkarpackie, lubelskie, wielkopolskie, lubuskie, śląskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To straszy Polaków na zakupach. "Niech mi pan nawet nic nie mówi"
Poza zmianą liczby tur, nowością będzie także to, że terminy nie będą się ze sobą "zazębiać". Mieszkańcy Wrocławia czy Krakowa zaczną wypoczynek dopiero wtedy, gdy upłynie termin przeznaczony dla pięciu województw, które zainaugurują przyszłoroczne ferie. I analogicznie - Rzeszów i Poznań udadzą się na urlopy dopiero po powrocie z ferii turystów z Małopolski i Dolnego Śląska.
Warto także dodać, że terminy ferii nie będą przypisane na stałe, więc mieszkańcy poszczególnych województw za dwa lata mogą wypoczywać w zupełnie innych datach.
Przedsiębiorca: wciąż wiele wolnych pokoi
Ten nieoczekiwany ruch ze strony resortu edukacji wywołuje pozytywne odczucia wśród przedsiębiorców z branży turystycznej. W I i III terminie ferie będą trwać jednocześnie dla 5 województw. W II turze odpoczywać będą w tym samym czasie mieszkańcy aż 6 województw. Bardziej stonowane reakcje pojawiają się po stronie hotelarzy z kurortów położonych w skrajnych częściach Polski.
U nas sezon trwa, gdy ferie ma Małopolska i Mazowsze. Jedyne, co mnie obchodzi, to by te dwa województwa nie miały wolnego w tym samym czasie, bo wtedy rzeczywiście pojawi się kłopot. Reszta mogłaby nie istnieć - przyznaje w rozmowie z WP Finanse właściciel pensjonatu z Krynicy Zdrój.
Jak dodaje, województwa dolnośląskie i pomorskie jeżdżą na ferie w Sudety. - Z pozostałych regionów kraju docierają do nas dosłownie pojedyncze osoby. Przyjeżdża za to coraz więcej Słowaków i Węgrów - dodaje.
Z taką opinią zgadza się mężczyzna prowadzący pensjonat po drugiej stronie Polski - w Szklarskiej Porębie. Zaznacza, że ferie są dobrym okresem dla branży głównie wtedy, gdy przerwę ma województwo dolnośląskie i wielkopolskie. Wielu turystów przyjeżdża także z Warszawy.
- Ten rok zapowiada się u mnie umiarkowanie. Wciąż mam wiele wolnych pokoi. Mam wrażenie, że turyści podchodzą do rezerwacji ostrożnie. Jeżeli śnieg się u nas utrzyma, gości będzie w bród. Na razie wszyscy jednak czekają i obserwują prognozy - mówi właściciel obiektu.
Jego zdaniem to, jaki będzie kształt ferii, jest więc sprawą drugorzędną. - Jeżeli nie będzie odpowiednich warunków pogodowych, a o to coraz trudniej, to turystów i tak nie będzie - wzrusza ramionami.
- Być może inaczej na decyzję MEN patrzy Zakopane. Tam turyści przyjeżdżają z całego kraju - kończy biznesmen.
Rzeczywiście, Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej jeszcze na początku roku wypowiadał się w sprawie nowego podziału ferii w bardzo sceptycznym tonie. Obecnie zmienił jednak zdanie.
Zakopane zadowolone z "nowych ferii"
- Ministerstwo skontaktowało się z nami i zaprezentowało dane, których wcześniej nie znaliśmy. Okazało się, że jednym prostym ruchem uda się doprowadzić do znacznego wypłaszczenia potencjału popytowego w ramach całego 6-tygodniowego okresu feryjnego - mówi WP Finanse Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Jak do tego doszło? Karol Wagner tłumaczy, że w bieżącym roku po raz ostatni będziemy mieli trzy turnusy, na które nałożony jest jeszcze jeden dodatkowy - "przyczepiony" w połowie do dwóch sąsiadujących z nim turnusów.
Taka organizacja przerwy zimowej dla uczniów powodowała, że w okresie, w którym przerwę miało województwo mazowieckie, znacznie zwiększała się liczba potencjalnie podróżujących turystów. To wzrost o mniej więcej milion gości, a więc bardzo znaczący.
Efekt? Zdaniem Izby wypłaszczenie szczytu turystycznego zaowocuje mniejszym obłożeniem kolei i dróg dojazdowych do popularnych kurortów. Zwiększy się także szansa na znalezienie noclegu, a ceny - ze względu na niższą frekwencję - mogą pójść w dół.
Na mniejszym ruchu turystycznym w szczycie ferii wygrają ci przedsiębiorcy, którzy zainwestowali w swoje obiekty, marketing i mają ceny adekwatne do jakości - podkreśla Karol Wagner.
MEN się tłumaczy
Wiceminister MEN Katarzyna Lubnauer tłumaczyła, że zmiana liczby tur jest związana z nierównomiernym rozłożeniem ruchu turystycznego. - W niektóre miesiące, w niektóre tygodnie, było tylko 29 proc., a w niektóre, ponad 36 proc. dzieci na feriach, a teraz będzie bardziej równomiernie - mówiła Radiu Zet Lubnauer.
"Ferie zimowe są według dokładnie takich samych zasad, jak dotychczas i będą, czyli dwa tygodnie zimą. One są rozłożone w sumie w ciągu sześciu tygodni" - zaznaczała ministra.
Z badania ARC Rynek i Opinia realizowanego pod koniec ubiegłego roku wynika, że 35 proc. Polaków ocenia koszt wyjazdu na ferie na 3 tys. zł od osoby. Co piąty ankietowany szacował, że w tegoroczne ferie będzie musiał wydać więcej pieniędzy niż w 2024 r.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl