Nowa wojna w polskich miastach. Poszło o... koszenie trawników
Zamiast równo przyciętych trawników na miejskich skwerkach - łąki i wysokie chaszcze. Wiosną centrum Wrocławia wygląda na "zarośnięte i zaniedbane". Okazuje się, że to celowy zabieg, który stosuje coraz więcej miast. Mieszkańcy - jak zwykle - podzieleni.
Wysokie trawy w centrum miasta zwróciły uwagę wielu mieszkańców Wrocławia. Zarząd Zieleni Miejskiej tłumaczy, że to celowy zabieg i służby powstrzymują się od ich koszenia.
"Aby uzyskać efekt zielonych, gęstych dywanów, trzeba trawnik traktować pestycydami, nawozami, a w okresach suchych również nawadnianiem. Prezentuje się on elegancko, ale z biologicznego punktu widzenia stanowi pustynię" - czytamy w przesłanym do naszej redakcji stanowisku.
Miasto tłumaczy, że skoszony trawnik bez odpowiedniej dbałości również wygląda nieestetycznie. Jest często pożółkły, a gleba wysuszona.
Obejrzyj: Zielona strategia Grupy TAURON
"Natomiast trawnik, któremu pozwoli się zamienić w spontanicznie rosnącą łąkę, dłużej zatrzymuje wilgoć, dłużej jest zielony, a gdy przyjdzie susza, wyrastają w nim rośliny kwitnące, więc daje pożytki owadom zapylającym (m.in. zagrożonym obecnie pszczołom). Stanowi też schronienie dla wielu stworzeń, jak jeże, ryjówki, ptaki terenów otwartych, czy jaszczurki" - czytamy dalej.
Zarząd Zieleni Miejskiej podkreśla również, że wysokie trawy pochłaniają hałas i zanieczyszczenia. I generują oszczędności. Według ich szacunków - nawet 1000 złotych za nieskoszony hektar.
Co na to mieszkańcy? Zdania - jak zwykle w takich przypadkach - są podzielone. Widać to chociażby na Facebooku.
"Na dbanie o zieleń mają 4 miliony zł. A jak ktoś chce bawić się w łąki to na wieś albo u siebie w ogródku" - pisze Albert. Niektórzy narzekają również, że to katorga dla alergików.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Zarośnięte trawniki wzdłuż ulic to zwyczjne stwarzanie niebezpieczeństwa. Przy ulicach wysokie zarośla zdecydowanie ograniczają widoczność kierujących" - zwraca uwagę Aleksandra. I jej miasto przyznaje racje, dlatego pasy zieleni od strony jezdni zawsze są koszone.
Generalnie jednak odbiór jest pozytywny. "W końcu, tak jak za dzieciaka. Łąki tętniły życiem" - pisze Maciej. "Nareszcie normalnie. Codziennie podziwiam te łąki. Sama radość. Precz smutne trawniki spod kosiarki. I okropne odgłosy koszenia" - to już Ewa. Pozytywnych komentarzy jest znacznie więcej.
Zresztą Wrocław to niejedyne miasto, które zdecydowało się pójść tą drogą. Jak pisał niedawno portal dziennik.walbrzych.pl, podobnie jest w innym dolnośląskim mieście.
Wałbrzyszanie również mogą w wielu miejscach zastanawiać się, czy nieskoszona łąka to celowy zabieg, czy po prostu niedbałość.
- Wiele osób, do których ja się zaliczam, docenia regularność trawników – komentuje na łamach portalu prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej. – Dla wielu z nich tego rodzaju nieregularność stanowi estetyczny dysonans. Natomiast środowiska ekologiczne, i przede wszystkim pszczelarzy chwalą naturalność łąki. Ja to szanuję.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Z podobnego założenia wychodzą w Parku Narodowym Gór Stołowych. Tam nie pozostawiają wątpliwości, że nieskoszony trawnik to celowy zabieg. "Nie kosimy trawnika, tutaj karmimy owady" - głosi znak, który znajduje się przed jednym z budynków w Parku.
A Wy co o tym sądziecie? Prześlij nam swoje opinie przez dziejesie.wp.pl