Nowe rekordy, ale ich przyczyny naciągane

Tydzień temu komunikat po szczycie G-20 wywołał falę optymizmu na rynkach. Dziś szczyt państw Azji i Pacyfiku był podobnym zapalnikiem. Pomagały lepsze od oczekiwań wyniki PKO BP.

Nowe rekordy, ale ich przyczyny naciągane
Źródło zdjęć: © Xelion. Doradcy Finansowi

16.11.2009 17:12

Co ciekawe liderzy 21 państw zrzeszonych w organizację APEC nie powiedzieli nic nowego. To trochę dziwne, że informacja o ciągłym utrzymywaniu bodźców progospodarczych nadal wywołuje tak pozytywne reakcje na rynkach. Jest to jednak oznaka siły kupujących, którzy są w stanie kierować indeksy na północ pomimo względnie kruchych fundamentów zwyżki.

Polski rynek swoje notowania rozpoczął bardzo wysoko i już o poranku ustanowił nowy rekord tegorocznych wzrostów. Była to reakcja na piątkową sesję za oceanem, która zakończyła się wzrostami pomimo słabych danych makro. Dzisiaj panowało wyczekiwanie na informacje o sprzedaży detalicznej, ale inwestorów jeszcze bardziej interesowała reakcja Wall Street na ową publikację. Okazała się ona pozytywna co skutkowało wybiciem z wielogodzinnej konsolidacji na północ. Ostatecznie dzień zakończyliśmy zwyżką o 3 proc.

Sama sprzedaż co prawda okazała się lepsza od prognoz, ale z dwóch powodów. Po pierwsze w październiku wyraźnie wzrosła sprzedaż samochodów (co było do przewidzenia po fatalnym wrześniu), a po drugie dane za poprzedni miesiąc zostały wyraźnie zrewidowane w dół, co zmniejszyło bazę porównawczą. To, że sprzedaż nie była rewelacyjna widać jak na dłoni po danych bez samochodów, które zaskoczyły, ale już negatywnie. Nienajlepszy był również odczyt wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku, który spadł bardziej od prognoz. Optymiści jednak powiedzą, że miał skąd spadać, gdyż miesiąc temu osiągnął poziom nienotowany od połowy 2004 roku.

Powody do wzrostów były więc nieco naciągane, ale z rynkami się nie dyskutuje. S&P500 na początku sesji przebił ważny techniczny opór na poziomie 1100 punktów i zmierza wyżej, to powinno skutkować zakupami i nad Wisłą, ale potencjał do wzrostów nie jest już zbyt duży. Przy poziomie 1200 punktów na Wall Street podaż będzie już o wiele bardziej zdeterminowana niż ma to miejsce teraz.

Na rynku walutowym zloty ma problem z kontynuacją swojej bardzo dobrej passy z zeszłego tygodnia. Dalszy ruch w kierunku 4 złotych za euro będzie więc bardzo utrudniony, gdyż w dniu dzisiejszym warunki do dalszej siły naszej waluty były wyśmienite.

Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)