Nowa RPP będzie miała czas, by ocenić, kiedy i w jakiej skali zmienić stopy proc. - Sławiński z RPP

17.11. Warszawa (PAP) - Nowa RPP będzie miała czas, by ocenić, kiedy i w jakiej skali dostosować stopy do ożywiającej się stopniowo koniunktury - uważa Andrzej Sławiński, członek...

17.11.2009 | aktual.: 17.11.2009 13:15

17.11. Warszawa (PAP) - Nowa RPP będzie miała czas, by ocenić, kiedy i w jakiej skali dostosować stopy do ożywiającej się stopniowo koniunktury - uważa Andrzej Sławiński, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Realna stopa procentowa będzie w początkowych miesiącach przyszłego roku stopniowo rosła w wyniku spadku inflacji, a więc jej poziom będzie - w pewnym sensie samoczynnie - dostosowywał się do ożywiającej się koniunktury. Poprawie koniunktury będzie jednak towarzyszyć dość długie utrzymywanie się ujemnej luki popytowej. Dlatego przyszła Rada Polityki Pieniężnej będzie miała czas, by zastanowić się nad wyborem momentu i skali dostosowania wysokości stóp procentowych do perspektyw dalszego ożywienia koniunktury - powiedział Sławiński w wywiadzie dla PAP.

"Na przełomie ubiegłego i bieżącego roku dostosowaliśmy realny poziom stóp procentowych do bardzo silnego pogorszenia koniunktury. Globalny kryzys był zdarzeniem wyjątkowym. Dlatego prędzej lub później wyniknie potrzeba dostosowania realnego poziomu stóp do poprawiającej się ponownie koniunktury" - powiedział PAP Sławiński.

"Obraz koniunktury, jaki wyłania się z comiesięcznych raportów Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH pokazuje, że wyraźne ożywienie koniunktury przyjdzie dopiero za jakiś czas, gdy zacznie się proces odbudowy zapasów i ponownie zacznie zwiększać się wykorzystywanie mocy wytwórczych" - dodał.

"Projekcja NBP mówi, że w gospodarce dość długo będzie utrzymywała się ujemna luka popytowa. Dlatego uważam, że nowa Rada Polityki Pieniężnej będzie miała dostatecznie dużo czasu, by spokojnie zastanowić się nad momentem i skalą zmiany poziomu stóp procentowych. Wysoce prawdopodobne jest jednak, że w początkowych miesiącach przyszłego roku realna stopa procentowa będzie stopniowo rosła w wyniku spadku inflacji, co sprawi, że będzie ona - w pewnym sensie samoczynnie - dostosowywała się do stopniowo ożywiającej się koniunktury" - ocenia członek RPP.

CENY ŻYWNOŚCI I ENERGII CZYNNIKIEM NIEPEWNOŚCI W 2010

Zdaniem Sławińskiego określenie skali spadku inflacji w 2010 r. jest trudne, ponieważ spadek ten będzie wynikał ze spadku rocznego wskaźnika wzrostu cen żywności oraz rocznego wskaźnika wzrostu cen regulowanych, a trudno jest określić, na ile podwyżki cen regulowanych będą w przyszłym roku mniejsze niż w tym roku.

"Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że skoro na początku tego roku miały miejsce silne wzrosty cen żywności oraz liczne i znaczne podwyżki cen regulowanych, co w decydującej mierze wpłynęło na wysokość tegorocznej inflacji, to w początkowych miesiącach przyszłego roku roczny wskaźnik wzrostu cen żywności będzie spadał pod wpływem samego tylko efektu bazy. Podobnie korzystny efekt bazy powinien wystąpić w przypadku cen regulowanych" - powiedział.

Centralna ścieżka październikowej projekcji NBP zakłada inflację w 2009 na poziomie 3,4 proc., w 2010 na poziomie 1,5 proc. i 2,1 proc. w 2011. Zgodnie z prognozą NBP, stopa inflacji CPI będzie się systematycznie obniżać do III kwartału 2010 r., osiągając cel inflacyjny na początku przyszłego roku, a następnie po okresie kształtowania się poniżej celu powróci do poziomu 2,5 proc. w połowie 2011 r.

Zdaniem Sławińskiego, inflacja do końca tego roku może oscylować wokół poziomu, który osiągnęła w październiku.

"W zeszłym roku w listopadzie i w grudniu wystąpiły wyjątkowo silne miesięczne spadki cen transportu, największe w ciągu szeregu ostatnich lat, w związku z czym w przypadku cen transportu może wystąpić niekorzystny efekt bazy, który mógłby spowodować wzrost rocznego wskaźnika inflacji. Z drugiej jednak strony, w listopadzie i w grudniu zeszłego roku ceny żywności rosły silniej niż średnio w ostatnich latach, a znaczne podwyżki cen regulowanych jesienią zeszłego roku miały miejsce nie tylko w październiku, ale także w listopadzie. Jeżeli w końcowych miesiącach tego roku wzrosty cen żywności i cen regulowanych będą mniejsze niż w zeszłym roku, to może to zneutralizować wpływ wzrostu rocznego wskaźnika cen transportu na ogólny wskaźnik inflacji" - powiedział.

"W zależności od tego, który z wymienionych czynników przeważy, inflacja będzie w ostatnich dwóch miesiącach tego roku albo trochę niższa albo trochę wyższa od poziomu, jaki osiągnęła w październiku" - dodał.

GUS podał w piątek, że inflacja w październiku wzrosła w ujęciu rocznym o 3,1 proc.

WZROST PKB PRZYSPIESZY WRAZ Z ODBUDOWĄ ZAPASÓW

Członek RPP uważa, że wyraźnie ożywienie w polskiej gospodarce nastąpi w momencie, kiedy rozpocznie się proces odbudowywania zapasów przez przedsiębiorstwa.

"W ostatnim miesięcznym raporcie Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH czytamy, że weszliśmy wprawdzie w fazę ożywienia, ale jednak jest ono jeszcze wczesne. Czynniki sezonowe sprawiają, że część z wyprzedzających wskaźników wręcz się pogarsza. Oznacza to, że wciąż jesteśmy w bardzo wczesnej jeszcze fazie ożywienia" - powiedział.

"Wyraźne ożywienie zacznie się - jak w każdym cyklu koniunkturalnym - gdy zacznie się odbudowa zapasów. Ten moment jeszcze nie nastąpił. Dane IRG mówią jednak, że kończy się okres spadku wielkości zapasów. To może znaczyć, że zbliża się moment, gdy zacznie się proces ich odbudowy" - dodał.

"Wtedy zacznie działać "podręcznikowy" samoczynny mechanizm ożywienia koniunktury. Wzrost produkcji, jeśli nawet jej celem będzie początkowo w dużej mierze odbudowa zapasów - przyniesie z czasem ogólny wzrost dochodów w całej gospodarce, co samoczynnie już utrwali ożywienie koniunktury. Wzmocni je dodatkowo wzrost akcji kredytowej, ponieważ zwiększy się popyt przedsiębiorstw na kredyty obrotowe" - ocenia Sławiński.

Członek RPP dodaje, że konsumpcja prywatna będzie nadal czynnikiem stabilizującym popyt.

"Wiadomo już, że bezrobocie nie wzrośnie w takiej skali, jak w latach 2001-2002. Prognozy wzrostu stopy bezrobocia oscylują wokół 13 proc. Przy wzroście bezrobocia wyraźnie mniejszym niż w trakcie poprzedniego spowolnienia gospodarczego obawy gospodarstw domowych o przyszłość nie powinny w sposób istotny wpłynąć na ich wydatki konsumpcyjne, zwłaszcza, że będzie trwało postępujące ożywienie koniunktury. Dlatego wydatki konsumpcyjne powinny nadal stabilizować koniunkturę, zwłaszcza w kraju takim jak nasz, którego społeczeństwo jest wciąż na dorobku" - powiedział.

WZROST PKB W 2009 PONAD 1,0 PROC.; W 2010 MOŻLIWE MIŁE NIESPODZIANKI

"Wzrost PKB zapewne przekroczy w tym roku wyraźnie 1 proc.. Wskaźnik PKB może podwyższyć to, że w IV kwartale zeszłego roku wzrost gospodarczy w Polsce silnie wyhamował na skutek wejścia w recesję gospodarek naszych głównych partnerów handlowych. Przyszły rok może przynieść miłe niespodzianki za sprawą korzystnego sprzężenia zwrotnego pomiędzy poprawą koniunktury u nas i w gospodarce globalnej. Dodajmy, że w naszej gospodarce, doganiającej gospodarki rozwinięte, krańcowa produktywność kapitału jest relatywnie wysoka, a wydajność będzie w fazie ożywienia dość szybko rosła, ponieważ ożywienie przyniesie początkowo wzrost produkcji przy powolnym wzroście zatrudnienia. Prognozy zakładające wzrost PKB przekraczający 2 proc. należy uznać za realistyczne" - powiedział.

"W następnych miesiącach ożywienie będzie jeszcze dość słabe, ale w momencie, gdy zacznie się proces odbudowy zapasów w Polsce i u naszych głównych partnerów handlowych skala przyspieszenia wzrostu może okazać się miłym zaskoczeniem. Tym bardziej, co także można przeczytać w raporcie IRG, że część przedsiębiorstw podjęła inwestycje modernizacyjne. To dobrze świadczy o tym, że nasza gospodarka jest już otwarta na świat, co sprawia, że ciśnienie konkurencji skłania przedsiębiorstwa do podejmowania działań restrukturyzacyjnych" - dodał.

"Jest jeszcze jeden czynnik, który może - moim zdaniem - sprawić miłą niespodziankę. Są nim dobre wyniki finansowe przedsiębiorstw, a przypomnijmy, że w ostatnich latach napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich następował głównie w formie reinwestowania zysków" - uważa Sławiński.

Jacek Barszczewski (PAP)

jba/ gor/ dan/

Źródło artykułu:PAP
finansestopyrpp
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)